„Deadpool: Nuworysz z nawijką” (Tom 1) – Recenzja

Deadpool: Nuworysz z nawijką (Tom 1)

Jak powiadał wujek Ben: Z wielką sławą idzie wielkie bogactwo. Coś w ten deseń. Wspomniany problem ma także Deadpool, czyli Najemnika z Nawijką. Wszyscy wiemy, jak to jest. Gdzie są duże kwoty, tam pojawiają się jeszcze większe problemy.

Deadpool

Pierwsze strony nowej serii przygód Wade’a Wilsona rozpoczynają się osiem miesięcy po wydarzeniach przedstawionych w Tajnych Wojnach. Deadpool jest sławny i bogaty. Posiada status członka Avengers oraz jest ich aktualnym źródłem utrzymania. Czasami zdarzy mu się wykonać zadanie pro bono, jednak wolałby utrzymać to w tajemnicy. Nabyta popularność oraz rozpoznawalność pozwoliły mu założyć drużynę Bohaterów do Wynajęcia. Według jego wizji, oczywiście. Solo, Slapstick, Terror, Madcap, Foolkiller oraz Stingray przywdziewając czerwone kubraczki ruszają w miasto czynić dobro za pieniądze. Jednak w cieniu kryje się wróg chcący zniszczyć dorobek naszego gadatliwego filantropa z dwoma mieczami. Osobnik, który bardzo dobrze zna myśli Wade’a.

Recenzja nigdy nie będzie obiektywnym dziełem, szczególnie, jeśli krytyk jest miłośnikiem i samozwańczym znawcą tematu. Gerry Duggan – odpowiedzialny za scenariusze Najemnika z Nawijką – wykonał tutaj kawał dobrej roboty. W każdym kadrze czuć stały poziom utrzymywany od poprzedniej serii i… tutaj zaczyna się mój problem z tym albumem. Odbiór całości jest zwyczajnie poprawny. Historię napisano tak, by nie było zbyt wielu dziur w fabule. Relacje między bohaterami oraz pobudki ich działań zostały podane w zgrabny sposób (mimo że oryginalny Deadpool Annual Vol. 3, do którego nawiązuje Nuworysz z Nawijką jeszcze nie trafił na polski rynek wydawniczy). Jest kilka kadrów mogących wprowadzić konsternację u czytelnika. Wymaga to powtórnego przeczytania komiksu.

Pierwszy tom nowych przygód Deadpoola nie jest objawieniem. Nie zmienia zasad gry i nie re-definiuje znanych nam bohaterów. Jest dobrze, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Ostatnie kadry pozostawiają taką sugestię.

Natomiast Mike Hawthorne absolutnie nie zawodzi. Kreska ostra jak brzytwa, świetnie oddaje dynamikę niektórych scen. W połączeniu z żywymi kolorami – czysta przyjemność w odbiorze.

Powyższe twierdzenie podkreśla tylko jakość wydania zbioru. Wciąż mamy do czynienia ze standardem Egmontu, czyli: kredowym papierem, wysokiej jakości drukiem, grubszą okładką i bardzo dobrym tłumaczeniem.

Czytamy recenzję, by dowiedzieć się, czy warto wydać pieniądze na daną rzecz. Czy dany komiks warty jest swojej okładkowej ceny – w tym przypadku 39.99 zł –  czy wolimy przeznaczyć te fundusze na inne cele. Fani Deadpoola kupią ten album niezależnie od mojej opinii. Będąc miłośnikiem Najemnika z Nawijką czuję niedosyt po tej lekturze. Czegoś tutaj brakuje. Być może to przesyt tematem. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę jakość wydania oraz pracę


Autor: Buarey


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x