„Thor: Ragnarok” (2017) – Recenzja

Thor: Ragnarok
Przezabawny powrót do lat 80-tych od Marvel Studios!

W ostatnią środę (25.10.2017) do polskich kin weszła trzecia część przygód filmowego Thora. Tym razem została ona zatytułowana Thor: Ragnarok. Tak się składa, że obraz już widziałem, więc postaram się Wam coś na jego temat naskrobać. Na wstępie chciałbym tylko zaznaczyć, że całość bardzo mi się podobała i zdecydowanie mogę powiedzieć, że reżyser (Taika Waititi) wywiązał się z powierzonego mu zadania perfekcyjnie. Mówiąc prościej – jest zabawnie i kolorowo. Mało powiedziane! Jest prześmiesznie i do granic możliwości komicznie. Jeśli taki Ant-Man był połączeniem kina superhero i heist-movie, to w przypadku Ragnarok dostajemy nad wyraz udany mix gatunku superbohaterskiego i komediowego, co sprawia, że podczas seansu ludzie duszą się ze śmiechu lub płaczą (bo żarty są faktycznie tak dobre). Jednak po kolei…

Thor Ragnarok


Fabuła

Postaram się jedynie ograniczyć do tego, co ukazywały główne trailery. Głównym wątkiem w filmie jest oczywiście ten, który związany jest z Helą – Boginią Śmierci. Chce ona dostać się do Asgardu i jak to na czarny charakter przystało, nie, nie zniszczyć go, a rządzić nim. Miła odmiana od całkowitej destrukcji, prawda?

Kolejnym motywem, o którym raczej wszyscy wiedzą, jest ten z planetą Sakaar. To właśnie tam w pewnym momencie dostają się Thor wraz z Lokim. Choć w przypadku tego pierwszego, raczej nie do końca znajduje się on w komfortowej dla niego pozycji, bo – zwyczajnie mówiąc – zostaje postawiony pod ścianą. Z kolei tym, który pod tą ścianą go stawia, jest Grandmaster, władca całej planety, na której toczą się gladiatorskie boje na arenie. Również tutaj Bogowi Piorunów przyjdzie zmierzyć się z jego zielonym kumplem, a przy okazji Avengerem – Hulkiem. Jakby tego było mało, z Sakaar związana jest także postać Walkirii, jednakże w tym wypadku niczego Wam nie zdradzę. Musicie odkryć to sami.

Od pewnego czasu zauważyłem, że i w kinie stosuje się pewien trend, który zapoczątkowała telewizyjna Gra o Tron. W produkcji ukazuje się kilka postaci z pozornie różnymi motywacjami. Robi się z tego oddzielne wątki, a później zaczyna się je ze sobą coraz mocniej zazębiać. Nie inaczej jest i tutaj. Zaczynamy w pewnym miejscu, nie wiedząc nawet, o co dokładnie chodzi, a im dalej się posuwamy, wszystko zaczyna mieć coraz większy sens.

No ale okej. O co chodzi z tym całym Ragnarokiem, czyli końcem świata? Naprawdę, chciałbym Wam o tym powiedzieć, ale nie mogę, bo musiałbym zaspoilerować tu całkiem sporą część filmu. Ujmę to zatem tak – skoro film otrzymał taki podtytuł, to znaczy, że decyzja ta nie była podjęta pochopnie czy dla „beki”. Nie zawiedziecie się.

Thor Ragnarok


Bohaterowie i ich relacje

Postaci, ach postaci. Czymże byłby ten film, gdyby nie plejada tak barwnych osób, które można w nim zobaczyć. Myślę, że Thora i Lokiego nie trzeba nikomu przedstawiać. Z drugiej jednak strony, przez te dwie godziny obaj panowie przechodzą swoistą metamorfozę, uświadamiając sobie, że szufladkowanie i przypisywanie ról nie zawsze działa, a czasami warto się temu nawet przeciwstawić. Na swój charakterystyczny sposób. Niby dwa odmienne charaktery, niby bracia (przybrani), którzy w najmniejszym stopniu dogadać się ze sobą nie potrafią (a przynajmniej nie od czasu ataku Chitauri na Nowy Jork), ale w momentach kryzysowych potrafią znaleźć wspólny język. Myślę, że to jedna z największych zalet Thor: Ragnarok. Ewolucja w schematycznych i utartych już zachowaniach bohaterów. No bo ileż można patrzeć na to samo?

Mając za sobą główny duet, pora poruszyć temat świeżynek. I choć Hulk taką świeżynką się już nie wydaje, to jednak nią jest. No bo kiedy ostatni raz dostaliśmy gadającą zieloną maszynę zniszczenia na kinowym ekranie? Nigdy? Dlatego spokojnie można powiedzieć, że jest to zupełnie inna persona. Hulk w nowym Thorze gada, a w dodatku zachowuję się trochę bardziej logicznie. Jeśli miałbym go do czegoś/kogoś porównać, to myślę, że twórcy mieli rację w wywiadach, gdyż określenie „pięciolatek” jest tutaj trafieniem w dziesiątkę.

