28. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi – Relacja

28. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi
Relacja

W dniach 15-17.09.2017 odbył się 28. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Zapraszamy do relacji naszych dwóch redaktorów, którzy odpowiadają za tenże artykuł – Zilla oraz Failov. Z tego powodu tekst został podzielony na dwa segmenty. Zapraszamy do lektury!

 


Zilla

Postawmy sprawę jasno. Pomimo iż miałem możliwość uczestniczenia w całym 28. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, to pojawiłem się tam tylko na jeden dzień. Można by zatem rzec, że był to jedynie malutki skrawek wszystkiego, czego mogłem doświadczyć. Powodem były sprawy prywatne, ale już mogę powiedzieć, że żałuję takiego obrotu spraw.

Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi to coroczne wydarzenie, ściągające do Łodzi tysiące młodych (starszych zresztą też) ludzi. Odwiedzający imprezę są przede wszystkim głodni nowości komiksowych. Są oni także spragnieni uzupełnienia swoich drogocennych kolekcji. Łowcy jak oni krążą pomiędzy wystawcami i godzinami przeglądają pudła pełne obrazkowych opowieści. Omawiany tutaj event to taki faktyczny polski odpowiednik amerykańskiego Comic-Conu. Oczywiście na terenie festiwalu można znaleźć nie tylko to, co związane jest z komiksami. Pojawiają się tu także autorzy przeróżnych książek. Mamy także panele poświęcone sztuce filmowej i serialowej, jednakże jest to zdecydowanie impreza dedykowana branży komiksowej, jak i growej.

MFKiG, festiwal

Tegoroczna odsłona łódzkiego festiwalu mogła pochwalić się potężnym repertuarem atrakcji. Przyleciał do nas nawet Jim Lee. Jest to niezwykle utalentowany rysownik, słynący głównie z komiksów z Batmanem oraz Justice League. Ilustrował on także komiksy z serii X-Men dla Marvela w latach 90. Nic zatem dziwnego, że pod kopułą Atlas Areny (miejsca, gdzie odbywał się festiwal), w momencie kiedy przyjechałem, już koczował „niewielki” tłumek. Tutaj warto zaznaczyć, że było parę minut po szóstej rano, kiedy skierowałem swoje kroki do wejścia, pod którym mieli rozdawać autografy. Byłem naprawdę zaskoczony, gdyż niektórzy ludzie naprawdę nocowali pod wejściem na MFKiG. To się nazywa determinacja. No ale czego nie robi się dla swoich ulubionych artystów i ich podpisów? Chyba każdy chciałby podpis na okładce swojego ulubionego komiksu. Prawda?

Była nawet lista, którą konsekwentnie sprawdzano pod względem obecności. Dzięki temu mogliśmy ustawić się w kolejce po numerki do bramy z autografami. Szło to sprawnie, a oczekiwanie umiliły pogaduchy z geekami koczującymi pod drzwiami. Niestety, wraz z nadejściem wyznaczonej godziny, sprawy się trochę pokomplikowały. Regulamin wyraźnie zaznaczał, iż otrzymanie numerka jest możliwe tylko wtedy, jeśli mamy już ważny bilet i akredytację. Niestety, zarówno bramka wydająca numerki, jak i ta wydająca akredytacje były otwierane o jednakowej godzinie. Nic więc dziwnego, że co chwilę musiałem opuszczać kolejkę i ryzykować utratę swojego miejsca. Przez to zmuszony byłem latać od bramy numer numer trzy do bramy numer jeden, by sprawdzić, czy mogę już dostać swoją akredytację.

Ostatecznie, mimo stresu, udało mi się zgarnąć zarówno moją plakietkę prasową, jak i zająć miejsce w kolejce do legendy komiksów. Warto by organizatorzy pomyśleli o usprawnieniu tego aspektu festiwalu. W przyszłości można by pozwolić na odbiór biletów oraz akredytacji wcześniej, niż numerki do upragnionego autora. Chwilę później udałem się do wejścia, gdzie otworzyły się przede mną perspektywy obcowania w komiksowym raju przez kilka kolejnych godzin.

MFKiG, festiwal

Z miejsca mogę powiedzieć, że bez przynajmniej kilku stów nie ma się co tu pojawiać. Kilkudziesięciu wydawców, sklepów i niezależnych wystawców skutecznie może odessać nam z portfela ogromne ilości pieniędzy. Można to przyrównać do dobrej wyprzedaży na platformie Steam. Do wyboru mamy tu komiksy zarówno rodzimych wydawców, takich jak Egmont, Mucha Comics czy Scream Comics, jak i setki komiksów amerykańskich, które nabędziemy choćby dzięki Atom Comics. Dla kolekcjonerów, antykwariaty wystawiały się zeszytami, które dawno wyszły z druku na polskim rynku. Za odpowiednią (i zazwyczaj znaczną) opłatą, mogliśmy stać się nawet właścicielami nowiutkiego komiksu Old Man Logan z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Ten wolumin osiąga na aukcjach internetowych dość spore sumy.

