ImprezyTeksty

Wrocławskie Dni Fantastyki 2023 – Relacja

Dni Fantastyki 2023 okiem Planety Marvel

Kolejny rok, kolejne Dni Fantastyki (które od lat z radością i dumą wspieramy i patronujemy im medialnie) za nami. W tym roku roku ekipa odpowiedzialna za najnowszą edycję DFów przeszła samych siebie, bo atrakcji była cała tona, a event wrócił „na pełnej”. „Tona” mogłoby być tutaj przy okazji słowem kluczem, bo aby odwiedzić absolutnie każdy punkt programu, każde stoisko, każdy występ, każdy food truck czy każdą inną miejscówę, trzeba by było się wielokrotnie sklonować, choć podejrzewam, że nawet wtedy byłoby ciężko uczestniczyć we wszystkim, co czekało na uczestników tegorocznych Dni Fantastyki. Sprawdźcie zatem na co postawiliśmy my i w czym wzięliśmy udział w tym roku.


SQ

Dla mnie były to pierwsze Dni Fantastyki od roku 2019, gdyż później wjechała pandemia Koronawirusa i każdy wie jak fantastycznie wtedy się żyło. W każdym razie, początkowo nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo brakowało mi wrocławskich DFów do momentu aż stanąłem przed leśnickim zamkiem. Naprawdę miło było powrócić do tego magicznego miejsca po tylu latach. Tegoroczna edycja festiwalu była przeogromna. Wszystkie przyległe tereny zielone zostały praktycznie w całości użyte na potrzebę stworzenia strefy handlowej, dwóch potężnych stref gastronomicznych, kina letniego na otwartym powietrzu czy miejscówek, gdzie uczestnicy mogli sprawdzić się w rzucie toporkiem bądź w łucznictwie. Co do wspomnianej strefy gastro – wybór był naprawdę spory, bo mogliśmy znaleźć  tam chociażby dania kuchni azjatyckiej (Ramen czy Kimchi), a także rzeczy szczególnie w Polsce lubiane i cenione od lat, czyli pierogi i klasyczne zapiekanki. Nie zabrakło także przeróżnych burgergów  czy frytek we wszelkich możliwych wersjach. Z kolei na strefie handlowej każdy mógł zaopatrzyć się w to, co go interesowało, bo autentycznie można było znaleźć tam wszystko. Przypinki, kubki, plecaki, torby, poduszki, gry planszowe, gry karciane, koszulki, kości do papierowych gier/systemów RPG, biżuterię, podkładki pod kubki, a nawet podkładki pod myszki/klawiatury. Zapewne o czymś zapomniałem, ale było tego od groma. Dodam tu jeszcze, że mieliśmy potężny problem, aby wygospodarować sobie trochę więcej wolnego czasu, co by swobodnie pośmigać pomiędzy wystawcami, bo większą część imprezy spędziliśmy w zamku na prelekcjach.

Szczególnie do gustu przypadły mi prelekcje autorstwa Pana Animacji, które dotyczyły miast wyobraźni w animacjach dla dorosłych, a także antybohaterów znanych z animacji z gatunku superhero. Ciekawym wykładem był także ten, który dotyczył post-apokaliptycznych miast w dziełach popkulturowych, za który odpowiadał Krzysztof Haladyn. Kolejną prelką, która mocno zapadła mi w pamięć, dotyczyła dwunastu ciekawych łowców wampirów przedstawionych w dziełach kultury (jej autorem był Michał Wolski). Kolejnym panelem, a raczej wykładem z całą ekipą Imperium Meekhańskiego był ten, który koncentrował się na antybohaterach i drodze do tego antybohaterstwa. W ogóle zauważyłem, że ta tematyka mocno się trzymała na tegorocznych DFach. Prelekcji na jej temat było kilka jeśli nie kilkanaście. Bardzo ciekawie wypadł też wykład Pana Ireneusza Morawskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego. Pan Ireneusz tłumaczył na przykładzie nauk ścisłych (głównie fizyki) różnice między nauką i magią. Najbardziej żal mi było tego, że nie mogłem zostać do końca na panelu Jak naprawić Gwiezdne Wojny?, bo nie od dziś wiadomo, że fani tego uniwersum są zarazem tymi samymi ludźmi, którzy nienawidzą go najbardziej.  To zawsze ciekawe doświadczenie, gdy można wziąć udział w takiej dyskusji. Trochę smutek, że musiałem uciekać na ostatni tramwaj jaki wieczorem kursował w pożądanym przeze mnie kierunku.

