„X-Statix: Sławni i martwi” (Tom 1) – Recenzja
X-Statix: Sławni i martwi (Tom 1)
eXstaza?
Pierwszy tom X-Statix, czyli zbierający przygody tych bohaterów z serii X-Force, gdzie ekipa debiutowała i występowała, zanim doczekała się własnego tytułu, wygląda bardzo niepozornie, a przy okazji średnio zachęcająco, jeśli mam być szczery. Allred bowiem to jeden z tych rysowników, o których mówię „nie moja bajka”. I niby mamy tu świetnych Cooka czy Fegredo, jakoś tak to nie do rzecz, która od razu rzuciłaby mi się w oczy. A już pozytywnie na pewno nie. Więc co? Bez znaczenia to, bo X-Statix to kawał świetnego komiksu, a ta allredowa stylizacja ostatecznie okazuje się nie tylko pasować, ale i robi tu robotę. Buduje intrygujący klimat całej serii, który w ostatecznym rozrachunku, mimo pierwszych wątpliwości, no po prostu mnie kupił.
SŁAWA! PIENIĄDZE! POP-ART!
Gdy X-MEN zmagają się z Cassandrą Novą, Magneto i niesfornymi uczniami Instytutu Xaviera, nowe twarze drużyny X-FORCE znajdują sławę jako świetnie opłacani ulubieńcy mediów i gwiazdy własnego reality show. Żądni nowych fanów oraz intratnych kontraktów reklamowych, Sierota, Anarchista, Dalej Mała i inni życiowi nieudacznicy należący do ekipy zgadzają się wziąć udział w serii brawurowych, surrealistycznych i bez mała śmiertelnie niebezpiecznych przygód, które zawstydziłyby niejedną hollywoodzką produkcję. Czy uda im się odnaleźć w oślepiającym świetle reflektorów, gdy każda misja, konflikt wewnątrz grupy i szalony romans zdają się jedynie chwytem marketingowym?
X-STATIX – SŁAWNI I MARTWI to barwna i wywrotowa dekonstrukcja komiksów o superbohaterach, w której nagradzany scenarzysta Peter Milligan (Batman, Hellblazer, Enigma) oraz rysownicy Michael Allred (Madman, iZombie, Silver Surfer), Darwyn Cooke (Parker) i Duncan Fegredo (Hellboy) wprowadzili mutantów Marvela w XXI wiek, podejmując dyskusję o sile mediów, kulturze celebrytów, stereotypach, tożsamości i innych zagadnieniach, które do dziś brzmią znajomo. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach X-Force vol. 1 #116−129.
Fabularnie ten album to może nic oryginalnego. Gdyż czynienie z mutantów medialnie popularnych i występujących przed kamerami, mieliśmy już chociażby w Ultimate X-Men za czasów Marka Millara w jednej z najlepszych fabuł, jakie dla serii napisał zresztą. Co nie zmienia faktu, że nie jest to temat wyeksploatowany. A historia ta to całkiem sprawna, udana robota. Coś, co nie zmusza nas do poznawania całej historii stojącej za tym wszystkim. Nie każe nam plątać się w tych telenowelowych wątkach, jakich w serii jest masa od lat, a po prostu stawia na dobrą zabawę, akcję, i (o dziwo) sporo, ale jednak interesujących, żywych dialogów, których na stronach nie brakuje.
A i tak najlepsza jest forma. Nie powaliła mnie na kolana na początku, ale z czasem kupiła zupełnie. Jak pisałem na wstępie. Ta na wskroś oldschoolowa, ze staromodnymi ilustracjami, prostym, choć przesadnie barwny kolorem i stylizacją estetyki, gdzieś na zderzeniu kreskówek Hanna-Barbera i pulpowej fantastyki sprzed dekad. No fajnie to wygląda, budzi sentymenty w dziadersach, wychowanych na klasycznych kreskówkach – jakoś z Jetsonami kojarzyło mi się to nieodzownie – i jakiś taki urok ma. Może to wszystko i przestylizowane, a dla współczesnego odbiorcy może okazać się niestrawne, ale jednak ma to w sobie coś i miło mi się to odkrywało. A i pewnie wrócę jeszcze, bo i postacie przyjemnie wykreowane, nie takie papierowe, płaskie twory, a coś, co ma w sobie trochę i krwi, i ducha. Dodatkowo akcja przyjemna, i estetyka udana.
Warto. Kto lubi marvelowskich mutantów, śmiało może sięgać nawet w ciemno. Może nie jest to rzecz na miarę albumu X-Men: Wielki projekt, z którym graficznie ma to całkiem sporo wspólnego, ale i tak to o dziwo dobry komiks. Dobrze, że pojawił się na polskim rynku, bo to nie taki oczywisty wybór wydawniczy, można było zaserwować nam coś, co na pewno by się sprzedało, a tu postawiono na rzecz mało znaną, ale jednak poznania wartą. I warto za to docenić wydawcę.
Autor: WKP
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Mucha Comics. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – serię/tom możecie nabyć tutaj.