„Web of Venom: Cult of Carnage #1” (2019) – Recenzja
Web of Venom: Cult of Carnage #1 (2019)
Bóg nadchodzi
Web of Venom: Cult of Carnage #1 mogło być porażką, jak i świetnym dziełem. Z jednej strony rewelacyjna okładka, nieźle zapowiadające się wnętrze, z drugiej nazwiska twórców nienastrajające zbyt optymistycznie (Tieri napisał m.in. X-Men: Apocalypse vs. Dracula). Co z tego ostatecznie wyszło? Całkiem niezła rzecz, nie wybitna, ale one-shot ten (choć będący częścią serii podobnych zeszytów wydawanych pod szyldem Web of Venom) czyta się lekko, przyjemnie i ma swój klimat.
Misty Knight, obecnie agentka Anti-Symbiote Task Force, w poszukiwaniu zaginionego kolegi po fachu Johna Jamesona, przybywa do miasta Daverton, gdzie widziano go ostatni raz. To właśnie tam bowiem udał się w pościg za Carnagem i ślad po nim zaginął. Misty udaje się go odnaleźć, ale coś jest nie tak. Miasto jest wyludnione, a Jameson niczego nie pamięta; powtarza za to jedno zdanie: „Bóg nadchodzi…”. Przed obojgiem staje nie lada wyzwanie odkrycia prawda o tym, co się wydarzyło i zajęcia się sprawą…
Fabuła brzmi nieźle, prawda? I taka właśnie jest: niezła. Nieźle napisana, nieźle poprowadzona, z bohaterami może mało skomplikowanymi psychologicznie, ale pasującymi do wszystkiego. Nieskomplikowana jest także sama akcja, zagadka niezbyt zaskakuje, niemniej to wciąż udany komiks. Nie tak świetny jak inna Spider-Manowa nowość, którą niedawno dla Was recenzowałem, czyli Symbiote Spider-Man #1, a jednak lepsza niż większość podobnych opowieści, które w ostatnim czasie pojawiają się na rynku.
Co prawda po lekturze Web Of Venom: Cult of Carnage mogę powiedzieć, że nadal wolę Maximum Carnage (choć tamta opowieść była kiczowata i raczej prostacka – jej rozmach jednak i oldschoolowy urok kupiły mnie bardziej), a już z Carnagem w Ultimate Spider-Manie nie ma tego nawet co porównywać, ale i tak polecam. Bo niezły to komiks. Bo ma ciekawy klimat. Bo czyta się szybko i przyjemnie i nawet chciałoby się więcej, a szata graficzna, choć prosta, dobrze do całości pasuje. A zatem miłośnicy Pajęczaka i symbiontów, sięgnijcie, to tylko trzydzieści stron, a jednak miło pozwala spędzić czas.
Autor: WKP
Komiks to więcej niż książka. Gdy jeszcze jest dobrze napisany. Stanowi arcydzieło, które i warto czytać i trzeba czytać.