„Amazing Spider-Man: Rzeź absolutna” (Tom 6) – Recenzja

Amazing Spider-Man: Rzeź absolutna (Tom 6)
Rzeź pajęcza

Duet Spancer i Ottley (plus gościnnie pary innych artystów) kontynuują swoją opowieść z cyklu Amazing Spider-Man. Tym razem, po raz pierwszy od rozpoczęcia serii, wkraczają nią w wielki event, którego główną opowieść i parę najważniejszych tie-inów znajdziecie w wydanym właśnie najnowszym (trzecim) tomie Venoma. Tu czekają więc na Was dodatki, sporo niezobowiązujących, ale przyjemnych wtrąceń do historii. Jest więc nieźle, choć to tylko bonus do większych wydarzeń i najlepiej jest czytać całość Rzezi absolutnej.


Szósty tom przygód Spider-Mana ze scenariuszami Nicka Spencera wydanych w kolekcji Marvel Fresh. Życie Spider-Mana znowu wywraca się do góry nogami! Podczas gdy Peter musi uporać się z konsekwencjami niedawnej decyzji Mary Jane, do gry powraca pewien groźny złoczyńca. Sytuacji wcale nie poprawia… rzeź absolutna. Jedynie Spider-Man stoi między przerażającym Carnage’em a młodym Dylanem Brockiem. Jakby tego było mało, wszyscy, którzy byli nosicielami symbionta Carnage’a, są oznaczeni kodeksem – łącznie z Normanem Osbornem, czyli niegdyś Czerwonym Goblinem. Czy Spider-Man ocali Normana przed Carnage’em? Ponadto: niesamowite historie z czasu szalonych i pełnych zamętu rządów Czerwonego Goblina.

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach Amazing Spider-Man (2018) #29–30 i Red Goblin #1, a następnie zebrane w tomie Amazing Spider-Man by Nick Spencer vol. 6: Absolute Carnage. Scenariusz napisał Nick Spencer, a rysunki stworzyli Francesco Manna i Ryan Ottley.


Jak to u Spencera, od początku jego runu bywa, jest… Jest lekko, prosto, z nie do końca trafionym humorem i… No wtórnie jest. Absolute Carnage to kawał świetnego eventu opartego na kultowym, choć często krytykowanym Maximum Carnage z lat 90. Całość więc z założenia jest wtórna, ale tę wtórność Cates w Venomie i w samym evencie przekuł w coś sentymentalnego i znakomitego. A Spencer w Spiderze idzie jedynie w odtwórstwo i wkładu własnego jest tu w zasadzie malutko. Pola do popisu może nie miał, ale mógł wykorzystać to lepiej. Chociaż z drugiej strony jest nieźle, czyta się przyjemnie i ogólnie powiedzieć można jedno: nawet daje to radę, a jak wychowaliście się na TM-Semicach, trochę sentymentu też ożyje.

Mimo wszystko więc fani postaci znajdą tu akcję, akcję, jeszcze trochę akcji no i niezły klimat. Czyta się to lekko i przyjemnie, ale niestety brakuje mi dawnej jakości. Jakości, która może już za Slotta do najwyższych nie należała, niemniej jednak wypadała lepiej, niż run Spencera. Natomiast Slotta wspominam choćby dlatego, że ten tom odnosi się do finału jego pracy nad serią.

I jeszcze słowo o rysunkach, bo te są niezłe. Tylko tyle, aż tyle, jak zwał, tak zwał, ja jednak nadal tęsknię za czasami, gdy serię rysowali Romita, Bagley albo Sienkiewicz (okej, ten ostatni głównie kładł tusz, ale jednak dzięki temu prace zyskiwały jego charakter). Teraz wszystko jest mniej wyraziste, jakieś takie uproszczone, jakby skierowane do młodszych czytelników. Nie jest złe, ale naprawdę dobre też nie.

Tak czy inaczej, fanom polecić mogę. I tym, którzy uwielbiają Pająka, i tym, którzy czytają jedynie Venoma, z którym ten się mocno łączy. Bo jako dodatek po prostu, wypada całkiem całkiem.


Autor: WKP


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x