„Uncanny X-Men: Złamani” – Recenzja
Uncanny X-Men: Złamani
Piekielny Trud
Drugi tom Uncanny X-Men Bendisa nie zawodzi. Ta seria, jak i przedstawiająca analogiczne do niej wydarzenia All New X-Men. Kolokwialnie mówiąc – jest to kawał bardzo dobrego komiksu superbohaterskiego. I przy okazji jeden z najlepszych tytułów wydawanych w ramach Marvel NOW!
W wyniku wojny między X-Men i Avengers i wydarzeń z Phoenix, mutanci, którzy opętani zostali kosmiczną mocą, teraz nie do końca panują nad swoimi zdolnościami. W rezultacie tych zaburzeń, Magik wraz z przyjaciółmi trafia do wymiaru Limbo, z którego czerpała energię. Wymiar ten przypomina piekło, a rządzący nim demon Dormammu nie zamierza ich stąd wypuścić. Co więcej obudzona zostaje zła strona Magik, a większość X-Men to wciąż nie kontrolujący swoich umiejętności uczniowie. Jak poradzą sobie w tej sytuacji?
Nic dziwnego, że po takich wydarzeniach jeden z nich postanawia opuścić szeregi drużyny i wrócić do domu. Reszta jednak zaczyna ćwiczenia, które mają im pozwolić lepiej zrozumieć siebie i swoje moce. Tymczasem SHIELD próbuje dowiedzieć się, kto wysyła nowe sentinele, a żeby bardziej nie zaogniać sytuacji z mutantami, jego dyrektor decyduje się zatrudnić kogoś, do kontaktów z nimi. Kogoś, kogo X-Men doskonale znają…
Chociaż strona graficzna tego albumu nie każdemu przypadnie do gustu (ilustracje Irvinga, za sprawą dziwnych eksperymentów z kolorem, nabierają dość psychodelicznego wyglądu, pasującego wprawdzie do Limbo, ale nie do końca odpowiedniego dla bardziej przyziemnych wydarzeń), ale fabularnie to naprawdę znakomita rzecz. Dlaczego? Po pierwsze Bendis w bardzo dobrym stylu kontynuuje tradycję komiksów o mutantach. Przecież swoimi korzeniami sięgają oni aż lat 60. XX wieku. Jest tu jednak coś ciekawszego, a mianowicie spojrzenie na bohaterów. Inne opowieści o X-Menach pokazują Cyclopsa jako terrorystę, tymczasem tu poznajemy jego poglądy i przekonujemy się, że obie strony nie są wcale lepsze. Kto ma rację? Odpowiedź na to pytanie zmienia się w zależności od sytuacji i to właśnie intryguje. Oczywiście, między innymi, są bowiem tajemnice, jest też szybka akcja, a czytelnicy obok pojedynków znajdą także momenty stanowiące serce opowieści o mutantach – poruszające tematykę tolerancji i rasizmu.
A że całość jest bardzo przyjemna w odbiorze, miła dla oka (nawet w tych mniej udanych rysunkach znajdziecie niejedną świetną scenę), polecam ją Waszej uwadze. Miłośnicy X-Menów będą zadowoleni, a także ci, którzy chcieliby zacząć z nimi swoją przygodę, bo obie pisane przez Bendisa serie to doskonała ku temu okazja.
Autor: WKP