Historia i ewolucja ekranowych Spider-Manów – Felieton

W sieci filmowych adaptacji przygód Spider-Mana

W sierpniu tego roku minie dokładnie 55 lat od wydania Amazing Fantasy #15, w którym zadebiutowała postać Spider-Mana. To jednak nie jest jedyna okazja do świętowania dla miłośników tego herosa. Takich wprawdzie można by znaleźć wiele, ale ze względu na premierę nowego filmu z Pajączkiem w roli głównej, warto bliżej przyjrzeć się jego wcześniejszym fabularnym ekranizacjom; szczególnie, że większość z nich obchodzi właśnie swój jubileusz. Z tej okazji postanowiłem przyjrzeć się ich historii i ewolucji samych pomysłów na scenariusz. Gotowi?

Złe dobrego początki

Historia ekranizacji Spider-Mana jest niemal tak samo stara jak komiks o przygodach bohatera. Pierwszy filmem z serii był krótkometrażowy obraz Donalda F. Gluta z 1969 roku, w którym nasz heros (w tej roli sam reżyser) mierzy się z Dr. Lightningem i jego pomocnikiem Rekovem. Produkcja trwała zaledwie 12 minut, miała nieskomplikowaną fabułę (córka doktora chce go wyleczyć, ale zawodzi, a ostatecznie obaj źli giną) i wykonanie rodem z kiczowatych horrorów, ale jednocześnie zdobyła niemało pozytywnych recenzji.

Mimo to, do tematu powrócono dopiero w 1977 roku, kiedy to na srebrne ekrany wszedł pełnometrażowy film „Spider-Man”, w którym młody fotograf Peter Parker zostaje ugryziony przez pająka i zdobywa niezwykłe moce. Chociaż obraz, w odróżnieniu od poprzednika, zawierał wiele postaci wziętych z komiksów (Jameson, ciocia May, Joe Robertson), wrogiem herosa w niebiesko-czerwonym kostiumie został niejaki Guru – panujący nad umysłami ludzi przestępca. Całość natomiast służyła jako wstęp do serialu telewizyjnego The Amazing Spider-Man, który wyświetlany był w latach 1977-1979 i doczekał się dwóch sezonów, łącznie liczących 19 epizodów. Część z nich została potem skompilowana jako filmy Spider-Man Strikes Back i Spider-Man: The Dragon’s Challenge, ale produkcja szybko została zapomniana przez wszystkich, poza zagorzałymi miłośnikami postaci.

Podobny los spotkał także japoński serial wyprodukowany przez Toei Company i emitowany w podobnym okresie (1978-1979), chociaż wszystkie 41 odcinków Marvel udostępnił stosunkowo niedawno, bo w 2009 roku, na swojej stronie. Ale chociaż główny bohater tej serii nosił znany wszystkim kostium, opowieść o nim była całkowicie oderwana od komiksowego pierwowzoru. Oto bowiem pewnego dnia młody motocyklista Takuya Yamashiro jest świadkiem rozbicia się UFO Marveller z planety Spider. Nie jest jednak jedynym, którego uwagę to przyciąga – Profesor Monster i jego zła Armia Żelaznego Krzyża, którzy chcą rządzić wszechświatem, także są zainteresowani całym zdarzeniem. Tymczasem ginie ojciec Takuyi, kosmiczny archeolog badający Marvellera, a sam Takuya spotyka ostatniego ocalałego Spiderjanina, który wstrzykuje mu swoją własną krew. Od teraz młody motocyklista zdobywa pajęcze moce i zaczyna bronić Ziemi przed zapędami Profesora Monstera.

Czy trzeba dodawać coś jeszcze?

Naziści, Zimna Wojna, Terminator i Spider-Man

Lata, jakie nastąpiły po tych pierwszych próbach filmowych, przyniosły wiele dobrych produkcji telewizyjnych (do nich nie da się oczywiście zaliczyć filmowego spin-offu japońskiego serialu), ale były to twory animowane. Wprawdzie plany na kinową adaptację losów Petera Parkera sięgają lat 60., jednakże cel ten osiągnięto dopiero w 2002 roku, ale nie uprzedzajmy faktów.

W roku 1976 zaczęto bowiem przymiarki do filmu, który miał być oparty na śmierci Gwen Stacy. Oczywiście nic z tego nie wyszło, ale projekt zakładał, że oprócz tej historii znajdą się tam jeszcze m.in. naziści i wielki robot. Potem w latach 80. XX wieku Roger Corman, miłośnik Spider-Mana, zaczął starania o nakręcenie własnego filmu. Namówił Stana Lee na napisanie scenariusza, a co więcej fabuła przedstawiała się całkiem ciekawie – klasyczne narodziny postaci, pojawienie się MJ i walka z Doc Ockiem. Oczywiście, jako że był to okres zimnej wojny, Pajączek miał powstrzymać wybuch konfliktu nuklearnego, ale nawet to mogło się udać, skoro stare komiksy Marvela pełne były podobnych treści. Czemu więc nie wyszło? Wszystko za sprawą Supermana III. Kinowe filmy oparte na komiksach wydawnictwa DC od lat 70. dobrze radziły sobie na ekranach, jednak ten akurat okazał się w pewnym stopniu finansową porażką i studia zaczęły wycofywać się z komiksowych projektów.