Dni Fantastyki

Tegoroczny konkurs cosplay wypadł moim zdaniem naprawdę dobrze. Pomimo serdecznie upierdliwej i do granic upalno-dusznej pogody na scenie zaprezentowała się pokaźna grupa cosplayerów, a niektórzy przyodziani byli w poważnie skomplikowane stroje (Warhammerowa wersja Szkieletora była wspaniała). Szacun. Ja wyłożyłbym się już na prostych konstrukcjach. Podobny respekt za ogrom wkładu pracy i za wcielenie się oraz za dopasowanie do historycznych realiów należy się wszystkim grupom rekonstrukcyjnym. Szczególnie wikingom z Bractwa Kruki. Coś pięknego. Wyrazy uznania wypadałoby też skierować w stronę tzw. gżdaczy/wolontariuszy/helperów za to, że ogarniali wszystkie strefy, piętra i zakamarki, przy okazji ustawiając też ludzi w odpowiednie kolejki, gdyż w tym roku uczestnicy biletowani byli na kilka sposobów. Można było zaopatrzyć się w bilety na konkretne prelekcje. Można było wyposażyć się także w karnety kilkudniowe, zaś media (tak jak my), otrzymywały przepustki/karnety prasowe (za które mocno dziękujemy).

Czy coś mi się nie podobało? Tak, ale niewiele. Jojczeć mógłbym chyba jedynie na to, iż tak wiele punktów programu/prelekcji odbywało się w tym samym czasie. W wielu momentach zmuszony byłem wybrać pomiędzy kilkoma opcjami, choć każdą chciałem odwiedzić. Wiem też, że to najczęstszy zarzut przy tego typu imprezach. Oczywiście, nie da się zadowolić każdego. Nie ma co się łudzić, ale może kiedyś uda mi się zobaczyć wszystko, co sobie zaplanowałem i oznaczyłem (dlatego w przyszłym roku postaram się zwyczajnie sklonować).

Ostatnią rzeczą, na którą mogę tu narzekać to POGODA. Lato zdecydowanie nigdy nie było i nigdy nie będzie moją porą roku. Żar z nieba, duchota, hektolitry potu i możliwość przyklejenia się do własnych ubrań (bez względu na to jak przewiewne i lekkie by były), osoby obok albo krzesła nie brzmi dla mnie jakoś specjalnie atrakcyjnie ani zachęcająco. Zdaję sobie również sprawę z tego, że jako ludzie nie mamy specjalnego wpływu na warunku atmosferyczne, więc po prostu należy tu stwierdzić, że to niczyja wina. Tak wyszło. Takie czasy. Taki klimat. Dobrze, że chociaż w niedzielę było już chłodniej. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pogoda będzie dla nas trochę bardziej wyrozumiała.

 


Lynn

Dni Fantastyki 2023 były dla mnie dosłownie fantastycznym wydarzeniem. Po raz pierwszy było mi dane uczestniczyć na żywo w takim konwencie. Jako świeżak jestem pod ogromnym wrażeniem eventu, który oferuje całą masę dobrej zabawy. Oprócz rozrywki w trakcie trzydniowego pobytu mogliśmy liczyć również na smaczne jadło oraz znaczne skurczenie ilości waluty w naszych sakiewkach.

Tereny zielone wokół leśnickiego zamku zostały w pełni wykorzystane na postój food trucków, scenę, kino plenerowe oraz rozmaite stoiska związane z grami RPG, grami planszowymi i unikatową biżuterią. Ponadto, można było wziąć udział w lekcjach łucznictwa, rzucania toporkami, czy strzelania na strzelnicy. Osobiście wzięłam udział w multum różnych prelekcji na tematy popkulturowe oraz RPGowe.

Bardzo podobała mi się prelekcja dr Michała Wolskiego na temat najbardziej znanych łowców wampirów w kulturze. Dr. Wolski jest bardzo częstym gościem na Dniach Fantastyki i chętnie prowadzi wykłady na temat wszystkiego co związane z wampiryzmem w kulturze. Bardzo interesujący sposób prelekcji połączony z dużą ilością wiedzy jaką przekazał nam prowadzący sprawiły, że był to mój numer jeden na tegorocznych Dniach Fantastyki. W trakcie jego prelekcji udało mi się również wygrać książkę z autografem pt. Wrażliwi Krwiopijcy: O współczesnych antybohaterach wampirycznych.

Kolejnym ciekawym punktem programu była dla mnie prelekcja, a właściwie dyskusja pt. Miasto wspaniałe, miasto przeklęte – wizerunek miasta w nurtach cyberpunku i postapo, prowadzonego przez pisarza Krzysztofa Haladyna, gdzie mogliśmy niejako uczestniczyć w trakcie podróży przez różnego rodzaju miasta skażone biologicznie, chemicznie oraz kryminalnie podając swoje własne przemyślenia i przykłady.

