„Murderworld: Game Over #1” (2023) – Recenzja

Murderworld: Game Over #1 (2023)
Zamordowany finał

No i jest wielki… wielki finał cyklu Murderworld. Ale wielki to on nie jest. Jakoś zmęczyłem go. Zmordowałem właściwie… ale nie było warto. Liczyłem, że jakoś się to wszystko fajnie poskleja, że zrobi wrażenie, że wrócą te udane estetyki z wcześniej, ale został taki sobie akcyjniak, który niby domknął wszystko, ale wrażenia po sobie nie pozostawił. Chyba, że takie, iż zamordowano potencjał tej opowieści. Choć akurat ten, był raczej dość mizerny i tak.


The grand finale! The big prize! Bodies are piled high and only one person can win it all! Arcade’s darkest game comes to a close and anything can happen…especially if Natasha Romanoff has something to say about it. Arcade’s circus-style contests have been a punchline in the past, but writers Ray Fawkes (One Soul, Constantine) and Jim Zub (AVENGERS, CONAN THE BARBARIAN) and artist Netho Diaz (THUNDERBOLTS, LEGION OF X) are here to put the “murder” back in “Murderworld.” Don’t miss it!


Jak pisałem ostatnio, w kratkę była ta fabuła rozpisana, na różne one-shoty. Czasem fajna, czasem słaba. Miałem nadzieję, że finał wszystko dopełni i pokaże, że warto było to śledzić, ale okazał się mierny. A z całej tej opowieści warto było przeczytać tak naprawdę ze dwa zeszyty.

Więc jest akcja, jest sporo bohaterów, ale w sumie, wiele tu hałasu o nic. Rysunki fajne, choć też typowe. Można było lepiej to zrobić, można było pociągnąć w ciekawszą stronę. Ale wyszło, jak wyszło. Ot dla zagorzałych fanów. Miało być coś więcej, wyszło jak zawsze i tyle.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x