„Spider-Man: Władza” – Recenzja

Spider-Man: Władza
Najmroczniejsza noc Spider-Mana

Spider-Man: Władza to komiks, który w tym roku pojawił się na polskim rynku za pośrednictwem wydawnictwa Mucha Comics. Cały album jest wydaniem zbiorczym, zawierającym w sobie cztery zeszyty wchodzące w skład mini-serii Spider-Man: Reign publikowanej na przełomie lat 2006-2007. Polska edycja Władzy kosztuje 65zł i bardzo przypomina swoim wyglądem tę zagraniczną, która ujrzała światło dzienne w roku 2008. Czy warto wydać na tę historię o Człowieku-Pająku prawie siedem dych? Moim zdaniem warto, ale o tym poniżej.

Fabuła komiksu (którą wymyślił i przedstawił Kaare Andrews) całkowicie odbiega od schematów związanych ze Spider-Manem. Zazwyczaj wszyscy kojarzą tę postać z suchymi jak piach na pustyni żartami oraz raczej lekkimi opowieściami, które kończą się w większości przypadków happy endem. Jeśli o Władzę chodzi – jest kompletnie inaczej. Nie chcę za bardzo spoilerować, ale na milusiński i wesolutki klimacik nie macie co liczyć. Zresztą, sugeruje to już sam opis znajdujący się na tylnej okładce:

Przyszłość. Brutalne oddziały Władzy opanowały ulice Manhattanu, pilnując porządku na ulicach metropolii przyszłości. Bełkoczący uliczny prorok, niegdyś wydawca popularnego dziennika, J. Jonah Jameson, przepowiada, że Spider-Man powróci, aby wszystkich ocalić. Jednak od wielu lat nikt nie widział gadatliwego superbohatera. Peter Parker jest już zmęczonym, starym człowiekiem – nie ma pracy, rodziny, nadziei. Czy zdoła wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę mocy oraz odpowiedzialności, która idzie z nią w parze? A może maska Pająka okaże się zbyt ciężkim brzemieniem, by nosić je w nowej rzeczywistości? Gościnnie występują między innymi Doktor Octopus, Electro, Kraven, Mysterio, Sandman i Scorpion!

Nie spodziewajcie się tu zatem kolorowych kadrów, kucyków Pony i ogólnie mówiąc lekkiego, śmieszkowatego tonu, gdyż jest tu ciężko (wręcz dołująco), brudno, mrocznie i deszczowo. Bardzo deszczowo. Główny bohater z kolei jest podstarzałym gościem, któremu najzwyczajniej w świecie „już się nie chce” i wcale nie można go za to winić. Bardziej zaskakuje raczej fakt, iż mimo wszystko potrafi on znaleźć wewnątrz siebie jeszcze odrobinę siły i determinacji, bo nie okłamując się; im starszy się człowiek staje, tym mniejszą ma motywację i samozaparcie, by zrobić cokolwiek. Znacie takie historie, jak Old Man Logan lub The Dark Knight Returns (od DC)? Czymś takim jest dla Spider-Mana ta właśnie opowieść.

Opowieść o powrocie starego, zmęczonego, pogrążonego w niemocy i żalu, a przy tym od dawna samotnego superbohatera, który musi wykrzesać z siebie jeszcze trochę pajęczej siły, gdyż skłania go do tego zaistniała sytuacja. Mary Jane nie żyje, a Jameson zamiast kierować gazetą, robi za ulicznego proroka-wariata zapowiadającego powrót ikonicznego dla Nowego Jorku herosa. Samo „Wielkie Jabłko” nie przypomina też tętniącego życiem, radosnego miasta, a raczej jeden wielki obóz, gdzie totalitarne rządy sprawują oddziały rządowe. Prawie jak post-apo, tylko w trochę innym wydaniu. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie był i wciąż jest to główny powód, dla którego warto zapoznać się z historią przedstawioną w Spider-Man: Władza.