Thor Ragnarok

Hulk jest zatem kapryśny, impulsywny, rozwydrzony i zna swoją wartość (bo czemu nie? 2 lata z rzędu figuruje jako „mistrzunio” areny), ma własne zdanie, które piekielnie ciężko zmienić i/lub nakłonić do własnego, jest pyskaty, a przy tym krew go zalewa w najmniej oczekiwanych momentach (choć to nowością raczej nie jest). Jednak gdy już dotrze się do jego złotego serducha, ten staje się potulny jak baranek i szybciutko okazuje swoje prawdziwe uczucia. Chyba właśnie dlatego Odinson, jako jedna z nielicznych osób jest w stanie się z nim dogadać. Ich relacja przypomina coś na kształt BFF (Best Friends Forever) połączone z nieustanną rywalizacją o tytuł najsilniejszego. Również z tego faktu wynika cała masa przezabawnych sytuacji i gagów.

Jeff Goldblum jako Grandmaster (Arcymistrz) okazał się zdecydowanie castingiem idealnym. Jego postać pod każdym względem zbudowana została tak, jakby aktor na planie bawił się najlepiej na świecie, mogąc eksperymentować ze swoją rolą w dowolny, niczym nieskrępowany sposób. Wyobraźcie sobie, że w galaktyce istnieje koleś, który jest bardziej zadufany w sobie niż Tony Stark, bardziej wkurzający niż Spider-Man i przemnóżcie to przez jakiś milion. Ten gość zrobi wszystko, aby wyszło na to, że racja jest po jego stronie. Nie grzeszy przy tym inteligencją, lub po prostu chce sprawiać takie wrażenie. Wrażenie osoby, która ma tak wywalone na wszystko i wszystkich, że doszła w pewnym momencie do wniosku, iż nie musi nawet rozróżniać płci innych, a zabijanie jest dla niego rutyną dnia codziennego. To się dopiero nazywa ego. Tak wielkie jak hologramy, którymi raczy publikę na swojej arenie.

Thor Ragnarok

I w tym momencie dochodzimy do dwóch największych perełek (moim zdaniem oczywiście) całej tej produkcji. Cate Blanchett jako Hela i Tessa Thompson jako Walkiria. Obie panie grają tu niesamowicie twarde babki, z którymi zwyczajnie się nie zadziera i nawet nie chce się próbować.

Hela to prawdziwy aktorski majstersztyk, który nie jest kolejnym typowym marvelowym antagonistą. To nie jedna z rzeczy, które trzeba było odhaczyć z listy na odwal się. Wątek tej postaci jest rozbudowywany w zasadzie od samego początku filmu i jest tak samo ważny jak pozostałe. Regularnie podczas seansu akcja przenosi się do Bogini Śmierci, gdzie ukazuje się nam jej dalsze postępowanie, a także origin (pochodzenie), cele i motywacje. Najlepsze jest jednak w jej przypadku to, że wszystko co z nią związane sięga znacznie głębszych korzeni całego uniwersum, niż można by się w ogóle spodziewać.

Hela to również czarny charakter, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaką potęgą włada i wie, jak ten fakt wykorzystać. Ona nie musi wysyłać nikogo, aby się czymś zajął. Sama po prostu zrobi to za niego. Chyba, że ma akurat jakiś inny kaprys. Jest nieprzewidywalna, niezwykle brutalna, jest niezrównaną wojowniczką, a jej umiejętności nie mają sobie równych. Z takim zestawem cech, musi zatem pojawić się też pewność siebie i pycha. Te dwa aspekty jej charakteru przeważają tu chyba najmocniej. Jej przekonanie o własnej wyższości nad wszelkimi innymi istotami jest tak ogromne, że aż niezdrowe. Choć w tym przypadku jest to całkowicie usprawiedliwione i uzasadnione. Ile jest wszakże osób, które jedną ręką zmiażdżyłyby magiczny boski młot wykuty w ogniu umierającej gwiazdy?

Thor Ragnarok

Walkiria jest za to definicją słowa „badass”. Jest takim badassem, że sam główny bohater, wraz ze swoim (adoptowanym) bratem, nie chcą jej podskakiwać. Dorzućmy do całego tego zestawu kosmicznie wysoki poziom w opanowaniu sztuk walki, niezwykle cyniczny styl bycia, ogólną arogancję, bolesną przeszłość, a także problem ze spożywaniem wysokoprocentowych napojów. Wejdziecie takiej w drogą, a zostaną z Was wióry. Dosłownie.

Na wyróżnienie zasługują tu jeszcze Korg i Miek. Dwójka gladiatorów z Sakaar, który kradną po prostu każdą możliwą scenę, w której się pojawiają. Nic w tym dziwnego w sumie, bo w rolę tego pierwszego, czyli kosmity zrobionego z kupy kamieni wciela się sam reżyser – Taika Waititi. Jeśli ktoś zna tego człowieka, wie zatem, że ma on niezwykle specyficzny sposób bycia i żartowania.

