KomiksyTeksty

„Inferno” – Recenzja

Inferno

W tym miesiącu wpadł mi w ręce komiks Inferno, czyli kolejne przygody mutantów Marvela, które zostały wypuszczone na polski rynek nakładem wydawnictwa Egmont Polska. Jak wypadła ta historia? Cóż, jak dla mnie, jest ona całkiem niezła. Może nie jest to jakieś cudo i odkrywanie koła na nowo, ale ma w sobie to coś, co zachęca do czytania… ale zacznijmy od początku.


Przywódcy państwa mutantów na wyspie Krakoa prowadzili niebezpieczną grę z niebezpieczną kobietą, a teraz dosięgły ich konsekwencje. Była terrorystka Mystique była lojalna wobec Cichej Rady tylko z jednego powodu: obietnicy, że pewnego dnia Profesor X i Magneto ożywią jej ukochaną Destiny – mutantkę obdarzoną mocą prekognicji. Problem w tym, że Krakoa może przetrwać tylko pod warunkiem, że nigdy nie postawi na niej stopy mutant zdolny przewidywać przyszłość. Co zrobi Mystique, gdy zorientuje się, że została wykorzystana? Czy utopijny kraj mutantów przetrwa, kiedy wyjdzie na jaw, że zbudowano go na kłamstwie? 

„Inferno” to emocjonujący event zamykający cykl „Rządy X” i otwierający cykl „Przeznaczenie X”. Kontynuacją przedstawionej w nim historii jest komiks „Wolverine – X żywotów/X śmierci”. 
Scenariusz „Inferno” napisał Jonathan Hickman – mistrz pełnych rozmachu, drobiazgowo zaplanowanych opowieści, znany z „Fantastycznej Czwórki” i sagi o Avengers zakończonej „Tajnymi wojnami”. Rysunki stworzyli Stefano Caselli („Avengers”, „Marauders”), Valerio Schiti („Tony Stark – Iron Man”) i inni artyści. 
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Inferno” #1–4. 

W tej części zapoznajemy się z działaniami głównodowodzących formacją X-Men i wyspy Krakoa, a także jak ze sobą współpracują… Czy aby na pewno współpracują? Bynajmniej. Otóż widzimy jak poszczególne gałęzie „rodziny” ścierają się ze sobą, knują i próbują wprowadzić własne priorytety w działanie wspólnoty.

Bardzo cieszy mnie to, że ta opowieść ma swój początek i koniec. Każda osoba która chciałaby zapoznać się z tą historią, nie czułaby, że musi przeczytać milion innych tytułów oby wiedzieć o co chodzi. Są retrospekcje, podsuwające istotne informacje, a także odniesienia głównych bohaterów naprowadzających na trop. Wiadomo są wątki nie zamknięte, które prowadzą do ciągu dalszego lub do innej część przygód mutantów, lecz takie subtelne, że nie czuć, iż coś nas omija.

Nie lubicie rozwałki i notorycznego oklepywania się po pyskach? W takim razie jest to komiks dla Was. Na kartach omawianego tu komiksu mamy do czynienia z raczej znikomą ilością konfrontacji, a nawet jeśli coś się dzieje to jest to maksymalnie okrojone, by prowadzić czytelnika do celu. Za to uraczymy tutaj dużo dialogów i planowania, a wszystko tak skonstruowano, że czytałem to nie mogąc się doczekać jaki będzie finalny rezultat. Całości dopełniały zwroty akcji zawarte w tejże historii, które podgrzewały całą atmosferę, bo niejednokrotnie odbijały kierunek fabuły w zupełnie inną stronę.

Jedynym mankamentem, na który mógłbym ponarzekać jest wprowadzanie odniesień i retrospekcji z marszu, co nieczęsto skutkowało tym, że cofałem się z czytaniem o kilka kadrów by się upewnić, że nic nie ominąłem i porządnie zrozumieć co się wydarzyło.

Natomiast co do oprawy graficznej to jest ok. Nie przykuwa wzroku jakoś szczególnie i nie ma efektu „wow” powodującego zachwyt, no ale także nie odpycha. Jest to po prostu typowa „rzemieślnicza” robota pod względem rysunku i koloru.

Z czystym sercem mogę polecić Inferno zarówno wszystkim fanom mutantów (i Marvela), jak i nowym odbiorcom, którzy chcieliby jakoś zacząć przygodę z czytaniem komików.

Enjoy.


Autor: DD


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x