„Immortal Hulk: The Threshing Place #1” (2020) – Recenzja
Immortal Hulk: The Threshing Place #1 (2020)
Hulk na tropie
Jeff Lemire to świetny scenarzysta komiksowy. Pod warunkiem oczywiście, że serwuje nam komiksy obyczajowe, życiowe, pełne sentymentów, ale i brudu. Z superhero już mu tak dobrze nie idzie, chociaż wciąż serwuje nam dobre fabuły. Na szczęście jego one-shot Immortal Hulk: The Threshing Place to bardziej obyczajowa, niż sueprbohaterska historia, która spodoba się nie tylko fanom Zielonego Olbrzyma.
TWO OF COMICS’ MOST IMAGINATIVE TALENTS UNITE FOR A HULK TALE LIKE NONE OTHER! There’s a monster raging in America’s heartland – and it’s not the Hulk. When a young girl goes missing on a Kansas farm, Bruce Banner gets the itch – the one that tells him gamma is on the loose. But this town doesn’t take kindly to strangers – especially the big, green, violent kind. Can the Hulk save a child before it’s too late, or is he about to take the blame for another massacre?
Nie oszukujmy się, Lemire nie chciał tu szukać żadnych nowości. Właściwie wziął to, co dla Hulka najważniejsze, typowe, charakterystyczne, wrzucił do jednego wora, wymieszał ze sobą i spróbował połączyć w jedno za pomocą gliny życiowej historii. I wyszło mu to naprawdę bardzo, bardzo dobrze.
Immortal Hulk: The Threshing Place miłośnikom marvelowskiej wersji doktora Jekylla i pana Hyde’a zapewnia mnóstwo znanych i cenionych przez nich elementów fabularnych. Nieco bardziej ambitnym i wymagającym czytelnikom natomiast gwarantuje dobrą, niespiesznie poprowadzoną opowieść o życiowych rozterkach. Tło obyczajowe to zresztą najlepsze, co ten komiks ma do zaoferowania – bez niego historia mogłaby zmienić się w kolejny nudny zeszyt superhero.
Całość zaś wieńczą udane ilustracje. Co prawda Del Mundo nie do końca mnie kupuje, ale jego prace tu są udane i pobrzmiewa w nich nuta sentymentu. Wszystko to razem wzięte daje dobry komiks dla miłośników tego medium.
Autor: WKP
Ja bym trochę inaczej to ocenił. Rysunki słabe, treść znakomita.