„Carnage Forever #1” (2022) – Recenzja
Carnage Forever #1 (2022)
Rzeź maksymalna raz jeszcze
One-shot Carnage Forever #1 to z jednej strony kolejna marvelowska celebracja, z drugiej wstęp do kolejnej serii z Carnage’em. I, o dziwo, jest to komiks na plus, dobrze wprowadzający w nadchodzące wydarzenia i stanowiący całkiem udaną rzecz dla tych, którzy w tym miejscu chcieliby zacząć przygodę z serią.
A KILLER CELEBRATION! Cletus Kasady is the most notorious serial killer in the Marvel Universe – and it’s been thirty years since his first introduction! Thirty years of monsters, mayhem and murder – AND YOU HAVEN’T SEEN ANYTHING YET! With an awesome assembly of creators, this issue will HAVE IT ALL! A look back on Carnage’s past, his present and, just maybe, the first hints you’ll ever get of his visceral and violent FUTURE!
Trzy historie. A właściwie dwie historie i humoreska, którą wolałbym zapomnieć. Wszystko to rozpisane i rozrysowane łącznie na 32 strony. Mogło się nie udać, miało pełne prawo się nie udać, a jednak się udało. Wszystko dzięki dwóm rzeczom: sprawnej akcji i naprawdę dobrej szacie graficznej.
W przypadku akcji, nie ma tu miejsca na wprowadzanie, budowanie skomplikowanej fabuły i tym podobne zagrania. Twórcy stawiają więc od razu na szybkie tempo, brak oszczędzania przeciwnika i dobrą zabawę. I tak jest właściwie do końca, poza wspomnianą humoreską, ale takich dodatków nigdy w Marvelu nie lubiłem. I chociaż odpowiada za nią niezły artysta, jako zwieńczenie zeszytu, nie sprawdza się w ogóle.
Do tego mamy jednak świetne rysunki, które z miejsca wpadają w oko. I, owszem, może mało tu oryginalności, ale ten Carnage się broni. I to całkiem dobrze.
Autor: WKP
Carnage to przeciwnik Spidermana. A Spiderman to flagowa postać Marvela. Jest to postać, która należy do ciemnej strony mocy.