Jeśli znudzą się Wam typowo komiksowe zakupy – bez obaw. Znajdzie się tu także kilku(nastu?) wystawców oferujących figurki kolekcjonerskie z prawdziwymi ikonami popkultury. A może chcielibyście koszulkę? Albo jakąś grę? To wszystko tu jest.

Także fani mangi i anime nie powinni czuć się zawiedzeni. Do wyboru mieli oni bowiem setki powieści graficznych z kraju kwitnącej wiśni. Do tego dochodzą poduszki, kubki, breloczki i wszystko inne, czego miłośnik japońskiej (pop)kultury mógłby zapragnąć.

Na głównej hali można było także pograć w różne gry wideo. W tym także w najnowsze tytuły (takie jak Tekken). Były też konkursy, w których można było wziąć udział. Standardowo (jak to na takich eventach bywa) poobserwować można było również cosplayowe prezentacji, których było zadziwiająco niewiele.

Jak to na każdy szanujący się konwent przystało, i tu można było wziąć udział w panelach dyskusyjnych. Z kolei wydawcy informowali o swoich dalszych planach na przyszły rok. Szykuje się cała sterta nowości. Sam odwiedziłem (jak zawsze) panel Egmontu, który mnie zdecydowanie ucieszył, choć mojemu portfelowi już do śmiechu nie było. Widać po tym jak wielkim zainteresowaniem cieszy w naszym kraju komiks. A to tylko wierzchołek góry lodowej… Niestety, pomimo najszczerszych chęci Tomasza Kołodziejczaka, wszyscy obecni na panelu musieli przez jego większą część naprawdę dobrze wsłuchiwać się w jego słowa. Organizatorzy nie dali biedakowi mikrofonu.

Następnie przyszła pora na autografy, których rozdawanie miało miejsce na hali głównej. Niewielka wysepka, na której stało kilka stołów, za którymi siedzieli różni autorzy i artyści, przyciągnęła małą (choć później była ona już znacznie większa) grupę miłośników komiksu oraz łowców podpisów. Niesamowitym widokiem było oglądanie każdego z mistrzów, z uśmiechem witających się z fanami i podpisujących się na dziełach, do których przyłożyli rękę. W momencie, kiedy na arenę wszedł charyzmatyczny Jim Lee, tłumek nieco bardziej się zacieśnił.

Ochrona wpuszczała na wysepkę piątkami, prosząc przy tym o numerek. Osobiście mogę powiedzieć, że Pan Lee to niesamowicie sympatyczna i radosna persona. Miałem ten zaszczyt, że udało mi się uścisnąć dłoń mistrza, którą, chwilę później, złożył podpis na moim zeszycie Deadpool #33, którego okładki wariantowej jest on autorem. W tym momencie wiedziałem już, że stało się to, po co tu przyjechałem. Później, kiedy fala numerków już przeszła, a Jim miał jeszcze chwilę czasu, robił sobie zdjęcia z fanami i podpisywał się na kolejnych komiksach, które ci mu podstawiali. Niestety, nie należałem do tych szczęśliwców, którzy mogli pstryknąć sobie z nim fotkę, bo powoli zbierałem się już do domu. Skąd to wiem? Otóż, mój dobry kolega znalazł się w gronie takich farciarzy. Wiem również, że Jim podczas swojego panelu rysował dla niektórych osób. Cóż… może następnym razem się uda.

MFKiG, festiwal

Reasumując, z każdym kolejnym rokiem Festiwal Komiksu i Gier rozwija się jeszcze bardziej. Brakowało mi tu chyba tylko jednego, konkretnego wystawcy. Miałem również wrażenie, że pomimo wszystkich wspaniałości, jakimi tegoroczny MFKiG raczył ludzi, było ich jakoś mniej niż w zeszłym roku. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się wyśmienicie. 28 odsłona Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier sprawiła, że wróciłem do domu bogatszy o kilka nowych pozycji w swojej kolekcji oraz autograf jednego z moich ulubionych rysowników. Wizytę na Atlas Arenie będę wspominał jeszcze jakiś czas, oczywiście ciesząc się, że mogłem wziąć udział w tej imprezie. Mnogość możliwości zakupowych, okazja by spotkać swoich ukochanych twórców, a przede wszystkim czas spędzony w towarzystwie ludzi, takich jak większość czytelników tego przybytku, zdecydowanie motywuje do tego, aby pojawić się na każdej kolejnej odsłonie łódzkiej imprezy. Ja również zachęcam Was do odwiedzenia Atlas Areny za rok. Do zobaczenia na 29. odsłonie!

 


Failov

28. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier już za nami. Trafiłem na niego niemalże prosto z samolotu, którym wróciłem z urlopu w słonecznej Hiszpanii. Z tego niestety względu nie mogłem w Festiwalu uczestniczyć w pełni, ominęła mnie część wystaw oraz atrakcji organizowanych wokół samego wydarzenia. MFKiG sprawiło jednak, że moje lądowanie w Polsce było nieco bardziej miękkie, a proces aklimatyzacji w deszczowej rzeczywistości po dwóch tygodniach leżenia plackiem na plaży, stał się dużo przyjemniejszy. Miło widzieć, że z roku na rok moja ulubiona komiksowa impreza staje się coraz lepsza.

Na samym wstępie chciałbym podkreślić właśnie to, jak dużym projektem jest MFKiG w Łodzi. Dla większości gości jest to jedynie wizyta w Atlas Arenie, która stanowi centrum wszystkich najważniejszych wydarzeń. Na tym jednak impreza się nie kończy, gdyż już od wielu lat poważnie zaangażowane jest całe miasto i wiele lokalnych ośrodków sztuki, które na czas festiwalu stają się domem dla komiksowych (i nie tylko) wystaw. W tym roku odbył się wernisaż wystawy, na której mogliśmy podziwiać dzieła klasyka polskiego komiksu, Papcia Chmiela. Zachęcam wszystkich gości, aby na kolejnych edycjach zainteresowali się też tymi dodatkowymi atrakcjami, jeśli jeszcze do tej pory tego nie zrobili.

MFKiG, festiwal

Niestety tak jak napisałem na początku, ze względu na podróż nie mogłem uczestniczyć w pierwszym dniu festiwalu, a moja przygoda zaczęła się w sobotę. Kiepska pogoda nikogo nie zniechęcała i do kas ustawiały się kolejki gości. O ile z samego rana była to stosunkowo mała grupa ludzi, to już w godzinach południowych i popołudniowych po zakup biletów płynęła już długa rzeka zainteresowanych. Na szczęście sprzedaż szła sprawnie, nie było żadnych kłopotów i chyba nikt nie musiał długo czekać. Ja ze swoją akredytacją również nie miałem żadnego problemu, dostanie się na teren festiwalu zajęło mi niecałe pięć minut. Z góry odpuściłem walkę o autografy, gdyż byłem zbyt zmęczony po podróży by od bladego świtu walczyć o numerek.

Pierwszym widokiem, który ukazywał się oczom gości po przekroczeniu bramy festiwalowej było piękne i duże stoisko przygotowane przez Egmont Polska. Żaden inny wydawca nie mógł pochwalić się tak dużym i tak skonstruowanym stoiskiem jak największe polskie wydawnictwo komiksów. Tutaj po raz pierwszy mój portfel zapłakał, jednak nie miałem nad nim żadnej litości przez cały Festiwal, odwiedzając stoiska innych wydawców. Po wstępnych zakupach (akurat u Egmontu większość nie była związana z Marvelem, przyznaję się bez bicia!) biegiem ruszyłem do sal, które znajdowały się w sąsiednim budynku – tam właśnie odbywał się panel Egmontu, na którym miały paść nazwy tytułów, które ukażą się w przyszłym roku.

MFKiG, festiwal

Całe spotkanie prowadzone było przez Pana Tomasza Kołodziejczaka i trwało około półtorej godziny, w dwóch częściach. Pierwsza dotyczyła prezentacji planu wydawniczego, zaś drugą stanowiła sesja pytań i odpowiedzi. Było dużo żartów i śmiechu, a także oklasków dla co ciekawszych tytułów zaplanowanych na kolejny rok. Wśród tych marvelowych warto przede wszystkim wymienić Moon Knighta z 2014 roku oraz Daredevila autorstwa Eda Brubakera. Pełną listę komiksów Marvela możecie znaleźć na naszej stronie, a Egmont planuje dużo tytułów spoza waszego ulubionego uniwersum, z którymi jednak każdy fan komiksu powinien się zapoznać. Można tu przede wszystkim wymienić dwie pozycje: 100 Naboi oraz Transmetropolitan.

W trakcie sesji pytań padło oczywiście niemalże sakramentalne pytanie o wydania zeszytowe bieżących komiksów. Na tym polu niestety nie dzieje się nic nowego, według wydawnictwa polski rynek nie jest jeszcze na to gotów i nie ma wystarczającego zapotrzebowania, aby było to opłacalne. Dlatego w najbliższym czasie raczej nie ma się co spodziewać zmian, wciąż będziemy częstowani zbiorczym tomami nieco starszych wydawnictw. Fani DC Comics mają tutaj zdecydowanie więcej powodów do radości (a ich portfele do płaczu), gdyż w przyszłym roku czeka nas zalew komiksów związanych DC Odrodzenie, które zresztą było jednym z motywów przewodnich festiwalu. Pan Kołodziejczak miał świetny kontakt z publiką i co chwila sypał zabawnymi anegdotami, mógłby z nami rozmawiać godzinami, ale niestety trzeba się trzymać programu. Jak sam żartował, może na przyszły rok zaplanuje cztery panele, żeby można było dłużej podyskutować.

MFKiG, festiwal

Po zaspokojeniu ciekawości związanej z planami wydawniczymi ponownie skierowałem swe kroki do Atlas Areny, by dalej słuchać agonalnych jęków mojej karty płatniczej. Po drodze zahaczyłem o strefę food trucków – tutaj duże brawa dla organizatora, gdyż była ona znacznie większa i lepiej usytuowana niż w zeszłym roku. Jestem wielbicielem kawy, więc niezwykle cieszyła mnie również obecność aż dwóch stanowisk sprzedających cudowny czarny napój, który był mi tak potrzebny po podróży. Z paliwem w dłoni obszedłem całą strefę wystawową odwiedzając przy okazji naszych przyjaciół z Mucha Comics. Ich stoisko było oblegane, ale jakimś cudem udało mi się dopchnąć do przedstawicieli i chwilę porozmawiać. Na dniach możecie spodziewać się nowych recenzji komiksów z tego wydawnictwa.

Zbliżała się pomału godzina czternasta, co oznaczało jedno – za chwilę na scenie głównej pojawi się główna gwiazda tegorocznej edycji – legendarny Jim Lee. Było to jedynie krótkie, trwające około 30 minut spotkanie z fanami, na którym to przedstawiał on  wydarzenie DC Odrodzenie. Roześmianego Jima przywitały gromkie brawa fanów i mogliśmy na żywo posłuchać krótkiego wywiadu, znalazł się nawet czas na kilka pytań. Zapytany o to, jakim jest szefem ze śmiechem odpowiedział: “Najlepszym.” Dużo ciekawiej było o godzinie 16, kiedy to spotkanie z Jimem prowadził Przemysław Pawełek. Było znacznie więcej czasu, a i atmosfera pozwalała na nieco bliższy kontakt z publicznością.

MFKiG, festiwal

Trudno byłoby wymienić wszystkich artystów, którzy pojawili się na łódzkim festiwalu. Na każdym kroku można spotkać było twórców chętnie podpisujących swoje komiksy. Warto było również zajrzeć na główną arenę w hali Atlas, gdzie organizatorzy przygotowali wiele atrakcji. Była strefa komputerów, na których każdy mógł pograć w klasyczne tytuły, można było również spróbować swoich sił w grach VR. Znalazły się również atrakcje dla fanów filmów i seriali, między innymi dla fanów The Walking Dead – każdy mógł chwycić w dłoń Lucille i przygrzmocić w łeb przebranemu zombie. Na głównej scenie w trakcie festiwalu odbywał się też oficjalny turniej ESL Polska w grach League of Legends i Counter Strike.

Równie atrakcyjnie prezentowała się lista prelekcji oraz warsztatów. Warto zwrócić uwagę na spory nacisk, jaki został położony na popularny w ostatnich latach nurt komiksów historycznych. Instytut Pamięci Narodowej miał na festiwalu swoje własne stoisko, na którym prezentował promowane komiksy między innymi Wojenna Odyseja Antka Srebrnego. Cieszy fakt, że coraz szersze grono ludzi docenia komiks jako ciekawe medium dla edukacji dzieci. Dodatkowo w piątek jedna z sal w całości zarezerwowana była na Dzień Komiksu Historycznego.

MFKiG, festiwal

Z całym festiwalem mam tylko jeden zasadniczy problem, którego od wielu lat organizatorowi nie udało się jeszcze rozwiązać. Nadal nie mogę być w kilku miejscach jednocześnie, co strasznie mnie boli, gdyż łódzkie święto komiksu i gier jest wydarzeniem wspaniałym. Dzieje się tam tyle, że trzeba naprawdę dobrze zaplanować sobie dzień i wybrać to, co jest dla nas najważniejsze. Mówię to jako mieszkaniec Łodzi, dzięki czemu bez problemu mogłem wziąć udział we wszystkich trzech dniach festiwalu (gdyby nie urlop) – współczuję więc gościom spoza Łodzi. Panele dyskusyjne, autografy, wystawy, wernisaże, prelekcje, warsztaty, spotkania z artystami – to prawdziwy raj dla miłośników sztuki komiksowej i gier. Dlatego też gorąco zapraszam was wszystkich do Łodzi w przyszłym roku – jestem pewien, że nie będziecie żałować.


Autorzy: Zilla & Failov

Użyte w artykule zdjęcia pochodzą ze strony Dziennik Łódzki, w związku z czym prawa autorskie należą do nich.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij