„Empyre #1” (2020) – Recenzja
Empyre #1 (2020)
Ymperium pora zacząć
Odliczanie do eventu Empyre, chociaż składające się ze stosunkowo niewielkiej ilości zeszytów, ciągnęło się przez długi czas. Głównie z powodu pandemii koronawirusa, która dość mozno odbiła się na wszystkich aspektach naszego życia, z branżą wydawniczą włącznie. Na szczęście w końcu event debiutuje ze swoim pierwszy zeszytem i… Właśnie, jak wrażenia?
Najpierw oficjalny opis fabuły. Poczytajcie, rozsmakujcie się – albo i nie – i zaraz wracamy do sedna.
Featuring action-packed extras including a Cover Gallery, Script, Inked And Color Pages and more! The Kree and the Skrulls have united under a new emperor – and their war fleet is on a collision course for our world. On the moon, the Avengers are ready to strike with the full power of Earth’s Mightiest Heroes. Approaching from outer space, the Fantastic Four are seeking a diplomatic solution. If the two teams can’t work together to save the day, things can only get worse…
A zatem jakie jest to Empyre? Całkiem dobre. Kree i Skrullów nie cierpię, więc to dla mnie mało atrakcyjny event, ale na szczęście fabuła całkiem nieźle się broni, a całość jest naprawdę sympatyczną, wciągającą historią w klimatach Gwiezdnych Wojen. Nie jest to wybitna opowieść, najlepszym z kosmicznych marvelowskich eventów takich, jak Anihilacja czy Nieskończoność do pięt nie dorasta, ale i tak dobrze się to czyta, nawet jeśli brak w tym większej oryginalności.
Co się jednak dziwić. Dan Slott to artysta, który pokazał, że własnych pomysłów praktycznie nie miewa. Pamiętacie jego Spider-Mana? Tu można by godzinami wymieniać, które prace kopiował, ale spójrzcie tylko na Superior Spider-Mana, umierający Doc Ock i zastąpienie Spider-Mana kimś innym to pomysły z Sagi Klonów. Ktoś zły udający Spider-Mana i wymierzający jednak sprawiedliwość by udowodnić, że jest lepszy od niego? Tu kłaniają się Ostatnie łowy Kravena. Spiderwersum? Przypomnijcie sobie run Straczynskiego o totemach, a także Kryzys na nieskończonych Ziemiach. Ale jednocześnie całkiem nieźle na nowo odtwarza te historie. I niezły jest Empyre, głównie chyba dzięki Alowi Ewingowi, któremu Slott bardziej pomaga, ale liczy się przede wszystkim jakość.
Do tego dochodzą znakomite ilustracje. Valerio Schiti pokazuje tu co potrafi, a zeszyt jest dzięki temu odpowiednio epicki i widowiskowy – czyli taki, jaki na podstawie fabuły powinien być. Warto docenić też wydanie Director’s Cut, które liczy sobie ponad sto stron, z czego większość to bonusy jak galerie czy scenariusz. Wszystko to składa się na udany początek udanego wydarzenia i warto go poznać.
Autor: WKP
Recenzja znakomita. Myślę, że Marvel ma swoje motywy, które często porusza.