„X-Men: Bunt Mutantów” (Gra planszowa) – Recenzja
X-Men: Bunt Mutantów (Gra planszowa)
Ekipa X-Men przybywa na ratunek!
Parę dni temu odebrałem paczkę z nową grą planszową od wydawnictwa REBEL – X-Men: Bunt Mutantów (ang. X-Men: Mutant Insurrection), której twórcami są Richard Launius i Brandon Peroue.
Gra na rynku zagranicznym zadebiutowała bardzo niedawno, bo 26 marca tego roku za sprawą innej firmy, a konkretnie Fantasy Flight Games. Można zatem stwierdzić, że stworzenie wersji polskiej poszło turbo szybko, gdyż zajęło to jedynie miesiąc. Dzięki temu możemy cieszyć się nią na naszym własnym podwórku. Jest to zdecydowanie gratka dla fanów wydawnictwa Marvel, a przede wszystkim wielbicieli grupy X-Men, do której należą chociażby Wolverine, Cyclops, Gambit, Iceman, Rogue, Storm, Beast, Jean Grey/Phoenix czy Nightcrawler. Sprawdźmy zatem, o co w tym wszystkim chodzi.
Oficjalny opis wydawcy:
X-Men: Bunt Mutantów to oparta na współpracy gra przygodowa, w której będziecie mieli okazję wcielić się słynnych bohaterów takich jak Gambit, Rogue, Storm, Cyclops czy Wolverine. Po wybraniu jednej z 8 dostępnych intryg wspólnie wsiądziecie na pokład Blackbirda i wyruszycie, by wykonywać misje w najróżniejszych zakątkach świata. Będziecie musieli zrobić wszystko, by pokrzyżować szyki potężnym złoczyńcom i doprowadzić do ostatecznej konfrontacji!
Bez względu na to, czy postanowicie infiltrować elitarne stowarzyszenie Hellfire Club, badać tajemnicze wydarzenia na wyspie Krakoa, czy ścierać się z Magneto, dzięki grze X-Men: Bunt Mutantów będziecie mogli przeżyć na nowo niektóre z najsłynniejszych historii komiksowego świata.
Zasady Buntu Mutantów są bajecznie proste. Wybieracie jeden z kilku dostępnych scenariuszy, po czym wspólnie wybieracie się na konkretną misję, podczas której trzeba będzie przykładowo zlikwidować cel (w tym wypadku jakiegoś ikonicznego przeciwnika grupy X-Men), zbadać jakąś sprawę bądź uzyskać informacje na interesujący nas temat. Gra posiada potężny atut, jakim jest re-grywalność, gdyż mamy tu do czynienia z kilkoma losowymi elementami, a każda intryga/misja znacznie różni się od poprzedniej. Są też rzuty kośćmi, więc nasz los, a w zasadzie to los naszych superbohaterów, uzależniony jest od tychże kostek, jak i samego szczęścia. To z kolei sprawia, że przebieg rozgrywki jest znacznie bardziej dynamiczny i elementów przestojowych jest mniej lub są one po prostu całkowicie wyeliminowane. W dodatku każda przygoda posiada inny poziom trudności i tylko od graczy zależy, w jaki sposób zostaną one przez nich ukończone, bo mamy tu kooperację, która jest kluczową częścią gry.
No właśnie, gracze – zatrzymam się na chwilę w tym miejscu, bo akurat ten aspekt jest dla mnie dość istotny. Większa część gier planszowych/karcianych przeznaczona jest dla 4-5 graczy, co akurat w moim przypadku bywa dość męczącą kwestią, bo przy stole mam sześć miejsc, co oznacza, że ta jedna osoba może sobie co najwyżej popatrzeć. Większa liczba graczy przychodzi nierzadko z dodatkami, za które trzeba oddzielnie zapłacić. Jednak nie w tym przypadku, bo Bunt Mutantów zrobiony jest tak, aby w tym samym momencie bawić się mogło właśnie aż do 6 graczy.
Do gustu również bardzo przypadł mi fakt, że po rozłożeniu gry, na stole robi się bardzo kolorowo. Ogromna ilość elementów (żetonów, kart, pionków, kości itp.) sprawia, że X-M:BM robi piorunujące wrażenie, sprawiając, że aż chce się grać. Postaci mamy tu całą rzeszę. Nie tylko tych najbardziej znanych, jak wspomniani na samej górze sztandarowi X-Meni, bo łącznie jest tu ich AŻ 16, a są to: Angel, Armor, Beast, Colossus, Cyclops, Forge, Gambit, Iceman, Jubilee, Magik, Phoenix, Rogue, Shadowcat, Storm, X-23 oraz Wolverine.
