„Children of the Atom #1” (2021) – Recenzja
Children of the Atom #1 (2021)
Mutanci (a może raczej “zmutowany”?) zakątek uniwersum Marvela zawsze był moim ulubionym, a najbardziej przyciągały mnie szczególnie historie o młodych mutantach, którzy dopiero próbują odnaleźć się w tym dziwnym świecie. Dodatkowo, ostatnimi czasy, odkąd pieczę nad tą częścią komiksowego uniwersum przejął Jonathan Hickman, opowieści o X-Men zyskały zupełnie nową jakość i czytam je z ogromną przyjemnością. Nic więc dziwnego, że gdy usłyszałam o zupełnie nowej serii Children of the Atom, od razu wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. I jakie są moje wrażenia po lekturze pierwszego zeszytu?
Jak na razie, bardzo pozytywne. Children of the Atom zapoznaje nas z piątką zupełnie nowych bohaterów – Buddy, Carmen, Gabe’em, Cole’em i Jay Jay’em. Każde z nich dość mocno przypomina znanych i lubianych członków X-Men, a i ich przydomki – Cyclops-Lass, Gimmick, Cherub, Marvel Guy i Daycrawler – raczej nie pozostawiają złudzeń. I niech nie zniechęcają Was te, nie ukrywajmy, dość kiepsko brzmiące ksywki. To najprawdopodobniej bardzo celowy zabieg twórców – w końcu wymyśliły je dzieciaki. Z jakiegoś powodu wspomniana piątka nie przeniosła się jednak na wyspę Krakoa, która jest obecnie domem mutantów i na którą zostali zaproszeni wszyscy posiadacze genu X. I choć ostatnie kadry tego zeszytu już sugerują nam, co mogło spowodować taki obrót spraw, to nie będę Wam tego zdradzać i zachęcę Was do sięgnięcia po ten komiks samodzielnie, bo warto.
W związku z tym, że nasi bohaterowie pozostają poza Krakoą, są oni zmuszeni do uczęszczania do zwykłego, ludzkiego liceum. To sprawia, że historia może stać się jeszcze ciekawsza, bo już w pierwszym zeszycie widzimy próbkę tego, że będziemy mogli zapoznać się z poglądami ludzi na mutantów. Powszechnie wiadomo, że posiadacze genu X nigdy nie byli przez ludzi szczególnie lubiani. Strach przed nieznanym i dyskryminacja to motywy obecne w komiksach z “X-Men” w tytule od dziesiątek lat. Cieszę się zatem, że twórcy postanowili ponownie poeksplorować ten temat, zwłaszcza że sytuacja mutantów diametralnie się zmieniła i z chęcią dowiem się, jak szarzy ludzie podchodzą do ich odosobnienia, które miało być przecież rozwiązaniem problemu.
Jeśli chodzi natomiast o inność, którą mutanci przecież symbolizują, któż inny mógłby opowiadać o niej i utożsamiać się z nią lepiej niż nastolatkowie? Przedstawiona w Children of the Atom grupa zdaje się dość mocno odstawać od rówieśników. Nic więc dziwnego, że za idoli bierze sobie właśnie X-Men – odrzucanych, wyszydzanych, a jednak silnych i niejednokrotnie ratujących świat z opresji.
Podsumowując, pierwszy zeszyt Children of the Atom zaintrygował mnie na tyle, że z chęcią sięgnę po kolejne odsłony tej serii. Vita Ayala tworzy w nich postaci z naprawdę sporym potencjałem, których osobiste historie bardzo chętnie poznam, a końcówka zapowiada naprawdę ciekawe wydarzenia. Z chęcią dowiem się, jak dalej potoczą się losy naszej młodej grupki i jak będą wyglądały ich relacje z mutantami z Krakoi.
Autorka: Dee Dee