Pan Animacja aka. Marcin Waincetel również zaskoczył mnie swoją wiedzą podczas dwóch prelekcji (Batman, Arcane, Cyberpunk, czyli miasto wyobraźni w animacjach dla dorosłych oraz Harley Queen, Deadpool, Loki, Lobo – bohaterowie i antybohaterowie – czyli czy dobrze jest być złym?) zakończonych małym konkursem przeprowadzonym przy pomocy platformy Kahoot!

Tegoroczny konkurs cosplay był dla mnie ciekawym przeżyciem, ponieważ ważna była nie tylko prezencja uczestników w wykonanym przez siebie stroju, ale również przestawienie postaci. Podziwiam osoby odważnie wychodzące na scenę, nieraz w kostiumach wykonanych ze sztucznych materiałów w ponad trzydziestostopniowym upale, bez grymasów na twarzach. Pełen profezjonalizm.

Po cosplayu byłam również świadkiem fantastycznego pokazu Bractwa Wojowników Kruki, gdzie mogłam bliżej poznać uzbrojenie średniowiecznych wikingów oraz obejrzeć zmagania członków bractwa w przeprowadzonych zaraz przy scenie pojedynkach.

Jedyne na co mogłam narzekać to żar lejący się z nieba (czego nie dało się uniknąć), ogromna ilość prelekcji, którymi byłam zainteresowana, aczkolwiek były zaplanowane w tym samym czasie oraz ograniczona liczba miejsc na różnego rodzaju wykładach. Zdarzało się, że zainteresowani już nie byli wpuszczani, gdy sala osiągnęła limit miejsc.

 


Dee Dee

Organizatorzy Dni Fantastyki wciąż starają się rozwijać imprezę i zaskakiwać jej uczestników nowinkami. W tym roku wydarzenie nie tylko trwało dłużej, bo w sumie aż pięć dni, ale też zbliżyło się do mieszkańców Wrocławia, zapewniając im dodatkową rozrywkę i spotkania w centrum miasta. Zanim wszyscy udali się na weekend do Zamku, uczestnicy mieli możliwość wzięcia udziału w spotkaniach i skorzystania z atrakcji w kilku filiach Miejskiej Biblioteki Publicznej. Sama również skorzystałam z tej możliwości i wpadłam do Mediateki na spotkanie autorskie z Jakubem “Demem” Dębskim oraz na rozmowę z Nikolą „Doktor Book” Mańdok o boomediach. Choć Mediateka nie jest idealną przestrzenią do takich wydarzeń ze względu na niezbyt dobrą akustykę, uważam, że zorganizowanie ich było świetnym pomysłem. Dały one bowiem tym niezaznajomionym z konwentem mieszkańcom Wrocławia (oraz wszystkim przyjezdnym) przedsmak tego, co może ich spotkać na terenie festiwalu i to całkowicie za darmo. Czy przełoży się to na większe zainteresowanie w przyszłym roku? Nie wiem, ale gdybym była nowicjuszką, poczułabym się zachęcona do udziału.

Sam weekend w Leśnicy upłynął mi natomiast podobnie jak w latach ubiegłych. Strefa handlowa przyciągała bogactwem stoisk, a koncerty nadawały konwentowemu doświadczeniu wyjątkowego klimatu. Najważniejsze były dla mnie jednak, tradycyjnie, prelekcje. Po odwiedzeniu kilku ostatnich edycji Dni Fantastyki udało mi się już na tyle poznać moje gusta i zapoznać się z sylwetkami regularnie pojawiających się na konwencie prelegentów, że tym razem obyło się bez rozczarowań w tej kwestii. Dzięki takim twórcom jak Dawid Głownia, Szymon Makuch, Adam Flamma, River Rawiński czy Ewa Tomaszewicz,  udało mi się poszerzyć moją wiedzę o komiksie, literaturze i filmie, posłuchać nieco o superbohaterszczyźnie i spędzić miło czas.

Moim największym wrogiem podczas tegorocznych Dni Fantastyki był upał, który doskwierał zarówno na zewnątrz, jak i w samych wnętrzach Zamku. Niestety, choć organizatorzy bardzo starają się walczyć z duchotą i dbają o to, by sale nie były przepełnione, przy tak okrutnej aurze przebywanie w nieklimatyzowanych pomieszczeniach jest naprawdę uciążliwe. Mogę mieć jedynie nadzieję, że w przyszłym roku pogoda okaże się bardziej łaskawa.


Autorzy: SQ, Lynn, Dee Dee


Dziękujemy za możliwość udziału w imprezie po raz kolejny oraz za patronat medialny, którego dumnie udzielamy Dniom Fantastyki już od kilku lat.

P.S.Wszystkie zdjęcia użyte w artykule pochodzą z facebookowej strony Dni Fantastyki, a wykonał je Andrzej Przybylski.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x