„TVA” #1 (2024) – Recenzja
TVA #1 (2024)
Ekipa bez polotu
TVA czyli Marvel wprost stara się zrobić coś na kształt Authority. Zbędnie, bo Katharyn Blair to nie Warren Ellis. Co tam Ellis, Blair to nawet nie jest dobra scenarzystka i to widać. Dostała w ręce komiks, który miał potencjał, ale ona nie wiedziała co chce właściwie z tego zrobić, a co więcej nawet to, co wiedziała, nie była w stanie umiejętnie zaprezentować.
FOR ALL TIMES, ALWAYS! The Time Variance Authority has long watched over the timeline, protecting it from dangerous variations that could cause the end of EVERYTHING. Now, as the organization begins to expand its tolerance of variants, it’s enlisted some new recruits from timelines that have been wiped from existence: Captain Peggy Carter, Super-Soldier of her world; Gambit, despondent and aimless from the loss of his lady love; and…this can’t be right…Spider-Gwen?!? Has her world been destroyed?!? Writer Katharyn Blair (LOKI Season Two) and artist Pere Pérez (CARNAGE, SPIDER-WOMAN) bring a touch of cinematic flair to the bureaucracy at the end of time!
Katharyn Blair… Wymienia się ją jako scenarzystkę drugiego sezonu Lokiego, ale z tym bym nie przesadzał, bo zrobiła tam tylko jeden epizod – o TVA tak swoją drogą – jednak nie sama, bo była jedynie współscenarzystką. Więc mówienie, że to komiks scenarzystki serialu to jednak tani chwyt marketingowy, bo po scenariuszu tego komiksu widać, że nie za bardzo radzi sobie z pisarstwem. Postacie w jej wykonaniu są płaskie, komiks wydaje się w zasadzie nie mieć żadnego celu, a sama fabuła sprawia wrażenie, jakby twórczyni nie mogła zdecydować się o czym chce opowiedzieć, więc rzuca trochę tego, trochę tamtego, a ostatecznie okazuje się, że snuje historię o niczym.
TVA, ekipa obecna w komiksach od 1986 roku (dzięki Thorowi Simonsona), tu zyskuje nowy, interesujący kształt, ale nie udało się wykorzystać ciekawych postaci. Te zresztą sprawiają wrażenie jedynie wabika na odbiorców – wabika, kolokwialnie mówiąc, olanego przez scenarzystkę. Płaskie, nijakie postacie w nieciekawej akcji. Za to rysunki całkiem fajne, ale to, po raz kolejny, za mało, bym chciał czytać coś takiego.
Autor: WKP