Warstwa wizualna Władzy jest… specyficzna. Pamiętam, gdy czytałem tę historię po raz pierwszy wiele lat temu i w oryginale. Już wtedy nie mogłem przyzwyczaić się do prezentowanych tam ilustracji, za które również odpowiada Kaare Andrews, wspomagany przez Jose Villarrubia. Podobnie jest i teraz. Nadal nie mogę powiedzieć, aby ten styl rysowania był tym, czego w komiksach szukam albo chociaż tym, co lubię, aczkolwiek bywało gorzej. Jednym taka kreska się spodoba, innym nie. Taki sposób tworzenia rysunków w połączeniu z naprawdę dobijającą kolorystyką (czerń, szarość, brązy) powoduje, że w człowieku rodzi się niepokój, ogarnia go niemoc, ogólna niechęć, a samemu Peterowi po prostu się współczuje. Zapewne akapit ten nie wydaje się jakoś specjalnie pozytywny czy zachwalający, i faktycznie taki nie jest, ale jak to mawiają: nie oceniaj książki po okładce.

Jeśli o polskim wydaniu mowa to przede wszystkim pochwalić trzeba śliczną, twardą, cięższą obwolutę, która się nie wygina i ładnie dociska strony. Front okładki to standardowo już cover art, który wykonał, jak można się domyślić, Kaare Andrews (ten sam obrazek wylądował pierwotnie na przodzie komiksu Spider-Man: Reign #1). Tylna część to wspomniany już wcześniej skrótowy opis fabuły oraz kolejna ilustracja z postacią Electro w centrum. Warto również dodać, że cała oprawa książeczki jest matowa.

Nie uświadczycie tutaj laminowanych czy błyszczących elementów. Jest to moim zdaniem całkiem dobry wybór, biorąc pod uwagę to, z jakim rodzajem historii przyjdzie się czytelnikowi zmierzyć. Karty wewnątrz albumu wykonane zostały ze śliskiego, przyjemnego dla oka, jak i dotyku, papieru kredowego, który jak zwykle powoduje, że wzrok trochę inaczej odbiera paletę barw zastosowaną w komiksie. Bonusowo dostajemy także dwa projekty okładek (na początku i na końcu) do dwóch pierwszych zeszytów serii, oraz szkice postaci (również na końcu).

Do tłumaczenia się nie przyczepię, bo zwyczajnie nie ma do czego (za tę kwestię odpowiada Pan Tomasz Sidorkiewicz). Całość stoi na wysokim poziomie i dobrze się to odbiera. Czcionka użyta na kartach komiksu też jest w porządku, z jednym tylko zastrzeżeniem. Czasem wydawało mi się, że jest ona ździebko mała. Pewne dymki można było moim zdaniem powiększyć, ale nie jest to coś, co stanowi jakiś priorytet. Nie byłbym sobą, gdybym nie uwziął się na brak numeracji stron. Nie potrafię pojąć, dlaczego polscy wydawcy tak usilnie unikają cyferek w rogach stronic. Niezrozumiałym dla mnie jest, jak można unikać takich drobiazgów, które naprawdę ułatwiłyby czytanie. Przecież nie każdy musi skończyć całość przy jednym posiedzeniu, prawda?

(Kliknij w obrazek, aby go powiększyć)

Spider-Man: Władza to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów Ścianołaza. Nawet pomimo tego, że cała historia to scenariusz alternatywny i nie zalicza się do kanonu, warto ją znać. Myślę, że każdy powinien wiedzieć, iż Spider-Mana można przedstawić w sposób inny niż standardowy, a przy tym odnieść sukces. Mało tego. Można też zachwycić rzesze wielbicieli za jednym zamachem. Dodatkowo, bardzo miłym gestem w stronę znawców postaci było umieszczenie w komiksie uwielbianego przez wielu czarnego kostiumu, a także najzagorzalszych przeciwników Pająka – Złowieszczej Szóstki (poszczególni członkowie wymienieni zostali wcześniej). Mnie Spider-Man: Władza bardzo przypadł do gustu, a muszę dodać, że zdecydowanie nie jest to ta wersja postaci, na której się wychowałem. Komiks mogę polecić z czystym sumieniem. Nie będziecie zawiedzeni, a co najwyżej zszokowani tym, jak bardzo ten Spidey różni się od tego, którego wszyscy znają. Jeśli więc macie w kieszeni wolne siedemdziesiąt złociszy, to już wiecie, na co je wydać.


Autor: SQ


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij