„Edge of Spider-Verse” #1 (2024) – Recenzja

Edge of Spider-Verse #1 (2024)
Weapon Weak

Tego komiksu, czyli Edge of Spider-Verse #1 (2024), na szczęście nie napisał Dan Slott, ale i tak – jakie to było złe. Jackson Lanzing, który zrobił ostatnio całkiem niezłych Strażników Galaktyki, tu pokazuje, że jednak nie jest twórcą wartym obserwowania, a wspierający go pozostali scenarzyści nie wypadają o wiele lepiej. A odgrzewanie po raz kolejny tego samego kotleta sprawia, że chce się rzucić zeszytem gdzieś w kąt.


The now perennial Spider-Hit is back as we start the build to the biggest Spider-Versal story we’ve EVER DONE! We all know who Weapon X is, but WHO IS WEAPON VIII?! In their universe, when Weapon X escapes from his facility, they call on their greatest previous success to get him back. SPIDER-BYTE RETURNS! You may not have realized that the digital avatar Spider-Character who made her big screen debut in Across the Spider-Verse came from the comics first! She’s back in comics now and you don’t want to miss her!


Lata temu Dan Slott zrobił komiks Spiderwersum. A ten komiks zrobił sklejając ze sobą pomysły z runu Straczynskiego z tym, co sam zrobił parę lat wcześniej na potrzeby słabej spidermanowej gierki Shattered Dimnesions. Co gorsza pomysł na tę grę ukradł z masy innych dzieł, które od dekad wtedy powielały koncepcję innych wersji postaci i alternatywnych światów. Raz jednak dało się to całkiem fajnie przeżyć, po raz drugi już okazało się, że ten kotlet jest nie tylko mocno nieświeży, ale i niestrawny. A potem były kolejne jego odgrzewania, a teraz to już wygląda to wszystko, jakby ktoś zjadł takiego kotleta, struł się nim, wyrzygał, a Marvel to wziął, ugniótł i sprzedaje znowu jako mielonego albo innego pulpeta. I co z tego, że wielki mu wyszedł – a przynajmniej na wielkiego się go zapowiada – jak śmierdzi i zjeść się nie da?

No właśnie. Więc mamy taki komiks, niby jakoś to na pierwszy rzut oka wygląda, ale widać, że grubymi nićmi szyte jest to wszystko. Niby to tylko nakreślenie i wprowadzenie postaci, ale wszystkie one to nic innego, jak miks tego, co już było. Oryginalności tu nie ma, jest nieco akcji, ale w ogóle nieciekawej i po wszystkim w ogóle nie obchodzi mnie do czego to prowadzi. I tylko zostaje żal artystów, którzy graficznie całkiem nieźle wypadli – choć też nie wszyscy.

Więc jak się zastanawiacie, pomińcie. Po co Wam to? Już lepiej przeczytajcie to, co już było kiedyś – będzie tak samo, ale za to przynajmniej wiecie, że całkiem nieźle.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x