„Wolverine: Broń X” – Recenzja
Wolverine: Broń X
Wydawnictwo Egmont pod szyldem MARVEL CLASSIC wydaje dosłownie klasyki, które kojarzy każdy fan Marvela i komiksów ogólnie. Znajdziemy tu takie tytuły jak Wojna Domowa, Anihilacja, Tajna Inwazja, czy Staruszek Logan. Tym razem jednak na tapetę bierzemy inną historię z Loganem w roli głównej – Wolverine: Broń X.
Głęboko w ściętej lodem kanadyjskiej głuszy znajduje się tajne wojskowe laboratorium, a w nim – stwór, którego nie da się zabić… a przynajmniej nie na długo. To Wolverine – ten, który wiele lat później zostanie bohaterem i najsłynniejszym z mutantów. Dziś jest jednak więźniem sadystycznego Profesora, który za pomocą brutalnych eksperymentów zmienia go w Broń X – pozbawioną sumienia maszynę do zabijania. Ale fortuna kołem się toczy i wkrótce to oprawcy Wolverine’a będą walczyć o życie. Odcięci od świata, staną oko w oko z niezniszczalnym potworem, którego sami stworzyli… i pozbawili człowieczeństwa. A może nie całkiem?
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Marvel Comics Presents” #72–84 ze scenariuszem i z rysunkami Barry’ego Windsora-Smitha, laureata Nagrody Eisnera i autora takich dzieł jak „Potwory” czy „Conan Barbarzyńca”.
Broń X to must have na półce każdego fana Wolverine’a. To właśnie tutaj dowiadujemy się, jakie potworności spotkały Logana po tym, jak został podstępnie schwytany i przetransportowany do tajnego laboratorium, ukrytego gdzieś w kanadyjskich lasach. W tym laboratorium tajemniczy Profesor postanawia stworzyć najskuteczniejszą, najbardziej bezwzględną i bezduszną maszynę do zabijania, jaka kiedykolwiek stąpała po Ziemi. W tym celu wraz ze swoimi pomocnikami, dr Corneliusem i panną Hines, przygotowują Logana do nowatorskiego zabiegu polegającego na pokryciu jego całego szkieletu najtwardszą substancją znaną na świecie – metalem o nazwie adamantium. Procedura ta nie przebiega jednak w sposób całkowicie przewidywalny. Okazuje się, że z niewyjaśnionych przyczyn, adamantium nagromadziło się w przedramionach Logana, co poskutkowało uformowaniem się dodatkowych metalowych struktur w postaci pazurów. Od tamtej pory adamantowe pazury stały się nierozłącznym (dosłownie!) elementem naszego bohatera i są swoistym znakiem rozpoznawczym Wolverine’a, bez których ciężko nam sobie go wyobrazić. Logan przetrwał ten straszny eksperyment dzięki swojej mutanckiej zdolności do szybkiej regeneracji.
Wracając jednak do samego komiksu – oprócz genezy Wolverine’a mamy tutaj także pewnego rodzaju studium psychologiczne. Na kartach Broni X widzimy narrację dotyczącą psychologii tortur, uwzględniającą zarówno perspektywę ofiary, jak i sprawcy. Historia ta ilustruje rozumienie uprzedmiotowienia człowieka, obejmując takie aspekty jak: instrumentalność, zaprzeczenie autonomii, bezwładność, wymienialność, naruszalność, zawłaszczenie i zaprzeczenie podmiotowości. Nie da się też uniknąć porównania zachowania naukowców z opowieści do postępowania personelu medycznego w nazistowskich Niemczech.
Zdecydowanie nie jest to komiks dla wszystkich, w szczególności nie dla młodych czytelników. Zaryzykuję stwierdzenie, że Broń X to horror, w którym dość szczegółowo przedstawione jest niewyobrażalne cierpienie Logana. Mamy tutaj naprawdę mocne, brutalne, krwawe sceny pozbawione jakiejkolwiek cenzury, a słowo „ból” pojawia się niemal na każdej stronie i jest odmienione przez wszystkie przypadki. Dialogi są krótkie i treściwe, w większości ograniczają się jedynie do poleceń wydawanych przez Profesora. Po zakończeniu eksperymentu z adamantium, Logan przechodzi wyczerpujące szkolenie, połączone z praniem mózgu i całkowitym wymazaniu jego wspomnień, co ma go uczynić tytułową Bronią. Przez cały czas trwania szkolenia jest traktowany jako obiekt badań, pozbawiony jakichkolwiek uczuć i całkowicie odarty ze swojego człowieczeństwa.
Za Broń X odpowiedzialny jest jeden człowiek, Barry Windsor-Smith, dzięki czemu dostajemy bardzo spójną i elegancką historię. Rysunki są miejscami dość psychodeliczne, co jeszcze bardziej potęguje uczucie odrealnienia całej sytuacji, w której znalazł się Logan. Jednak to, co go spotkało, będzie prześladować go do końca życia, a poszukiwanie utraconych wspomnień i próba odnalezienia prawdy o swojej przeszłości stanie się dla niego niejako sensem istnienia.
Dodatkowo na uwagę zasługuje także samo wydanie Broni X. Twarda oprawa, matowe wykończenie i zastosowanie wyjątkowo grubego papieru do stron wewnętrznych sprawiają, że trzymając komiks mamy wrażenie, że czytamy coś bardzo wyjątkowego i wartościowego. Polecam serdecznie!
Autorka: Diamond
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.