Możecie być zatem pewni tego, że nudno nie będzie, a Wy, jak i wasi znajomi na pewno znajdziecie tu swojego ulubionego mutanta (chociaż jednego). Jeszcze lepsze jest to, że wcale nie musicie siedzieć w komiksowym uniwersum Marvela, aby dobrze bawić się przy tej pozycji. Znacie komiksy i te postaci? Super, będziecie bawić się jeszcze lepiej. Nie znacie? Nie ma problemu, poznacie przy okazji gry. Nie istnieje tu coś takiego jak próg wejścia. Po prostu zbieracie grupkę ludzi i gracie, a przy okazji wciągacie w ten świat tych, którzy kompletnie w nim (jeszcze) nie siedzą.
Co wchodzi w skład zestawu?
– 16 bohaterów
– 20 mutantów
– 8 intryg
– 8 ostatecznych starć
– 30 kart zagrożenia
– Blackbird (latający pojazd X-Men)
– 53 misje
– 12 kości
– tor zagrożenia
– 99 żetonów
– instrukcja (ta również dostępna jest w formacie PDF na stronie REBELa)
Cena X-Men: Bunt Mutantów od REBELa to 199,95 zł. Może się wydawać, że jest to sporo, ale nie jest to aż tak wielki wydatek, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, ile elementów (lekko ponad 200) dostajemy w całym pakiecie. Uwierzcie mi, są planszówki, które ceną potrafią naprawdę przytłoczyć, i których sam sobie odmówiłem z tego powodu. Wystarczy spojrzeć na takie tytuły jak Gloomhaven, Zerywia albo Mage Knight. Oczywiście mówię tu tylko za siebie i jak najbardziej można się ze mną nie zgodzić, bo jasne, są pozycje, gdzie tych elementów jest znacznie więcej, a cena przy tym jest znacznie mniejsza. Jednakże jako osoba, która zarówno planszówek, jak i karcianek ma naprawdę sporo, stwierdzam, że tragedii nie ma. Pod względem cenowym mogło być znacznie gorzej. Myślę, że w tym aspekcie jest to po prostu zależne od stanu waszego portfela.
Osobiście pozostaje mi już tylko zachęcić Was do zakupu, bo ja bawiłem się i bawię znakomicie za każdym razem, jak zasiadam do rozgrywki, mogąc przy tym kontrolować swoich ulubionych X-Men.
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa REBEL. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu gry – możecie zaopatrzyć się w nią tutaj.
Hmmm W recenzję wkradło się kilka błędów merytorycznych. Wiem ponieważ do mnie też dotarła ostatnio paczka z X-men, i sam śledziłem w/w tytuł. I tak, gra w wersji oryginalnej (czyli po angielsku od wydawnictwa FFG) miała premierę 26 marca tego roku, nie w czwartym kwartale zeszłego. A to oznacza, że mamy aż (w żadnym wypadku nie jest to szybko) miesięczne opóźnienie w porównaniu z wersją angielskojęzyczną. Gry firmy Fantasy Flight Games, wydawane na naszym podwórku przez Rebel – swoją drogą dobra robota Rebel – „powinny” mieć premierę dokładnie w tym samym czasie w języku polskim i angielskim. Polska firma Rebel… Czytaj więcej »
Poprawione.
Co do ceny – imo jest to kwestia osobista. Dla mnie 200zł jak na grę planszową to nie jest jakiś dramat, bo wiem, że te potrafią być znacznie droższe. Pod tym względem dyskusja jest według mnie zbędna. Skoro wydawca ustalił taką cenę to zapewne z jakiegoś powodu nie mogła być ona niższa. Jednak jak znam życie, na innych sklepach, będzie ona niższa. 😉
Jak najbardziej, dramatu nie ma.
Jedynie współczynnik cena/ilość elementów na tle innych tytułów nie wygląda najlepiej. Szczególnie przy samej papierowej zawartości (zero plastikowych elementów prócz kostek, żadnych figurek).
Niemniej sam wydałem te prawie dwieście złotych i myślę że będę zadowolony. 😉
Gra jest ładnie wydana i bardzo kolorowa, w dodatku pomaga wciągnąć ludzi, w świat Marvela, więc zdaje egzamin w grupie. Dodatkowym atutem jest to, że można grać w 6. 😀