„Deadpool Classic” (Tom 5) – Recenzja
Deadpool Classic
(Tom 5)
Po raz kolejny mam tę przyjemność, by recenzować zbiór przygód Najemnika z Nawijką z serii Deadpool Classic, które opublikowano w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Znałem te komiksy, na długo zanim ukazały się w naszym kraju i uważam, że to ciekawe doświadczenie konfrontujące wspomnienia oryginału z polskim tłumaczeniem. Postaram się zachować maksimum obiektywności, jakie można uzyskać, ponieważ wspomnienia i lekka nostalgia mogą zaburzać osąd.
Większości czytelników nie trzeba przedstawiać postaci, jaką jest Wade Wilson. Antybohater ukryty za czerwono-czarną maską, z której śmieją się autorzy jego przygód. Postać barwna i nietuzinkowa, a swoim ciętym dowcipem i burzeniem czwartej ściany zyskała sobie rzeszę fanów. Łącznie z autorem tej recenzji. Deadpool pojawił się w moim życiu przez przypadek, kiedy fascynacja komiksem japońskim przerodziła się w zamiłowanie do historii obrazkowych ogólnie. Zaintrygowany skróconym opisem bohatera zacząłem przeszukiwać niekończące się źródło wiedzy znane jako Internet. Było to w okolicach roku 2010, kiedy dostępność komiksu Marvela zaczynała powoli odradzać się w naszym kraju, a DP był dla nas postacią niszową. Tak, bezczelnie piraciłem amerykańskie komiksy. Dzięki wydawnictwu Egmont oraz rosnącej popularności Deadpoola nie muszę tego robić oraz mogę się pochwalić, że kolekcja serii Classic cały czas rośnie. Powiedzmy, że odkupuję swoje winy. 😉
Koniec prywaty – przejdźmy do dania głównego. Piąty zbiór otwiera krótka historia, której zadaniem jest wypełnienie luki i lekka zmiana tonu między łukami fabularnymi. Po zadymie z Mesjaszem, Tiamat i LL&L Wade trafia do Japonii, gdzie poznajemy jego krótki epizod zawodnika sumo. Chiyonosake – tak mówiono na Deadpoola w czasach kariery rikishi – musi zmierzyć się z częścią swojej przeszłości oraz samym sobą. Dość dosłownie, ponieważ Yakuza (japoński odpowiednik mafii) zdobyła próbkę krwi Wilsona i stworzyła zmodyfikowanego klona, który był szybszy, zwinniejszy oraz o 50% mniejszy. W ogólnym ujęciu cały zbiór oscyluje wokół pokręconej psyche Wade’a oraz jego owianej tajemnicami i niedopowiedzeniami przeszłości. Gdy czytałem te zeszyty będąc znacznie młodszym, doznałem ogromnego szoku, a scenarzyści zasiali ziarno wątpliwości w mojej głowie. Piąty tom z serii Classic ponownie przypomniał mi, jak bardzo pokręconą postacią jest Deadpool.
Scenariusz i dialogi to kwintesencja lat dziewięćdziesiątych. Żart zawarty na kartach tego komiksu jest mocno zakorzeniony w popkulturze ostatniej dekady poprzedniego wieku, czym może odstraszyć część czytelników i być niezrozumiałym dla nich. Przyznaję, że sam miałem problem z ogarnięciem pewnych niuansów. Nie jest to wina tłumaczenia, ponieważ lingwiści odpowiedzialni za przełożenie zawartości dymków „na nasze” spisali się znakomicie i utrzymali poziom poprzednich tomiszczy.
Kreska jest dokładnie taka jak scenariusz. Dla młodego czytelnika będzie trąciło retro. Projekty postaci są mocno przerysowane, co jest charakterystyczne dla tamtego okresu. Wade to wielki mięśniak z giwerami. Warto przejrzeć serię Classic, ponieważ obrazuje ewolucję stylu i metod przedstawiania Najemnika z Nawijką.
Zbiór wydano dokładnie tak samo jak poprzednie, więc jeśli mieliście którykolwiek w ręce, to wiecie, czego się spodziewać. Gruba oprawa skrywa w sobie wysokiej jakości druk na zszytych ze sobą kartach kredowego papieru. Kolory są soczyste i przyjemne dla oka. Mimo powiększenia formatu z klasycznego zeszytowego do A4 nie doświadczymy rozmycia zawartości kadrów. Jest to produkt klasy premium warty swojej ceny. Cena okładkowa może odstraszać, jednak biorąc pod uwagę, że seria Classic nie jest miesięcznikiem, to cena 89.99 nie jest przesadnie wygórowana. Zawsze istnieje możliwość poszukania okazji w sklepie, który oferuje rabaty (np. strona internetowa egmont.pl proponuje 15% zniżki na każdym tomie tej serii) lub trafienia używki w dobrej cenie i stanie.
Deadpool Classic #5 wycelowany jest w fanów Najemnika z Nawijką i wymaga znajomości poprzednich tomów. W moim odczuciu jest to dobrze napisana i narysowana klasyka, z którą warto się zapoznać.
A wam jak przypadł do gustu klasyczny Wade Wilson? Preferujecie bieżącą wersję, czy może tak jak ja uwielbiacie Go w każdej iteracji?
Autor: Buarey
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.