„Web of Venom: Wraith #1” (2020) – Recenzja
Web of Venom: Wraith #1 (2020)
Kiedy komiks Web of Venom: Wraith #1 wpadł w moje ręce, zainteresowała mnie pięknie wykonana okładka autorstwa Kylie Hotza i Dana Browna z dwoma postaciami – Wraithem i Knullem. Doszłam wtedy do wniosku, że może to być naprawdę dobre połączenie i… nie myliłam się.
Zak-Del (znany także jako tytułowy Wraith) był synem naukowca pochodzącego z rasy Kree. Niestety, został wypędzony ze swej rodzimej krainy z powodu ekspozycji na tajemniczą i pasożytniczą substancje o nazwie Exolon. Dzięki niej jest szybszy, wolniej się starzeję (w porównaniu do swoich pobratymców) oraz posiada czynnik regenerujący. Przydatne, prawda? Niestety, jest w tym wszystkim pewien haczyk, bowiem za wszystkie te zdolności przychodzi mu płacić jego własną duszą. Tą żywi się wspomniany Exolon – w zamian za nieśmiertelność. Wraith podróżując przez kosmos odkrywa jak pozbyć się swojej klątwy, samotnie stawiając czoła różnym niebezpieczeństwom.
Cała akcja zeszytu rozpoczyna się od postaci, którą można było zobaczyć całkiem niedawno (bo na łamach komiksowej serii Guardians of Galaxy z roku 2019 u boku Gladiatora, Cosmic Ghost Ridera, Nebuli oraz Starfoxa) – Wraitha – polującego na Knulla, boga symbiontów. Tym razem w końcu może się on z nim zmierzyć i dowiedzieć się co nieco o swoim pochodzeniu. Jak zakończy się to spotkanie i co stanie się z Zak-Delem? Tego dowiecie się po zapoznaniu się z tą opowieścią.
Fabuła autorstwa Donny’ego Catesa jest kontynuacją przygód Wraitha po jego epizodzie ze Strażnikami Galaktyki. Bardzo podoba mi się to, że w ciekawy sposób ukazano tu determinacji protagonisty w dążeniu do celu. Jakiego? Głównie chodzi o poszukiwanie swojej tożsamości oraz radzenie sobie z wewnętrznym konfliktem, a to wszystko przez spotkanie twarzą w twarz z samym bogiem symbiontów. Ta dwójka jest koniec końców i na swój dziwny sposób ze sobą połączona. Fantastyczne rozwiniecie omawianej tu postaci tchnęło również życie w historię Knulla. Boga, który od dwóch lat jest obecny w kosmosie Marvela, a my nadal nie wiemy o nim zbyt wiele.
Oprawa graficzna, za którą odpowiada Guiu Vilanova, jest utrzymana w ciemnych, mrocznych tonach. To z kolei świetnie dopasowuje się do treści przedstawionej w Web of Venom: Wraith #1. Mrok również odpowiednio uwypukla sylwetkę, a także bladą jak ściana karnację głównego bohatera. Kontrast pomiędzy Knullem (czernią) oraz Wraithem (bielą) jest tu wyraźnie podkreślony, co podpowiada nam po której stronie mocy stoi ta dwójka (choć początkowo może to nie być tak oczywiste). W czasie opowieści podróżujemy przez różne miejsca, które sprawiają, że oderwanie wzroku od zeszytu jest dość trudne i nie nudzi czytelnika. Lokacji jest dużo i nie sposób przyzwyczaić się tylko do jednej z nich.
Web of Venom: Wraith #1 to historia, którą napisano całkiem nieźle. Co prawda bez większych fajerwerków, ale nadal poprawnie. Jeśli jesteście fanami Knulla lub innych symbiontów, komiks ten Was raczej zawiedzie, bo tych jest tu bardzo mało. Jeśli jednak już wcześniej mieliście styczność z Wraithem i darzycie go jakąkolwiek sympatią polubiliście – wtedy powinniście sięgnąć po tę pozycję.
Autorka: Lynn
Myślę, że Marvel to kopalnia pomysłów. I także na tym polega Fenomen Marvela…