„Punisher War Journal: Base #1” (2023) – Recenzja
Punisher War Journal: Base #1 (2023)
Punisherowe wspominki
Się nam Torunn GrØnbekk wyrabia coraz bardziej. Zaczynała tak niepewnie, trochę zachowawczo, ale szybko pokazała na co ją stać. I pokazuje też teraz. Okej, w porządku, zeszyt Punisher War Journal: Base #1 to pewne odcinanie kuponików, nic by się nie stało, gdyby nie powstał, ale jak ja bym chciał, żeby takiego odcinania kuponów było więcej. Bo Torunn udowadnia nam, po raz kolejny, że potrafi pisać i nawet jeśli wydaje się, że sama jej opowieść zbyt wiele nie ma nam do powiedzenia, umie zaserwować ją tak, że mnie to kupuje.
THE ORIGIN OF THE WAR JOURNAL! Before he was the Punisher, Frank Castle was a husband, a father and a Marine. Not necessarily in that order. In this story from between the pages of PUNISHER, Frank tries to come home…but finds it impossible to leave the war behind him.
Lubię retconowanie, lubię powroty do przeszłości i dopowiadanie czegoś do historii, do której zdawałoby się dopowiadać nie ma czego też lubię. Warunek jest taki, że musi być to dobre. Tyle. A ta historia jest dobra. Niby nic to takiego, niby prosta rzecz, trochę o ludziach, trochę o rodzinie, mało punisherowa na pierwszy rzut oka, a proszę jak fajnie wyszła.
Postacie w wykonaniu GrØnbekk są nieźle skrojone, całkiem żywe i dobrze osadzone w historii. Co to znaczy? Cóż, Punisher jako taki nie wydaje nam się kimś uczuciowym – swoje czuje, rodzina była dla niego mniej lub bardziej ważna, ale jednak to psychol, który zabija ludzi bez mrugnięcia okiem – a tu dostajemy go w takich bardziej życiowych momentach, gdzie może się odsłonić. A to zasługa dobrego zaplecza obyczajowego, dobrego wyważenia historii, w której wszystko fajnie ze sobą współgra. Mogło się to posypać, a tymczasem dobre jest i to momentami nawet bardzo.
I przyjemne dla oka, co widać zresztą na załączonych grafikach. Więc niby tylko dodatek, niby coś pobocznego, a warto. Dla mnie bardziej, niż te ostatnie fikołki, jakie w serii wyprawia Aaron, doprowadzając ją na skraj absurdu.
Autor: WKP