„What If? Infinity – Thanos” (2015) – Recenzja

What If? Infinity – Thanos (2015)

Popularna seria komiksów What if? (Co by było gdyby?) zaskarbiła sobie sympatię rzeszy fanów swoją nietuzinkowością i pomysłowością. Cykl ten przedstawia alternatywne losy różnych bohaterów: od członków X-Men, przez Avengers, kończąc na złoczyńcach takich jak Venom czy Thanos i wielu, wielu innych. Tym razem wybrałam What if? Infinity – Thanos, które podobnie jak inne części tej serii jest one-shotem (pojedynczym komiksem). Sama okładka może i nie powala, ale uwierzcie, pierwsze wrażenie może mylić, bo środek prezentuje się  zgoła inaczej. Ale o tym za chwilę.

Cała akcja opiera się na podróży grupy Avengers przez kosmos w celu powstrzymania niejakich Buildersów przed jego zniszczeniem i przetransformowaniem go według swoich racji. Kim są Builders? Mówi się, że są najstarszą rasą wszechświata. Istnieją dwa typy Budowniczych: Twórcy i Inżynierowie. Kultywując wszechświat przez miliardy lat, zasiali światy i kierowali ewolucją cywilizacji. Nigdy nie zostali pokonani. W czasie tych wydarzeń i potyczek zostało podjętych kilka ważnych decyzji, które niosły ze sobą dość poważne konsekwencje.

I tu nasuwa się pytanie: co by było gdyby zostały podjęte inne decyzje? Na początku zeszytu spotykamy się z bohaterami i złoczyńcami w cytadeli Galaktycznej Rady. Następuje rozmowa pomiędzy grupą Avengers i Thanosem, gdzie Kapitan Ameryka dochodzi do wniosku, że Szalony Tytan może być ich jedyną nadzieją w walce z Builders, więc proponuje mu dołączenie do grupy wraz z jego mroczną świtą. Czy to dobry pomysł? Czy Tytan będzie współpracował z Avengers? Czy wspólnie pokonają Buildersów?

Fabuła komiksu autorstwa Joshuy Williamsona jest dosyć ciekawa oraz pomysłowa. Samo prowadzenie akcji jest mistrzowskie, ponieważ czytamy zeszyt jednym tchem, łykając każdą akcje, jaką przygotował nam autor. Komiks jest bardzo dynamiczny i nie przynudza. Dialogi są krótkie i nieskomplikowane, ponieważ cała uwaga skupia się na czynach bohaterów i złoczyńców.

Jeśli zaś chodzi o oprawę graficzną, można się nad nią naprawdę rozpłynąć. Patrząc na wspomnianą na samym początku okładkę (za którą odpowiada Tom Whalen) przestawiającą sylwetkę Kapitana Ameryki, którą można porównać do karykatury, nie oczekujemy od tego zeszytu wysokich lotu w sferze artystycznej. Jednakże, po otworzeniu tomiku, możemy doznać szoku i uczucia przeniesienia w inny wymiar. Przepiękne rysunki z dynamiczną kreską Mike’a Hendersona oraz kolorystyka, którą zawdzięczamy Jordanowi Boydowi, tworzą spójną całość. Do tego niezwykłe przywiązanie uwagi w przypadku przedstawienia detali i kontrastowe barwy przyciągają wzrok czytelnika, nie dając mu szansy na rozkojarzenie i pobieżne czytanie.

Całość prezentuje się bardzo dobrze i tak też się to czyta. Nieprzegadana historia, wartka akcja oraz ciekawy pomysł czynią ten komiks pozycją obowiązkową dla fanów Thanosa i Avengers.


Autorka: Lynn

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x