„Guardians of the Galaxy Vol. 2” – Oceniamy wersję DVD
Guardians of the Galaxy Vol. 2 – Wersja DVD
Strażnicy Galaktyki powracają!
Powracają w drugim filmie. Powracają też na DVD i Blue-Ray. 20 września bieżącego roku miała bowiem swoją premierę wersja filmu na wspomniane wyżej odtwarzacze. Co za tym idzie, warto jest przyjrzeć się – po raz kolejny – produkcji, która stała się jedną z najbardziej cenionych serii od Marvela. I chociaż jedynka mi osobiście nie przypadła do gustu (ot wtórne żonglowanie starwarsowymi motywami, bez pomysłu, polotu, klimatu i z humorem niskim lotów), Guardians of the Galaxy Vol. 2 przekonało mnie, że warto jest dać tym filmom drugą szansę.
Fabuła
O czym opowiada ten film, nie ma sensu zbyt wiele mówić. Fabuła jest tu bowiem pretekstem do kolejnych scen akcji, żartów i pełnej efektów specjalnych bezpretensjonalnej rozwałki. Całość jednak skupia się przede wszystkim na relacjach rodzinnych. Po wykonaniu kolejnej misji i pokonaniu kosmicznego potwora, w dowód wdzięczności otrzymują Nebulę, siostrę Gamory. Pokojowe rozstanie z rasą Suwerennych kończy się jednak dla nich pościgiem i walką w przestrzeni, bo szop Rocket ukradł zleceniodawcom kilka ważnych baterii. Ostrzeliwani i skazani niemal na pewną śmierć, zostają uratowani przez tajemniczego mężczyznę. Rozbijają się wprawdzie na powierzchni najbliższej planety, ale z katastrofy wychodzą bez szwanku. I wtedy poznają swojego wybawiciela, a jest nim nie kto inny, jak ojciec przywódcy Strażników Galaktyki. Star-Lorda. Ojciec, którego ten nawet nie znał. Jaką tajemnicę skrywa? Czemu pojawił się dopiero teraz? I do czego to wszystko doprowadzi?
Oczywiście do wielkiej, kosmicznej rozwałki – kolokwialnie mówiąc. Ale na tym, oczywiście, nie koniec. Co jeszcze czeka na Was w Strażnikach Galaktyki 2, przekonajcie się sięgając po film. A warto. Dlaczego?
Efekty specjalne oraz inne aspekty
Zacznijmy od tego, że obraz przestał udawać, że ma jakieś ambicje. Zamiast szukać powagi w przejaskrawionym świecie, o którym opowiada, na siłę wzruszać i próbować przekonać nas, że może być realistyczny, odrzucił to wszystko na rzecz bezpretensjonalnej (i bezkompromisowej zabawy). Żarty rzucane są co chwila – w tych przoduje Drax, ale Rocket i cała reszta nie pozostają w tyle – akcja pędzi na złamanie karku, bez przerwy coś wybucha, coś zostaje zniszczone, ktoś z kimś walczy…
Efekty atakują nas ze wszystkich stron, a wszystko to do rytmu przebojów disco z lat 70. i 80. XX wieku puszczanych z walkmana. Co ciekawe, aktorzy grając w tym filmie, bawią się równie dobrze jak my, oglądając go. Porzucenie powagi i ambicji okazało się strzałem w dziesiątkę, a całość, choć nadal mocno przypomina Gwiezdne Wojny, ma swój charakter i nie jest tak infantylna, jak one (tak, nie należę do miłośników Luke’a Skywalkera i jego kosmicznych wojaży, które moim zdaniem są strasznie przereklamowane i swój status zdobyły tylko poprzez trafienie w czas ze swoją stylistyką).
Dodatki i podsumowanie
Co do samej obsady to, poza Draxem, dobrana została znakomicie. Drax też nie jest jakąś pomyłką, niemniej po komiksach zachowałem inny obraz tej postaci – także pod względem charakteru. Wykonanie też jest bez zarzutu (choć żałuję, że film nie zawiera wersji z lektorem, tylko przygotowany został z dubbingiem, którego nie trawię – choć do komediowego tonu obrazu w tym przypadku akurat pasuje on całkiem nieźle), a smaczki pozostawione tu i tam, świetne sceny ze Stanem Lee i wiele, wiele innych rzeczy sprawia, że film ogląda się z wielką przyjemnością. Trochę szkoda, że na DVD nie znalazło się więcej dodatków poza zwiastunami (ach, jak chciałbym tu zobaczyć genialny teledysk Guardians Inferno), ale cóż poradzić. Dobrze, że film wart jest swojej ceny (DVD około 40zł, BluRay 80-120zł), dlatego też polecam go gorąco Waszej uwadze i mam nadzieje, że kolejne produkcje ze Strażnikami będą równie udane.
Autor: WKP
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy sklepowi Galapagos Films.
Strażnicy galaktyki są super