„X-Men: Blood Hunt – Psylocke” #1 (2024) – Recenzja
X-Men: Blood Hunt – Psylocke #1 (2024)
Wampiry i ninja
Brzmi absurdalnie? Brzmi kiczowato i kiepsko? Jak najbardziej. Rzecz w tym, że nie ma to najmniejszego znaczenia, bo okazuje się, że zeszyt X-Men: Blood Hunt – Psylocke #1 to jednak kawał dobrej zabawy dla miłośników nie tylko eventu, ale i mutantów. I po prostu kawał sympatycznej, nastrojowej historii, która fajnie wykorzystuje to, że nie jest w głównym nurcie eventowych wydarzeń.
NINJA VS. VAMPIRE! After serving on the frontlines in the war against Orchis, KWANNON is enjoying some much-deserved downtime with her new lover Greycrow. But when darkness falls across Japan, PSYLOCKE will wield her psionic blade against bloodsucking creatures of legend and faces a foe unlike any she’s ever seen. An all-new villain emerges in the mayhem of BLOOD HUNT!
Scenarzysta tego zeszytu zrobił to, co powinni robić ludzie zajmujący się pisaniem tie-inów do wielkich wydarzeń (i czasem się zdarza, że robią, ale coraz rzadziej już). Zamiast bawić się główną akcją, wchodzić w nią i pokazywać coś, co ją dopełnia czy z nią łączy, oferuje nam coś, co sam Blood Hunt wykorzystuje jako pretekst by opowiedzieć przede wszystkim o bohaterach. I opowiada o nich całkiem nieźle.
Cała ta historia dzieje się tak bardzo nna uboczu, jak to tylko możliwe. Niby są wampiry, niby jest ta ciemność, ale wszystko to służy do snucia opowieści mającej w sobie masę niezależności. Wynika z tego dobra zabawa, po którą śmiało mogą sięgnąć ci fani X-Men, którzy nie czytają Krwawego gonu. Łącznie z fajnymi rysunkami, trafia w nasze ręce po prostu sympatcyzny, nastrojowy komiks. Horror akcji, ale w dobrym stylu podany.
Autor: WKP