KomiksyTeksty

„Venom: Lethal Protector II #1” (2023) – Recenzja

Venom: Lethal Protector II #1 (2023)
Jadowity powrót

David Michelinie to dla mnie jeden z autorów, którzy nie zostali należycie docenieni. Stworzył wiele wielkich opowieści. To w końcu on dał nam najlepsze i najbardziej przełomowe opowieści o Iron Manie (Demona w butelce, Armor Wars czy Doomquest), a jednak przede wszystkim kojarzymy go z historii o Venomie. Tego zresztą stworzył, jak i parę innych symbiontów, z Carnage’em na czele. No a teraz wrócił do pisania Venoma, tworząc jakby sequel dla swojej pierwszej mini-serii o nim. I fajnie jest, ale słabe współczesne rysunki psują sporo z przyjemności odbioru komiksu. Oto Venom: Lethal Protector II #1.


BROCK VS. DOOM. 'NUFF SAID! Venom co-creator DAVID MICHELINIE returns with a brand-new story set in the sinister symbiote’s past when brains – and Spider-Man – were still on the menu! This time, he’s uniting with rising star FARID KARAMI to weave an epic, blockbuster story that will take Venom from the streets of NYC to the kingdom of Latveria as EDDIE BROCK is challenged like never before! What (or WHO) will Venom need to overcome the fiercest foe in the Marvel U? One thing’s for certain, this monster’s bringing the mayhem!


Michelinie i Pająk. Michelini i Venom. To połączenie klasyczne, ale smakowite. Jeśli spojrzycie na najlepsze historie z tą postacią, prawie wszystkie będą autorstwa Micheliniego. On wymyślił Venoma, on zaserwował nam świetny jego debiut, a potem wszystkie powroty i starcia, aż do przesadzonego, ale nadal z urokiem, Maximum Carnage. Solowa miniseria Zabójczy obrońca już taka super nie była, ale dawała radę. I daje radę ta kolejna opowieść z takim podtytułem.

Jest tu wszystko, czego od dobrej opowieści o Venomie oczekujemy. No prawie, bo mamy akcję, klimat, gadanie, mamy fajne pomysły i postacie fajne, ale nie mamy należytej szaty graficznej. McFarlane, Larsen, Bagley, Kubert… Oni pokazali nam, jak Venoma rysować. Tu jest kolorowo, prosto, współcześnie i cartoonowo i ginie w tym sporo nastroju. Szkoda. Ale dla fabuły i akcji warto. I cieszę się, że Michelinie wrócił, bo nadal potrafi robić to, co wychodziło mu najlepiej.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x