Po dwóch latach prawa do Spider-Mana kupiła wytwórnia Cannon Films, która w roli reżysera widziała twórcę Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, Tobe’a Hoopera. Scenariusz, jaki trafił w jego ręce, pasował do jego dotychczasowej filmografii. W wymyślonej przez Lesliego Stevensa opowieści Parker zostaje napromieniowany przez złego naukowca i zmienia się w wielką ludzką tarantulę. Nie przyłącza się jednak do niego i staje do walki z mutantami – uciekinierami z rządowego laboratorium. Jednakże reżyser szybko porzucił projekt, zastąpił go Joseph Zito, ale nie na długo.

Tom Cruise nie chciał zagrać Petera, Bob Hoskins odrzucił rolę Dr. Octopusa, a fabuła przeszła ewolucję i teraz Spider-Man walczyć miał z podobnym do nietoperza naukowcem-wampirem. Tu wtrącił się jednak sam Stan Lee, poprawił scenariusz, zmienił przeciwnika na Lizarda i dodał postać J. Jonaha Jamesona, którego miał zagrać… on sam. Producenci nad filmem męczyli się jeszcze wiele lat, by ostatecznie dać sobie spokój i odsprzedać prawa do niego studiu Carolco, temu samemu, które odpowiedzialne było choćby za Terminatora 2: Dzień sądu.

W ten oto sposób rozpoczęły się przygotowania do projektu, który przez długi czas rozpalał wyobraźnię miłośników komiksów na całym świecie. James Cameron zrobi Spider-Mana! Kto tego nie pragnął? Reżyser udowodnił, że potrafi robić dobre filmy, w komputerowych efektach specjalnych jego obrazy były przełomem, a przede wszystkim jego nazwisko było gwarantem wielkiego kinowego widowiska. Cameron szybko napisał krótki skrypt, który był o wiele bardziej dojrzały, niż można by po produkcji sądzić i zawierał całkiem sporo erotyki (Pater miał podglądać MJ ubraną tylko w bieliznę, a w jednej ze scen mieli uprawiać seks).

Wrogów tym razem było trzech: Doc Ock (w tej roli… Arnold Schwarzenegger), Electro (Max Dillon został w tej wersji przechrzczony na Carltona Stranda i był skorumpowanym finansistą) oraz Sandman (też przechrzczony z Flinta na Boynda). Zmian było też więcej, Peter (w tej roli rozważano Charliego Sheena i Edwarda Furlonga) zamiast posiadać sieciowody, strzelać miał pajęczyną z nadgarstków, jeden z wrogów miał chcieć przeciągnąć go na stronę zła, a film miał oferować sceny elektrycznej burzy prowadzącej do awarii prądu oraz wybuchu atomowego. Natomiast po finałowej walce, na dachu WTC, Spider wyjawić miał MJ swoją tożsamość i oboje mieli zacząć uprawiać seks.

Tego było już jednak za dużo. Na (nie?)szczęście pojawiły się kłopoty z prawami do adaptacji, a w końcu projekt upadł i przez kolejne lata pozostawał w szufladach producentów. Potem jednak nastał rok 1998, kiedy to do kin trafił Blade: Wieczny łowca i chociaż był tylko jednym z wielu krwawych horrorów, odniósł zadziwiająco duży sukces. Fakt, że oparty został na komiksie Marvela nie był bez znaczenia – wydawnictwo doczekało się swojego pierwszego kinowego hitu, a to pociągnęło za sobą zainteresowanie kolejnymi podobnymi projektami, w tym Spider-Manem, który wreszcie miał realną szansę pojawić się w kinach.

Trylogia Spider-Man

I tak też wkrótce się stało. Na stołku reżyserskim nie chciano już Camerona. Rozważano natomiast takich twórców, jak Roland Emmerich, Tony Scott, Chris Columbus, Ang Lee, Jan de Bont czy wreszcie M. Night Shyamalan. Zastanawiano się również nad Davidem Fincherem, ale producentom nie spodobał się jego pomysł, by porzucić historię narodzin bohatera, a skupić na śmierci Gwen Stacy. W końcu zatrudniony został Sam Raimi. Wybór właśnie jego wydawał się kontrowersyjny (żartował z tego nawet Bendis, kiedy w jego Ultimate Spider-Manie heros trafia na plan kinowej produkcji). Reżyser słynął w końcu z krwawych i często kiczowatych horrorów oraz filmów fantasy. Jednak był on przy okazji miłośnikiem Spider-Mana i pasja ta zapewniała mu pracę przy filmie.

Za podstawę fabuły obrano scenariusz Camerona, a zatrudniony do jego poprawienia David Koepp. Zamienił on Electro i Sandmana na Green Goblina i Doc Ocka. Raimi jednak nie widział sensu wprowadzać postaci Octopusa. Wolał skupić się na relacjach „ojciec-syn” między Osbornem i Peterem. Reżyser zostawił natomiast pomysł z pajęczynami wystrzeliwanymi z nadgarstków, a nie sieciowodów. W końcu, który nastolatek wymyśliłby tak skomplikowane urządzenie? I chociaż skrypt przechodził jeszcze wiele metamorfoz, były to już zabiegi kosmetyczne, dotyczące poszczególnych scen, a nie całości. Spider miał wreszcie swoją fabułę, ekipę, obsadę… i doczekał się wreszcie premiery. W 2002 roku wkroczył  triumfalnie do kin, stał się wielkim hitem (przy budżecie 139 milionów dolarów, zarobił 821.7 mln), a Raimi od razu zabrał się za kręcenie sequela.

Tym razem producenci chcieli by wrogami Petera byli Doc Ock, Lizard i Black Cat. Za scenariusz odpowiadali wówczas Alfred Gough i Miles Millar, potem fabułę przerabiać zaczął Michael Chabon. Odmłodził Doc Ocka, zdobił z niego przyjaciela MJ i przy okazji twórcę pająka, który ugryzł Petera. Spider miał otrzymać od niego antidotum na pajęcze moce, a Ock chciał zabrać jego kręgosłup, by naprawić swoje konające z powodu fuzji z metalowymi ramionami ciało.

Tymczasem Harry zacząć miał własne polowanie na Spidera, wyznaczając w Daily Bugle nagrodę za jego głowę. Producentom niezbyt się to podobało, a za sprawą Raimiego ostateczną fabułę oparto mocno na 50 zeszycie Amazing Spider-Mana. Film, jak przewidywano, okazał się hitem, a twórcy znów niemal od razu przystąpili do prac nad trzecią jego częścią. Tym razem jednak treść nie przechodziła aż takich ewolucji jak dotychczas. Zmieniono nieco wagę niektórych postaci, wycięto też wątek z Vulturem, jednakże ostateczny kształt filmu nie różnił się bardzo od jego wcześniejszych założeń.

Pająk, którego nie było

Oczywiście ponieważ Spider-Man 3 zarobił niemalże 900 milionów dolarów, twórcy zabrali się za planowanie czwartej, piątej i szóstej części serii. Kolejne filmy miały skupić się na przemianie Connorsa w Lizarda. Bruce Campbell miał zagrać tutaj Mysterio, a John Malkovich był rozważany do roli Vulture’a. W Felicię Hardy miała za to wcielić się Anne Hathaway. Ta sama, która potem w Mroczny Rycerz Powstaje sportretowała, nomen omen, Kobietę Kota. Jednakże zamiast stać się Kotką, miała odegrać rolę nowej postaci, niejakiej Vulturess. Potem pojawiły się pomysły włączenia do akcji Shockera, Prowlera i Rhino. Niestety, fabuły nie podobały się Raimiemu, a kolejne próby wykrzesania czegoś z tych pomysłów sprawiły, że ostatecznie porzucono kontynuowanie serii.

Ten sam los podzielił także planowany już w 2007 roku (czyli w roku premiery trzeciego Spider-Mana) spin-off Venom. Film aczkolwiek, według najnowszych zapowiedzi, wciąż ma szansę podbić kinowe ekrany. O tym jednak przekonamy się za niespełna półtora roku – jeśli wszystko dobrze pójdzie.

Oczywiście na tym nie skończyły się przygody Spider-Mana. Pięć lat po zakończeniu trylogii Raimiego, na ekrany kin trafił Niesamowity Spider-Man. Zaś wkrótce po nim jego ciąg dalszy. Oba opierały się mocno na niewykorzystanych wcześniej pomysłach, a także na klasycznej serii z Pajęczakiem w roli głównej. Filmy Raimiego mocno bazowały bowiem na Ultimate Spider-Manie Bendisa. Gorące przyjęcie pierwszego z nich, na nowo opowiadającego powstanie Spidera, rozbudziło apetyt producentów. Ci bowiem zaczęli już planować spin-offy (o Venomie, Złowieszczej Szóstce, Black Cat i Spider-Manie 2099). Chciano także nakręcić trzecią część tej rebootowej serii. Tutaj Peter miał zmagać się z samym sobą po śmierci Gwen, a tymczasem Norman miał powrócić do życia. Po niej czwartą, włączającą Parkera do Marvel Cinematic Universe. Niestety, krytyka z jaką spotkał się Niesamowity Spider-Man 2 sprawiła, że poprzestano na tym obrazie.

Wielki powrót

Do postaci powrócono jednak w roku 2016, kiedy Spider-Man pojawił się w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Rok później Pająk zaliczył kolejny reboot swoich przygód, dzięki Spider-Man: Homecoming. Tym razem udało się go włączyć do MCU, a po sukcesie obrazu plany znów są rozległe i imponujące. Dopiero teraz rzeczywiście mogą one wykroczyć poza sferę marzeń. To jednak pieśń przyszłości i jak zwykle czas wszystko zweryfikuje. Miejmy nadzieję, że chociaż w tym przypadku Pajączek na dłużej zadomowi się na złotym ekranie.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij