„Werewolf By Night” (2022) – Recenzja

Werewolf By Night (2022)
Marvel Horror

Ostatni czas nie jest za dobry dla filmowych prób Marvela. Owszem, nowy Thor czy Doktor Strange były filmami udanymi (chociaż one też spotkały się z wieloma negatywnymi opiniami widzów). Ostatni Spider-Man urzekał, ale ogół czwartej fazy to rozczarowanie. Seriale też zresztą sobie nie radzą najlepiej, bo i Ms. Marvel i Mecenas She-Hulk to porażki, które mnie zmęczyły niemiłosiernie. A tu proszę. Werewolf By Night to pozytywne zaskoczenie i naprawdę dobra produkcja, wnosząca sporo świeżości do skostniałego już mocno kinowego i telewizyjnego uniwersum Marvela.

Grupa ludzi, gra o wysoką stawkę. Jest także wróg, z którym mogą sobie nie poradzić. Tak, w skrócie i bez wnikania w detale, przedstawia się fabuła tej produkcji. Ale nie ona jest tu najważniejsza, a estetyka i stylizacja całości.

Najpierw jednak kilka słów o historii komiksu. W roku 1954 w Ameryce pojawiło się Comics Code Authority, czyli swoista cenzura, która pilnowała by w ogólnodostępnych opowieściach graficznych nie było niewłaściwych treści. Także tych horrorowych. Kiedy więc w końcu na początku lat 70. XX wieku Kodeks (w dużym uproszczeniu dzięki ignorowaniu przez DC Comics jego wytycznych), złagodził nieco zasady i zezwolił na zamieszczenie w komiksach postaci z klasyki grozy, Marvel jako pierwszy rzucił się na nie i zaczął publikować różne historie o wilkołakach, wampirach, mumiach, etc. I to wtedy powstał też Wilkołak nocą. A teraz doczekał się w końcu ekranizacji i…

… i jest świetnie. Fabularnie to nic, co by porywało, bo wszystkie te horrorowe nawiązania i postmodernizm gatunkowy są nieco zbyt nachalne, ale wizualnie rzecz jest znakomita. Ta zabawa motywami i estetyką kina grozy. Zabawa jego schematami i klimatem, a zarazem hołd dla wszystkich tych elementów. Mało? To też po prostu dobra adaptacja komiksu, sprawnie wykonana (o dziwo, bo za reżyserię wziął się przecież Michael Giacchino, czyli… kompozytor muzyki filmowej, a nie reżyser) i bardzo przyjemna dla oka. Jako fan horrorów jestem zadowolony, nie wiem do końca jak film odbiorą inni, bo jednak to taka produkcja stricte dla miłośników grozy (choć bardzo łagodnej i umownej, można by rzec, że bardziej fantastyki niż horroru), ale grupę docelową to kupi.

W skrócie, Werewolf By Night to porcja halloweenowej dobroci. Wprowadzająca do uniwersum sporo świeżości i estetyki, o jaką co najwyżej dotychczas się ocierano. Oby nadchodzący Blade był równie udany (w co szczerze wątpię) co ta telewizyjna produkcja, która udowadnia, że wcale nie trzeba gigantycznego budżetu, by zrobić udany, także wizualnie, produkt.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x