„Thanos Legacy #1” (2018) – Recenzja
Thanos Legacy #1
Chyba już każdy fan Marvela zna Thanosa. Szalonego Tytana, który z uporem maniaka chce wyrżnąć cały Wszechświat. Fazę na tego fioletowoskórego olbrzyma z Rękawicą Nieskończoności na pewno wzmocnił film Avengers: Infinity War. Poszłam więc za ciosem i sięgnęłam po pierwszy numer Thanos Legacy od Danny’ego Catesa (uszanowanie dla pana za Web of Venom: Ve’Nam). Czy komiks był warty uwagi? Jakie jest prawdziwe dziedzictwo Thanosa?
Historia w skrócie prezentuje się następująco – teraźniejszy Thanos ma pewną wizję i zabija siebie z przyszłości. Czemu? Tego jeszcze nie wiadomo. Wiadomo jednak, że ma w tym swój plan. Wkrótce pojawia się Gamora (która nawiasem mówiąc, ma swój krótki wątek pod koniec opowiadania), bardzo szczelnie okryta czarnym płaszczem, i jednym ciachnięciem miecza pozbawia go życia. Na sam koniec przybywa Frank Castle jako Ghost Rider, sikający ogniem na zwłoki giganta, oraz Eros, który grzebie we wnętrznościach Thanosa. Przesympatycznie zapowiadająca się historia. Wygląda na to, że śmierć to dziedzictwo Szalonego Giganta.
To jednak na pewno nie jest jego koniec…
Nie umiem na razie nic powiedzieć o tym króciutkim zeszycie, który na chwilę obecną niewiele mówi o fabule. Powyższe streszczenie to wszystko, co jest. W jaką stronę kieruje się historia, to już jest tajemnica. Przeczuwam, że jeszcze niejedno mnie zaskoczy, a samo opowiadanie dostarczy mnóstwa ciekawych informacji dotyczących Thanosa i jego tytułowego dziedzictwa. Atmosfera jest niesamowicie enigmatyczna i sądzę, że sporo jeszcze przede mną do odkrycia…
Za stronę graficzną pierwszego woluminu odpowiada Brian Level, a za kolorystykę Jordan Boyd. Wizualnie komiks przedstawia się nader korzystnie. Kreska jest wyraźna i dosyć gruba, a barwy są jasne, kolorowe i pasują do aktualnej sceny/miejsca/bohatera. Pod względem wizualnym jestem więc zadowolona z zeszytu i liczę, że kolejne części wyglądem dorównają temu woluminowi.
Chciałabym naprawdę opowiedzieć o tym komiksie coś więcej, ale nie ma zbytnio co. Pierwszy tomik to dosłownie wstęp do prawdziwej historii, która ukaże się w dalszym ciągu. Na pewno pozytywnie zaskoczył mnie występ kosmicznego Ghost Ridera. Frank Castle jako Bóg Zemsty? Yes, please! Zaintrygował mnie również Eros, który przedstawia się jako (spoiler!) brat Thanosa. Być może pojawią się właśnie elementy mitologii w następnych częściach, kto wie… Zakończenie zeszytu jest bardzo intrygujące i liczę na to, że w końcu postać Thanosa zabłyśnie na trochę dłużej. No i chcę wiedzieć jakie ma plany! Polecam przeczytać ten pierwszy zeszycik, a myślę, że i Was zaciekawi ciąg dalszy przygód Szalonego Tytana.
Autorka: Rose (Vombelka)