„Spider-Man: Web of Shadows” – Recenzja
Spider-Man: Web of Shadows
Ktoś mi kiedyś powiedział, że postać Spider-Mana ciężko jest uwikłać w mroczną historię z wieloma nieprzewidywalnymi zwrotami akcji, bo to gość, który wiecznie się „cieszy jak głupi do sera”. A teraz wyobraźcie sobie moją reakcję na minę tego oto osobnika po ukończeniu gry Spider-Man: Web of Shadows… (Nie ma lepszego uczucia, niż to, gdy ktoś Ci przyznaje rację).
Fabuła Spider-Man: Web of Shadows na pewno prezentuje się inaczej, niż w pozostałych produkcjach z pajączkiem, bo w tym przypadku, Venom wpada na plan, aby całe „Wielkie Jabłko”, czyli Nowy Jork zalać swoim symbiontowym potomstwem. Nie brzmi jakoś złowieszczo, ale uwierzcie mi… z biegiem czasu robi się naprawdę srogo. Sama gra zaś startuje „od końca”. Mówiąc prościej, zaczynamy od jednej z końcowych sekwencji gry (gdzie wojska organizacji S.H.I.E.L.D starają się ogarnąć sytuację w zainfekowanym mieście) służącej nam w tym wypadku za szybki tutorial dotyczący kontroli postaci, jak i okładania bandziorów dopiero, po czym przenosimy się o cztery dni wcześniej i zaczynamy tę „właściwą” rozgrywkę. Jest to całkiem interesujący zabieg (a przynajmniej ja takowe lubię), bo od samego początku wiemy, o co chodzi, a dowiadujemy się jedynie, co spowodowało taki rozwój wypadków.
Na wstępie należy też wspomnieć, że zaraz po rozpoczęciu gry te kilka dni wcześniej, jesteśmy świadkami starcia pomiędzy Spider-Manem, a Venomem. Podczas tej walki dochodzi do sytuacji dość nietypowej, bo Spidey zostaje (znowu) zainfekowany (zarażony?) symbiontem, albo jakąś jego częścią, a to powoduje, że bohater otrzymuje dostęp do znanego chyba wszystkim czarnego kostiumu.
DWA KOSTIUMY, REPUTACJA I SYSTEM DECYZJI
Zapytacie pewnie „Dwa kostiumy? Ale jak to? Zapewne trzeba wybierać między jednym, a drugim?”. Otóż, nie. Nie trzeba. Web of Shadows oferuje graczom coś, czego do tej pory nie było. Spider-Man może w locie przełączać się pomiędzy jego klasycznym czerwono-niebieskim kostiumem, a symbiotycznym czarnym strojem (a sam Peter upiera się, że tym razem kostium nie ma na niego wpływu, bo nie jest to już w 100% Venom… Cóż, jakiś wpływ jednak ma, ale o tym za chwilę). Co daje nam posiadanie dwóch różnych wdzianek? Choćby to, że każdy z nich ma osobne drzewko talentów, gdzie wykupujemy poszczególne umiejętności. Jasne, zdobyte punkty można inwestować w oba drzewka, ale moim zdaniem lepiej jest wybrać ten kostium, którego mechanika powoduje, że gra się nam lepiej.
Skoro już doszedłem do mechaniki strojów – umiejętności związane z czerwono-niebieskim strojem są głównie nastawione na szybkość, kosztem mniejszych obrażeń, aczkolwiek wyglądają naprawdę fenomenalnie. Z drugiej strony, talenty czarnego kostiumu pozwalają nam na zakup umiejętności, które są wolniejsze, ale za to nastawione są na zadawanie niesamowicie potężnych obrażeń, a przy okazji można dzięki nim eliminować całe stada przeciwników (oczywiście, czerwony kostium także posiada ataki obszarowe, ale nie czarujmy się, – kto mając do wyboru czarny kostium wybierze czerwony?). Czarny strój oferuje nam również takie triki jak: przyciąganie wrogów do siebie za pomocą symbiotycznych macek, które stają się przedłużeniami naszych własnych rąk, czy też dosłowne „ujeżdżanie” wrogów jak deskorolki.
Skoro powiedzieliśmy już sobie kilka słów o bojowych możliwościach kostiumów, przejdźmy do innych pozytywnych aspektów. Możemy w grze zaobserwować różne reakcje ludzi wędrujących po ulicach Nowego Jorku. Jeśli biegamy sobie w naszym klasycznym stroju, to przechodnie kibicują nam, wiwatują naszemu herosowi zagrzewając naszego herosa do walki. Jeśli zaś przemierzany NJ odziani w czarny strój, to ludzie uciekają od nas w popłochu, ale czy można ich winić? Jak tu kibicować komuś, kto po części przypomina tego czarnego, wielkiego i napakowanego stwora z zębami jak żyletki i jęzorem na wierzchu?
Kolejną nowością w Web of Shadows jest tak lubiany przez chyba każdego gracza, system podejmowania decyzji. Gdy będziemy posuwać się coraz dalej z historią, będzie nam czasami dane podjąć jakąś decyzję, która w pewnym stopniu wpłynie na to, jak jesteśmy postrzegani przez innych bohaterów, a także zaowocuje tym, kogo będziemy mogli zrekrutować, aby pomógł nam w odbiciu miasta z rąk (a raczej macek) symbiontów. Powiem Wam, że niektóre decyzje są naprawdę ciężkie, a pokusa jest jeszcze większa. Web of Shadows oferuje nam także aż cztery różne zakończenia całej historii, a dokładniej: Red/Hero Ending, Anti-Hero Ending, Anti-VIllain Ending, oraz Black/Villain Ending.
Wszystkie cztery zakończenia są uzależnione od dwóch ważnych decyzji, jakie będzie nam dane podjąć, ale nie popsuję Wam zabawy – sami musicie odkryć, o jakie decyzje chodzi i sami musi je podjąć. Prócz tego, zbieramy też punkty reputacji. Jeśli uda nam się w zadaniach pobocznych uratować jakiegoś przechodnia, odstawić jakiegoś pieszego z miejsca A, do miejsca B itp, to otrzymujemy punkty za bycie herosem. Jeśli zaś nie wyrobimy się w czasie, nie udzielimy komuś pomocy, lub zwyczajnie zignorujemy zagrożenie, to dostajemy punkty za bycie „anty-herosem”. Punkty te mają też wpływ na to jak jesteśmy postrzegani, a przy okazji zmienia się nasz portret. W ramach ciekawostki dodam, że gdy wybieramy te „czarne’ decyzje, możemy zauważyć zmianę w charakterze/osobowości Spider-Mana, a to jest z kolej główną cechą czarnego kostiumu.
WOLNOŚĆ, WOLNOŚĆ NIEOGRANICZONA I NIESKRĘPOWANA
Owszem, Web of Shadows zezwala na to, co tygryski lubią najbardziej, czyli na przemierzanie całego miasta jak na pająka przystało. Możemy huśtać się na pajęczynach, skakać, podwójnie skakać, robić salta, pikować w dół, pełzać po ścianach, przyciągać się do budynków, czy zwyczajnie biegać po ulicach. Niby nic takiego, ale daje jednak niesamowitą frajdę. Poza tym, nie jesteśmy też brutalnie pchani przez grę do kolejnego zadania fabularnego, bo system wypełniania misji działa podobnie jak większości gier tego typu – jak chcesz wykonać zadanie, to spójrz na mapkę, wyszukaj odpowiedni punkcik, udaj się do niego, pogadaj z kimś i dopiero wystartuj z misją. Wychodzi, więc na to, że robimy, co chcemy i jak długo chcemy. Nikt nas tutaj nie goni, a w międzyczasie możemy przykładowo ponabijać sobie punkty reputacji, obić komuś gębę, czy po prostu pobujać się po mieście dla własnej przyjemności. Czy to nie świetne rozwiązanie?
TECHNIKALIA
Nie wiem, czy jest sens, aby rozwodzić się nad tym aspektem gry, bo ma ona na karku prawie 7 lat, ale czy to powoduje, że prezentuje się gorzej od obecnych na rynku tytułów? Śmiem twierdzić, że nie. Całość wypada kolorowo, oraz bardzo dynamicznie, a komiksowy styl tylko wzmacnia ten efekt i powoduje, że ciężko jest się oderwać od ekranu. Powinienem dodać, że jeśli chcecie odpalić grę na PC’cie, to powinniście zaopatrzyć się w pada (najlepiej Xboxowego, lub tego od PS3) + zainstalować wszystkie oficjalne łatki (wydaje mi się, że są dwa), bo zaraz po premierze gra nagle potrafiła spaść z 60FPSów, do 2-3, a to powodowało chwilowy „pokaz slajdów”. Zapewniam jednak, że łatki eliminują ten problem (sam grałem na PC), a sama gra sprawia masę przyjemności.
Słyszałem też o przypadkach, gdzie gra nie chciała rozpoznać podpiętego do komputera pada, aczkolwiek uważam to za dość dziwne, bo sam nie spotkałem się z taką sytuacją. Osobiście posiadam pada od konsoli Xboxa 360, którego podłączam do PC’ta poprzez przejściówkę USB, a Web of Shadows działa jak należy. Co do wymagań systemowych – Myślę, że nie musicie się tymi przejmować, bo jak już wspomniałem, gra kilka lat jest już na rynku. No chyba, że posiadacie jakiś antyk… Może pora się zaopatrzyć w lepszy sprzęcik? Jeśli zaś jesteście konsolowcami i posiadacie PS3, lub X360, to waszym jedynym problemem jest dorwanie egzemplarza gry.
KRÓTKIE PODSUMOWANIE
Moim zdaniem jest to najlepsza gra o Spider-Manie z całej długiej listy uwzględniając przy tym niedawno wydane obie części gry The Amazing Spider-Man. Fabuła jest ciekawa, rozwija się w tempie, w jakim sami jej na to pozwolimy, a sam tytuł oferuje nam też całkiem sporo zadań pobocznych, czy chociażby wbijanie sobie reputacji pośród mieszkańców Nowego Jorku. Do tego wszystkiego mamy całą plejadę gwiazd studia Marvel, które przewalają się przez całą historię, na ten przykład: Venom, Wolverine, Black Widow, Black Cat, Electro, Moon Knight (niestety niezbyt popularny bohater, a szkoda,), czy Vulture. do tego mamy możliwość zrekrutowania większości z tych postaci do własnej drużyny.
Autor: SQ