„What If? Infinity – Dark Reign” (2015) – Recenzja
What If? Infinity – Dark Reign (2015)
Rękawica Nieskończoności jest coraz bardziej rozpoznawalnym artefaktem w zarówno komiksowym, jak i filmowym uniwersum Marvela. Jej moc i możliwości stały się łakomym kąskiem dla jednego z potężniejszych złoczyńców oraz przeciwnika grupy Avengers – Thanosa. Dzierżenie Rękawicy dla zwykłego śmiałka nie było łatwe, ponieważ ilość mocy w niej zawarta mogła kosztować go nawet życie. A co byście powiedzieli, gdyby ten cudowny przedmiot dostał się w ręce jednego z przeciwników Spider-Mana – Zielonego Goblina? Tak rozpoczyna się kolejny one-shot z serii What If?.
W czasie eventu Dark Reign (jeszcze przed eventem Infinity) Norman Osborn otrzymał od prezydenta niezłą posadkę jako przewodniczący Organizacji Pokoju Nowego Świata, zwanej inaczej HAMMER. Osborn nie zakończył na tym swojej pracy, stworzył bowiem nowa grupę Mrocznych Avengers, która składała się z takich bohaterów jak: Sentry, Marvel Boy, Ares oraz byłych członków Thunderbolts (Moonstone, Daken, Bullseye). Niestety, Norman był zbyt zachłanny i jego panowanie dobiegło końca, gdy chciał napaść na Asgard wbrew woli Prezydenta U.S.A. Wraz ze swoimi mrocznymi Avengersami trafił do aresztu. Ale co by było, gdyby cała akcja potoczyła się zgoła inaczej? Komiks otwiera scena prezentująca Normana Osborna w Asgardzie triumfalnie dzierżącego Rękawicę Nieskończoności, walczącego ze swoją drużyną o zdobycie władzy nad Asgardem. Oczywiście to, jakim cudem jest on w stanie bez szwanku utrzymać Rękawicę, do tej pory nie jest wiadome. Jak to przystało na psychopatę, zaczyna „ratować” świat od starych dobrych Avengers i pstrykając wysyła ich w nicość. Wraz ze swoją mroczną świtą sieje zniszczenie i eliminuje swoich największych wrogów za pomocą mocy Rękawicy. Jednak ktoś jeszcze upomina się o prawo do dzierżenia tego mocarnego artefaktu… Kim on jest? Jak zakończy się walka? Dowiecie się po przeczytaniu komiksu.
Bardzo podoba mi się fabuła tego one-shotu z tego względu, iż Joshua Williamson doskonale wiedział, co chce w tym komiksie zawrzeć – to się po prostu czuje. Dynamiczność, rozwój akcji i nieprzewidywalność oraz połączenie różnych postaci daje nam nie lada gratkę. Sam pomysł jest bardzo atrakcyjny i trzyma w napięciu do samego końca. Tomik czyta się lekko i szybko do tego stopnia, że spokojnie można by rozłożyć akcję na krótką pięciotomową serię i fabuła nie straciłaby na tym. Przyznaję, nie jestem fanką Zielonego Goblina, ale to w jakiej perspektywie został tu przedstawiony i fakt, że zostaje nam pokazany obraz, co by było, gdyby jednak osiągnął
w minimalnym stopniu swój cel, jest bardzo interesujące.
Co do szkiców autorstwa Gorana Sudzuka oraz kolorystyki Miroslava Mrva, nie znajdujemy tu zaskoczenia. Poprawna dynamiczna kreska oraz kolorystyka bardzo dobrze łączy się z fabułą komiksu. Nie ma tu wybitnych arcydzieł. Uważam jednak, że taka forma jest jak najbardziej w porządku. Nie zawracamy uwagi na detale czy bardzo dokładne rysy postaci, bo to nie jest w tym momencie ważne, najważniejsza jest akcja i fabuła, na której powinien się skupić każdy czytelnik. Całość dopełniających komiks rysunków ma być miłym dodatkiem i nie przytłoczyć treści.
Ogólnie oceniam komiks bardzo na plus za ciekawy pomysł, wartką akcję i dość intrygujące zakończenie. Polecam go zarówno fanom Spider-Mana, Zielonego Goblina oraz innym czytelnikom komiksów, którzy uwielbiają serię What If?. Z pewnością się nie zawiedziecie.
Autorka: Lynn