„Daredevil” (Tom 1) – Recenzja

Daredevil (Tom 1)
Diabeł z Hell’s Kitchen w millerowym wydaniu!

Kolejną styczniową pozycją wydawnictwa Egmont jest Daredevil od Franka Millera. To prawdziwa klasyka, od której wspomniany autor zaczynał swoją karierę, a obok której żaden fan Diabła z Hell’s Kitchen nie powinien przejść obojętnie. W skład tego albumu wchodzi ponad dziesięć zeszytów. Mamy tu materiały pierwotnie opublikowane na łamach Daredevil #158-161 #163-167 (z lat 1979-1980), a później w formie tomu Daredevil. Visionaries: Frank Miller z początku lat 2000. Łącznie daje to 176 kolorowych stron. Cena okładkowa woluminu to 69,99 zł.

Daredevil

Wspomniany wcześniej Frank Miller, odpowiedzialny za fabułę omawianego tu komiksu, wspomagany był w tym wypadku przez duet Roger McKenzie & David Michelinie. Panowie stworzyli pozycję, która napakowana została akcją i kilkoma ciekawymi wątkami. Jeden z nich dotyczy uwielbianego przez fanów – Bullseye’a – uważanego za arcywroga Daredevila. Z czym jeszcze przyjdzie się tu zmierzyć Człowiekowi nieznającemu strachu?

Bullseye marzy o pozbyciu się Daredevila. Żeby zwabić go w pułapkę, wykorzystuje Slaughtera. Czy jednak Nieustraszony da się nabrać? A może Bullseye ma jeszcze jakiegoś asa w rękawie? Poza tym Daredevil mierzy się z Hulkiem, nieustannie poszukującym Roberta Bannera. A co najgorsze – błyskotliwy dziennikarz śledczy Ben Urich ma coraz poważniejsze podejrzenia dotyczące tajnej tożsamości Matta Murdocka. Czy znany adwokat zdradzi mu swój sekret?

Okazuje się więc, że prym wiodą tu trzy sprawy. Pierwsza to intryga Bullseye’a, która doprowadzić ma do upadku Diabła z Hell’s Kitchen. Druga dotyczy Zielonego Olbrzyma, zaś trzecia jest chyba najciekawsza z nich wszystkich. Motyw podwójnej tożsamości niemal od zawsze najbardziej intrygował mnie w przypadku tej postaci. Niewidomy od dziecka Matt Murdock za dnia pracuje jako adwokat. Nocami zaś wymierza sprawiedliwość w rzucającym się w oczy czerwonym stroju z rogami. Ktoś w końcu musiał połączyć ze sobą elementy tej układanki, aby wysnuć dość logiczne wnioski. Czy tajemnica Murdocka wyjdzie na jaw? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sobie sami, sięgając po tenże album. Jeśli kręcą Was tego typu historie, gdzie w tle macie coś na kształt śledztwa połączonego z odkrywaniem tajemnic i różnego rodzaju spiskami związanymi z życiem protagonisty (w dodatku w superbohaterskim sosie), będziecie zadowoleni.

Warstwa graficzna millerowego Daredevila to, jak już napisałem na początku, klasyka. Nie oczekujcie zatem kosmicznie „wybajerzonej” kreski lub czegoś, co spowoduje, że wypadną Wam gałki oczne. Mamy tu to, co w tamtych czasach w komiksach było najlepsze. Kolorowy kicz, który ze strony na stronę stawał się coraz bardziej absurdalny… a raczej absurdalnie dobry, ale za to maksymalnie szczegółowy (tym bardziej jeśli zerkniemy na to, jak rysowane są tu twarze). Za taki stan rzeczy odpowiadało kilka osób. Same szkice tworzył również Frank Miller. Tuszem i kolorami zajmowali się zaś Klaus Janson, Josef Rubinstein, George Roussos, Glynis Wein oraz Bob Sharen. Ekipa jak widać pokaźna. W dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, aby tylu ludzi tworzyło jakiś tytuł. Jednak najbardziej urzekające w tym wszystkim są moim zdaniem sceny akcji: fikołki, salta, piruety, obroty, przeskoki. No pełen zestaw akrobacji. Dosłownie każdy, ale to każdy kadr, gdzie DD daje łupnia bandziorom, jest na wagę złota. Podobnie jak sposób ukazywania mocy Diabła, które niejako przypominają echolokację nietoperzy. Równie urokliwe są wszystkie onomatopeje, którymi okraszone są wszystkie bójki z przeciwnikami tytułowego bohatera. Dzisiejsze komiksy nie urzekają i nie robią takiego wrażenia pod tym względem, a szkoda. Kiedyś to było, jak to mawiają. Kiedyś takie zabiegi miały swój niepowtarzalny czar. Szkoda, że dziś nie jest to już tak odbierane.

Polskie wydanie DD #1 to prawdziwa perełka. Tym razem Egmont postawił na ciężką, twardą obwolutę, która sprawia, że cały wolumin wydaje się masywniejszy. Choć w rzeczywistości jest jak na swoje gabaryty całkiem lekki. Przód i tył albumu przyozdobione zostały kolorowymi grafikami, zaś wewnątrz, jak można się domyślić, dostajemy śliski (pachnący) kredowy papier. Na końcu niestety żadnej galerii ze szkicami czy okładkami ówczesnych zeszytów z Daredevilem nie dostajemy. W zamian za to jest posłowie oraz zapowiedź tomu drugiego. Mnie jednak najbardziej cieszy to, że Egmont w końcu zastosował numerację stron, bo jej brak do tej pory niemiłosiernie mnie denerwował. Ogromny plus. No i pozdrowienia dla tłumacza, którym jest pan Marceli Szpak. Zasłużona piąteczka z plusem.

Tom 1 przygód Daredevila od Franka Millera pozytywnie mnie zaskoczył, choć od samego początku byłem w pełni świadom, że komiks znacznie będzie różnić się od tego, jak we współczesnych historiach ukazywany jest Diabeł z Hell’s Kitchen. Kiedyś nieco ciężej było ukazać mroczniejszą stronę „nieznającego” strachu mściciela z Nowego Jorku. Wychodziło to raczej śmiesznie, aniżeli poważnie, aczkolwiek nadal miało to swój urok. I to właśnie głównie dla niego warto po tę pozycję sięgnąć. Nie, nie dlatego, że jest „tak zła, że aż dobra”. Przeciwnie. Jest świetna, tylko wygląda zupełnie inaczej, gdy chcielibyśmy ją porównać do tego, co dostajemy obecnie na łamach solowej serii Daredevil czy Marvel Knights: 20th. Jest w ogóle sens, aby takich porównań dokonywać? Osobiście myślę, że nie. Szczególnie, że wszystkie te tytuły bronią się same na swój własny sposób. Z kolei klasyka zawsze pozostanie klasyką, do poziomu której cała reszta zawsze będzie próbować doskoczyć.


Autor: SQ


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jakub

Warto może dodać, ze ten pokrywa się z wydanym wcześniej w WKKM tomem „Daredevil. Naznaczony śmiercią” (85)

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij