„X of Swords: Creation #1” (2020) – Recenzja
X of Swords: Creation #1 (2020)
eXtra komiks!
Jonathan Hickman powraca z kolejnym x-menowym tytułem. X of Swords: Creation, bo o nim mowa, może wydawać się kolejną powtórką z rozrywki, ale nawet jeśli tak jest, a jest – tu nie ma się co oszukiwać – to jest ona tak bardzo udana, że żaden z czytelników, który sięgnie po ten komiks, nie będzie miał najmniejszych wątpliwości, że warto było. I to jeszcze jak. Czas na nowy event!
Jeśli chodzi o fabułę… Cóż, ponieważ wydawca też nie zostawił Wam zbyt rozbudowanego opisu, ja nie będę się wyłamywał. Zresztą jest to komiks, który najlepiej czytać bez oczekiwań i świadomości o czym traktuje (choć okładka sporo już nam mówi), więc zostawiam Was z kilkoma oficjalnymi słowami na temat treści:
X OF SWORDS – CHAPTER 1. A tower. A mission. A gathering of armies.
I co się za tym kryje? Bardzo dobry komiks. Extra komiks, chciałoby się powiedzieć. Ale chyba nikt, kto czytał poprzednie zeszyty z mutantami w wykonaniu Hickaman nie miał co do tego wątpliwości. Nawet jeśli wiedział, że nie czeka tu na niego nico oryginalnego.
Czy Hickman nie miewa odkrywczych pomysłów? Miewa, ale rzadko. Pamiętacie jego Avengers i inkursje? To nic innego, jak powtórka z Kryzysu na nieskończonych Ziemiach czy nawet Heroes Reborn: The Return. Nieskończoność? Tu nawet nie muszę mówić co takiego odtwarzał ten scenarzysta. Tak samo, jak w przypadku Tajnych Wojen. Za każdym jednak razem serwował nam dobry komiks i dobrey jest też ten zeszyt.
Akcja zaczyna się już na samym początku i chociaż są tu wolniejsze momenty, pisarz ni zdejmuje nogi z gazu. Fabuła nie zwalnia więc tempa, intryguje, a wolniejsze momenty są niczym cisza przed burzą. Do tego mamy tu świetny klimat zbudowany dzięki znakomitym ilustracjom. Czy trzeba czegoś więcej? tak, jak najszybszego wydania ciągu dalszego i kolejnych tak dobrych historii z X-Menami. Bo od lat nie było tak dobrych ich przygód jak te, które serwuje nam Hickman.
Autor: WKP
Dobry autor robi różnicę. Parafrazując klasyka.