No i pozdrowienia dla Doctora Strange’a, któremu w Ragnaroku przypadła mała rola. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, iż nie jest to już ten sam poczciwy doktorek. Widać, że od czasu swojego solowego filmu, przybyło mu trochę poziomów doświadczenia, a wszystkie punkty ze statystyk władował w inteligencję i mądrość.

Thor Ragnarok

Gdzieś tam pojawiają się również OdinHeimdall i Skurge, aczkolwiek wypadli oni chyba najbardziej bezbarwnie ze wszystkich obecnych w produkcji postaci.


Efekty Specjalne i ścieżka dźwiękowa

Pod tym względem Thor: Ragnarok to prawdziwy hołd dla kina akcji lat 80-tych. Mamy tu do czynienia z czystym „funem” w każdym tego słowa znaczeniu. Postaci co chwila rzucają prześmiewczymi one-linerami, które rozkładają na łopatki, a na ekranie rysuje nam się prawdziwy festiwal neonowych efektów specjalnych i kolorowych filtrów. Również adrenalina i testosteron kapią tu na widza wiadrami. Takimi wiadrami, które pomieszczą ich hektolitry. No właśnie, pranie się po mordach to tutaj absolutny numer jeden i nikt nawet nie udaje, że wcale tak nie jest. Ciągle ktoś kogoś obija, tłucze, kopie, butuje, pierze, naparza, wali, rozrywa, rozgniata, miażdży, kruszy, nabija i wszystkie inne pochodne tych słów. Powiem prościej – trup ściele się gęsto.

Ekipa odpowiedzialna za film uznała, że przebije Jamesa Gunna i Guardians of the Galaxy w kreowaniu pozytywnej chały. Poleciano tu więc po bandzie tak bardzo, jak tylko się dało. Tego nie da się lepiej opisać. Wyobraźcie sobie po prostu, że Kevin Feige dał panu Waititi walizkę pieniędzy i powiedział:

Masz, zrób coś z tym. Tylko tak, żeby było maksymalnie absurdalnie, z toną kiczu i bez trzymanki.

I jest. Tak bardzo, że nie przesadzę, gdy powiem, że jest to chyba najbardziej efekciarski film w dorobku MCU.

Thor Ragnarok

Dokładnie to samo powiedziałbym o ścieżce dźwiękowej Ragnarok stworzonej przez Marka Mothersbaugha. Jeśli wizualizacja to dla Was za mało, śpieszę zatem z informacją, że i to, co określamy mianem „audio”, pieści nasze uszy masakryczną ilością syntezatorów i całą tą otoczką ala lata 80. Jest szybko, jest energicznie i dynamicznie. Oczywiście, nie każdy utwór skomponowany jest w taki sposób, bo mamy tu też typowo orkiestrowe filmowe kawałki, jednakże te, które będziecie najbardziej kojarzyć po seansie, są skoczne i wpadające w ucho.


Podsumowanie

Gdyby ktoś kazał mi opisać Thor: Ragnarok jednym słowem, najpewniej użyłbym określenia „petarda„. Ale nie taka zwykła. Byłby to największy, najgrubszy, najdroższy i napakowany bajerami fajerwerk, który po eksplozji powoduje prawdziwe uniesienie pod każdym możliwym kinowym względem, a widz nie jest w stanie wydusić z siebie czegokolwiek innego niż „wow”. Jest barwnie, jest kosmicznie śmieszne, ciągle coś się dzieje, bohaterowie są pierwszorzędni (a przede wszystkim, czuje się do nich sympatię), wątki się nie dłużą i wszystko jest logicznie wytłumaczone. W takim wypadku nie ma się czego czepić. Nie mam tu nawet jednej ulubionej rzeczy. Gdyby miał opisać ulubioną scenę lub coś w tym stylu, nie byłbym w stanie. Jedynym właściwym określeniem, jakie w takiej sytuacji mógłbym powiedzieć, byłoby „cały film”.

Thor Ragnarok

Naprawdę. To już nawet nie jest kwestia tego, że jestem fanbojem Marvela i często przymykam oko na pewne rzeczy. Ten film po prostu nie posiada cech negatywnych. Przynajmniej nie w moim odczuciu. Wszystko to, co było w związku z nim zaplanowane, to, co chciano osiągnąć i pokazać, wyszło twórcom nawet lepiej niż dobrze. Ja po seansie wyszedłem „uhahany” od ucha do ucha i nie odczułem tzw. niedosytu. Co najwyżej tylko dlatego, że obraz właśnie się skończył i trzeba było wracać do domu. I zapewniam Was – nawet jeśli na moim koncie pojawiłoby się zero, dopuszczę się kradzieży tych paru złotych, aby na Thor: Ragnarok pójść jeszcze raz.


Autor: SQ

Subskrybuj
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
5
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij