„Ghost Rider #1” (2022) – Recenzja

Ghost Rider #1 (2022)
Koszmary płonącej czaszki

Ghost Rider na pewno nie jest moim marvelowskim ulubieńcem. Są jednak takie jego przygody, które z przyjemnością przeczytałem i ten zeszyt zdecydowanie do nich należy. Fakt, nie jest to żadne wybitne czy ambitne dzieło, ale jako przygodowy komiks akcji z nutą lekkiej grozy sprawdza się całkiem na poziomie.


JOHNNY BLAZE!! Johnny Blaze has the perfect life: a wife and two kids, a job at an auto repair shop and a small-town community that supports him… But Johnny isn’t doing well. He has nightmares of monsters when he sleeps. And he sees bloody visions when he’s awake. This life is beginning to feel like a prison. And there’s a spirit in him that’s begging to break out! Benjamin Percy (WOLVERINE, X-FORCE) and Cory Smith (CONAN THE BARBARIAN, CAPTAIN MARVEL) are going back to basics with the Spirit of Vengeance in this extra-sized first issue!


Ghost Rider

Jako fan horroru nie mogę w tym miejscu nie powiedzieć, że o wiele lepiej wypadłaby ta historia w takim stylu. Wiem, powiecie, że to zdanie miłośnika grozy właśnie, ale Ghost Rider to przecież opowieść z grozą mocno związana i takie rozwiązanie wydaje się być dla niej najodpowiedniejsze. Ale elementy horrorowe są tu obecne, momentami nawet widoczne, a wszystko to utrzymane w estetyce horrorów akcji z przełomu XX i XXI wieku.

A zatem podstawą jest tu akcja właśnie. Grozy jest tyle o ile, pozostaje przy tym łagodna i cartoonowa. Natomiast mamy tu jeszcze pewne tajemnice, napędzające całość, i przyjemne wnikanie w postacie. Tak czy inaczej, jednak to przede wszystkim prosta, czysta i lekka rozrywka, która na nudę nie pozostawia miejsca.

Za to jest też bardzo przyjemna pod względem rysunków. Grafiki są nastrojowe, miłe dla oka i dobrze uzupełniają treść. Kto zatem lubi naszego motocyklistę o płonącej czaszce, znajdzie tu coś dla siebie.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Postać, która nie jest miom ulubieńcem. Choć film z Nicolasem Cagem jak najbardziej oglądałem. I to kilka razy. Opłacało się oglądać choćby dla Evy Mendes.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x