„X-Men: Czerwoni” – Recenzja
X-Men: Czerwoni
Idąc za ciosem oraz za wciąż trwającą fascynacją mutantami spotęgowaną przez tematykę pracy, o której pisałam, postanowiłam sięgnąć, oczywiście dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont Polska, po X-Men Red vol. 1: The Hate Machine oraz X-Men Red vol. 2: Waging Peace od Toma Taylora zebrane w jednym potężnym tomie. Czy opowiadanie mnie nie zawiodło? Czy warto sięgnąć po X-Men: Czerwoni?
Drużyna Jean Grey stawia czoło nowej machinie nienawiści! Legendarna telepatka Jean Grey odrodziła się niczym Feniks z popiołów, ale jej nowa rzeczywistość bardzo różni się od tej, którą zapamiętała z lat młodości. Na całym świecie rośnie nienawiść do mutantów, podsycana przez mroczną siłę, której ulegają rządy kolejnych państw. Żeby ją pokonać, Jean zbiera drużynę starych i nowych przyjaciół, ale musi też znaleźć odpowiedź na kluczowe pytanie. Jak walczyć z uprzedzeniami w erze fake newsów i social mediów, erze, w której w człowieku można dosłownie… zaprogramować nienawiść?
Jean Grey żegna się z Phoenixem. Ma okazję rozpocząć życie na nowo, ale oczywiście wszystko co piękne nie trwa wiecznie. Na horyzoncie pojawia się tajemniczy i potężny złoczyńca-telepata, który ma na celu unicestwienie wszystkich mutantów, inspirując się technologią związaną z programem Sentinel. Jean nie tyle musi pokonać wroga, lecz także podejmuje się trudnego zadania, bo pokojowego rozwiązania kwestii spornej, która zawsze była kontrowersyjna i powszechna w świecie, mianowicie dyskryminacji, segregacji rasowej i nierówności na linii ludzie-mutanci. Na szczęście w tym trudnym przedsięwzięciu pomaga jej cała plejada znanych, jak i nowych członków drużyny X-Men, czyli mój kochany Nightcrawler, Storm, Gambit, Namor, X-23, Trinary, Gentle oraz Honey Badger. Nie brakuje też gościnnego udziału Avengers!
Mimo, że Jean jest ewidentnie postacią pierwszoplanową i napędza całą fabułę, tak moją uwagę osobiście najbardziej przykuli bohaterowie poboczni. Owszem, podoba mi się, że Jean staje się liderką i nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale spodobały mi się interakcje między nową a starą gwardią X-Menów, a także rozwinięcie wątków Gentle oraz Trinary, którzy świeżo zasilili skład. Ich historie są bardzo smutne, wręcz tragiczne, także czekam na dalszy rozwój wydarzeń i pogłębienie ich wątków. Moje serduszko również skradł duet Nightcrawler (bez dwóch zdań mój ulubiony X-Man od zawsze na zawsze!) oraz Gabby. Tak jakby duży dzieciak trafił na swojego małego dzieciaka, co świetnie się prezentuje w historii, bo gdy wszystko się wali, a wojna wisi w powietrzu, tak oni, plus okazyjnie Gambit, potrafią dodać nadziei i otuchy.
Ogólnie historie X-Menów tyczą się w większości takich aspektów jak rasizm, dyskryminacja, segregacja rasowa, nierówność społeczna, nienawiść, etc. Można by rzec, że tona opowiadań odnośnie mutantów powiela ten sam schemat. Zwykli ludzie boją się i nienawidzą mutantów, ktoś (czyli złoczyńca) dolewa oliwy do ognia albo od razu rozpala ogień stulecia i mutanci ponownie muszą udowadniać, że nie stanowią zagrożenia, chcą pomagać ludziom i dążą do równouprawnienia. W tym przypadku X-Meni mierzą się z… technologią, która wyzwala w ludziach taką nienawiść, że doprowadziłaby do całkowitej zagłady mutantów. Abstrahując od sentinitów i chipów, to wyraźnie głównym motywem opowiadania jest jak fake newsy i mowa nienawiści potrafią doprowadzić do ruiny wszystkie strony konfliktu. Współczesne social media, wszędobylstwo różnych hejtów i docinek na forach czynią ogromnie zniszczenia, często nieodwracalne. Mimo, iż tematyka uprzedzeń powtarza się od lat 60. i jest wałkowana od wielu dekad, ten temat nigdy nie przestanie być ważny, bo niby żyjąc w XXI wieku nadal potrafimy być bestiami wobec siebie nawzajem. Różnorodność powinna być traktowana jako norma, a nie jako powód do tępienia i szkalowania. Cieszę się, że Marvel nie poprzestaje na tym, by propagować inność, zachęcać do zmiany swojego nastawienia względem pewnych zagadnień oraz przypominać, że wbrew rosnącej świadomości ludzi takie aspekty jak nierówność czy dyskryminacja na tle rasowym nadal są powszechne.
Za stronę graficzną Czerwonych odpowiadają Mahmud Asrar, Carmen Carnero oraz Rogê Antônio, a za kolorystykę Ive Svorcina oraz Rain Beredo. Ogólnie rzecz ujmując, wizualnie wszystko jest jasno i wyraźnie ukazane. Co prawda zdarza się, że niektóre kadry się na siebie nakładają, ale takie sytuacje mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. Mimika postaci jest jednolita i podoba mi się technika prezentowania wszystkich bohaterów. Barwy są również piękne i idealnie pasują do rysunków. Chciałabym zwrócić szczególną uwagę na przedstawienie nowych kostiumów X-Menów. Dawno nie widziałam tak cudownych designów! Są nie tylko piękne estetycznie i aż cieszą oko, lecz pasują idealnie do każdego noszącego i wydają się niesamowicie praktyczne i wygodne! Strój Storm mnie do tej pory zniewala i osobiście sama chciałabym taki mieć…
Równie ciekawe i estetycznie ujmujące są okładki Travisa Charesta oraz Jenny Frison. Każda z postaci rozpoczyna kolejne rozdziały, a do tego okładki te są tak śliczne, że chciałabym je skompilować w jednym kadrze i powiesić sobie na ścianie w pokoju. Oprawa również jest mocna i wytrzymała, ale na tyle elastyczna, by móc bez problemów kartkować zeszyt. Kartki są zresztą śliskie i grube, co też ułatwia lekturę. Czcionka prezentuje się czytelnie, a samo tłumaczenie Weroniki Sztorc nie powoduje większych zgrzytów w trakcie czytania. Pod kątem technicznym więc nie mam żadnych zastrzeżeń.
Summa summarum, X-Men: Czerwoni to bardzo wciągająca i ciekawa lektura. Bywa, że zaskakuje i spodobało mi się jak twórcy wodzili czytelnika za nos co do prawdziwego pochodzenia i motywów złoczyńcy. Ponadto postacie są niezwykle barwne, każdemu poświęcono wystarczającą ilość czasu, a gościnne występy innych bohaterów czy krótkie nawiązanie do Polski pozytywnie mnie zaskoczyły. Co prawda nie wszystkich zadowoli treść i wałkowanie nieustannie tego samego tematu, ale warto podkreślić, że nadal jest on ważny i sądzę, że nieprędko przestanie być. Cena 69,99 zł jest więc w pełni adekwatna.
Autorka: Rose (Vombelka)
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Marvel porusza podobny wątek w większości komiksów o X- Men. Co wcale nie wpływa, że komiksy są nieciekawe. Pozdrawiam całą redakcję Planeta Marvel.