„Amazing Spider-Man Epic Collection: Rzeź maksymalna” – Recenzja

Amazing Spider-Man Epic Collection: Rzeź maksymalna
RZEŹ MAKSYMALNA

Takiego wydarzenia (wtedy) pajęczy świat jeszcze nie widział. W ogóle serie o Pająku jako takie przed rokiem 1993 nie znały eventów. Okej, tym mianem określa się kilka historii, jak Śmierć Gwen Stacy, ale przed Maxium Carnage jedynie Ostatnie łowy Kravena rozpisane były na zeszyty różnych serii ze Spiderem, a i one były po prostu dłuższą historią, a nie jakimś wydarzeniem. Więc tak, to właśnie od tej czternastoczęściowej sagi, która w tej chwili świętuje nie tylko swoje trzydziestolecie, ale i doczekała się wznowienia (a polskie wydanie jeszcze w tym roku) wszystko się zaczęło. A ja wracam po raz kolejny do tej historii, równie często cenionej, co krytykowanej – historii dla mnie ważnej, bo to jej finał był pierwszym Pająkiem, jakiego w życiu przeczytałem – i bawię się jeszcze lepiej, niż przed laty, a i wtedy bawiłem się naprawdę dobrze. Oto komiks Amazing Spider-Man Epic Collection: Rzeź maksymalna.

W życiu Petera nie dzieje się najlepiej. Po śmierci Harry’ego, musi poradzić sobie z żałobą i konsekwencjami ostatnich wydarzeń, a także faktem, że MJ prosi go by choć na trochę przestał być Spider-Manem. Czy Parker będzie miał ku temu okazję? Niestety nie. Oto z więzienia Ravencroft ucieka Carnage. Do tego zabiera ze sobą Shriek. A to zaledwie początek jego planów! Na Pająka czeka starcie, na jakie może nie być gotowy. Do tego na scenie pojawiają się kolejne postacie, takie jak Venom, a sytuacja komplikuje się coraz bardziej. Czy uda się powstrzymać szalonego symbionta zanim dojdzie do tragedii?

Z historiami, które stawiają na akcję tak to już bywa, że jednych zachwycają, innych rozczarowują. Ostatnio przekonuję się jednak, że o ile nowości od Marvela coraz bardziej mnie zawodzą, o tyle klasyka kupuje coraz bardziej. Maximum Carnage po raz pierwszy poznałem ćwierć wieku temu, była to pierwsza spidermanowa opowieść, jaką czytałem – jak już wspominałem na wstępie. Wtedy mnie kupiła, bo symbiontów dużo, a tych uwielbiałem, bo fajne postacie gościnne (Cloak, Dagger, Kapitan Ameryka itp.) i wątki poboczne, bo klimat… Po latach, gdy wróciłem do niej, byłem już nieco rozczarowany nadmiarem akcji, którą można było ograniczyć do kilku zeszytów. A potem jednak mnie to wszystko znów kupiło i teraz – a najbardziej te części, pisane przez Micheliniego i DeMatteisa, aż żal, że to nie oni całość robili. Ale reszta też radę daje.

Największym plusem całości jest, oczywiście, akcja. Rozpisana na czternaście rozdziałów miała pełne prawo nudzić, ale nie nudzi. Dzieje się tu dużo, choć bywa że nieco monotonnie, postaci jest wiele, a tempo odpowiednie – jest tu miejsce na dynamiczne starcia, gdzie króluje efekciarstwo, ale i na bardziej skupione na postaciach, przegadane momenty, a te momenty autentycznie znakomite są. No bo mamy tu sporo z mrocznej ery komiksu, dzięki czemu Peter zamiast rzucać żartami, jest bardziej ponurym, zamyślonym bohaterem, w którego głowie rodzi się wiele filozofujących dywagacji, a ekipa twórców świetnie wykorzystała relacje między bohaterami – co szczególnie widać u DeMatteisa, który serwuje nam też ciekawie ukazany obłęd. No i jest tu też coś z horroru i fantastyki ocierającej się o symbolikę, ale przede wszystkim króluje akcja, pełna widowiskowych scen, które zapadają w pamięć.

No i jeszcze słówko o wydaniu, bo a) mamy tu Maximum Carnage w komplecie, bez cięć, jakie pamiętamy z polskiego wydania i b) jeszcze dodatkową powieść graficzną, gdzie spotykają się Pająk, Puni i Sabretooth. Niby to ostatnie to drobiazg, a cieszy (właśnie dlatego czekałem na wznowienie tego tomu, zamiast sięgnąć po Carnage’a’ zbierającego tę samą opowieść i kilka innych z nim w roli głównej). Ale przede wszystkim fajnie było do tego wrócić, powspominać, jak to epickie było swego czasu, kiedy nie mieliśmy większych rozmachem eventów (w Polsce wychodziło to w miesięczniku Amazing Spider-Mana w numerach 11/1995-5/1996, w oryginale trwało to krócej, ale rzecz rozpisana była na pięć pajęczych tytułów z czego jeden, Spider-Man Unlimited powstał specjalnie z tej okazji)) i zachwycić się ilustracjami. Bo tak, te robią wrażenie, Bagley jest znakomity i nastrojowy, jeszcze lepiej wypada prosty, ascetyczny Buscema, a reszta fajnie się w to wszystko wpasowuje.

W skrócie: warto. Nie jest to ambitny komiks – choć miewa ambitne momenty – nie jest też jednolity poziomem, bo pracowała nad nim całkiem spora ekipa twórców, ale jest bardzo dobry i robi wrażenie swoim rozmachem (tak, tak, nadal, choć znamy większe opowieści) i pewną tematyczną spójnością, w ramach której się porusza.


Autor: WKP


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gieferg

W skrócie: zdecydowanie NIE WARTO.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij