„Daredevil #596” (Marvel Legacy/2017) – Recenzja

Daredevil #596 (Marvel Legacy)

Ostatni zeszyt serii Daredevil (#595) rozpoczął nowy rozdział w życiu samozwańczego stróża prawa, w którym to Wilson Fisk aka. Kingpin rozdaje karty na stół. Fisk został burmistrzem Nowego Jorku, zaś Matt przeczuwa, że jak zwykle w przypadku takiej figury jak Kingpin, nie jest to efekt sprawiedliwych wyborów. Krucjata przeciwko rzekomemu ex-przestępcy trwa.

Na terenie Nowego Jorku wszystkie jednostki czuwające nad bezpieczeństwem obywateli zostają zmobilizowane, by znaleźć człowieka, kryjącego się pod kryptonimem Daredevil. Poszła informacja, że niedoszły mściciel zaatakował burmistrza w jego własnym biurze.  Jest to podyktowane również faktem, iż Fisk w wyborach obiecał wyłapanie i postawienie przed sądem wszystkich superludzi w mieście. Matt oczywiście nie spodziewa się, że cała policja Wielkiego Jabłka rusza jego tropem.

Daredevil #596

I tak naprawdę o tym jest cały ten zeszyt. Daredevil przemieszcza się po Nowym Jorku, nieświadomy prywatnej armii Fiska, która depcze mu po piętach. Targany rozmyśleniami o tym, w jakiej sytuacji jego miasto się znalazło, ostatecznie staje oko w oko ze stróżami prawa. Nie wróży to dobrze  wizerunkowi superbohatera, jakim widzieli go mieszkańcy, albowiem oprócz policji, również prasa jest zainteresowana całą sytuacją. Media huczą od informacji, iż człowiek, dzięki któremu Hell’s Kitchen było niegdyś bezpieczne, dziś zaatakował burmistrza w jego siedzibie.

Oczywiście jest to fantasmagoria (he… he…), a cała sytuacja jest starannie ukartowana przez Kingpina, by obrócić przychylność mieszkańców jeszcze bardziej na swoją korzyść. Widać to szczególnie w wątpliwościach policjantów, którzy zastanawiają się, do czego to doszło, że Daredevil stał się nagle złoczyńcą. To ewidentnie bardzo fajnie podkreśla postacie występujące w tym zeszycie i nadaje im ludzkich cech, nie zostawiając jedynie tekturowych osób, które po prostu przewijają się przez karty komiksu.

Daredevil #596

Sama gra pomiędzy Kingpinem a Daredevilem z każdym momentem nabiera tempa i rodzi ciekawość, w jaki sposób diabeł z Hell’s Kitchen poradzi sobie ze swoim adwersarzem. Na pewno nie obejdzie się bez pomocy przyjaciół, bo już podczas tej eskapady, Daredevil musi uciec się do triku i prosić o wsparcie znajomych, by uciec policji, która praktycznie przyszpila bohatera do ściany. Warto zaznaczyć, że atmosfera się jeszcze bardziej zagęszcza z cliffhangerem na końcu zeszytu.

Za rysunki dalej odpowiedzialny  jest Stefano Landini i wszystko w tym aspekcie pozostaje bez zmian. Nowoczesna kreska, przepełniona kolorami. Warto zaznaczyć, że ów rysownik perfekcyjnie wpasowuje  się w mrok nowojorskich uliczek. Nie jest to co prawda ta sama, przygnębiająca kreska, którą posługiwał się Alex Maleev, ale jest przyjemna dla oka.

Daredevil #596

Reasumując, Daredevil #596 tylko podkręca tempo, które w poprzednim komiksie powoli ruszało z gracją startującego pociągu. Intryga jaką zaserwował nam Charles Soule, tylko zachęca do tego, by śledzić przygody Matta Murdocka w jego nowej serii. Dla mnie to wystarczająca rekomendacja, by sięgnąć po kolejny zeszyt, jak ten już trafi do sklepów.


Autor: Zilla

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x