„Superior Avengers” #1 (2025) – Recenzja
Superior Avengers #1 (2025)
Nowi gorsi Avengers
Miało być ładnie, pięknie. Mieli być lepsi Avengersi, są gorsi. Takie tam sobie dorzucanie do eventu, z którego nic – a przynajmniej nic ciekawego – nie wynika. Oto Superior Avengers #1 (2025).
THESEAIN’TYOURDADDY’SAVENGERS! And therecame a day, unlikeanyother, whenDoctorDoomruled the world…and he neededanAVENGERS team all of hisown! KristoffVernard, son of VICTOR VON DOOM, hasbeentasked with building the newestiteration of Earth’sMightiestHeroes! But whoarethesewould-be heroes? And howdidtheycome to be the SUPERIOR AVENGERS? Find out when STEVE FOXE&LUCAMARESCAbringyou a tale unlikeanyother in the landscapethatis ONE WORLD UNDER DOOM!
Ten komiks jest jak jego pierwsze strony – jeśli chcecie, zerknijcie sobie gdzieś przykładowe plansze, na Amazonie albo coś, dla przekonania się. Oto mamy grupkę bohaterów trochę doklejonych na siłę i cokolwiek dzieje się na stronach, służy właściwie zaprezentowaniu tej ekipy, jej członków i, to chyba dla twórców najważniejsze, szpanerskich póz. Reszta to pretekst, który w zasadzie nie ma znaczenia. Tym bardziej szkoda, że ci bohaterowie – a niektórzy z nich to kreacje ciekawe i coś by mogło z tego być – ukazani są po macoszemu. Niektórzy mają tu więcej miejsca dla siebie, inni jakby w ogóle ich nie było, ale w zasadzie nie ma to znaczenia, bo czy będą lepiej ukazani w kolejnych numerach, czy nie, niewiele nas to będzie obchodziło, bo to kreacje stricte papierowe. Ciekawe z założenia, ale absolutnie nieangażujące wykonaniem. I tyczy się to też tych lepiej ukazanych w tym zeszycie.
Graficznie jest nieźle, ale to typowa robota środka, jakich wiele. Nie zwalona, ale i nie mająca do zaoferowania nic poza typowymi próbami szpanowania na stronach. Ale, choć sceny są z założenia dynamiczne, jakoś tej dynamiki w samych rysunkach brak. Tak, jak i całemu temu zeszytowi brak czegoś, czym mnie, jako czytelnika by kupił. Proste.
Autor: WKP
