„Thor: Ragnarok” (DVD) – Recenzja
Thor: Ragnarok
Przyglądamy się wydaniu DVD
Thor to obok Kapitana Ameryki i Iron Mana zdecydowanie najlepsza – w moim odczuciu – seria filmowa z MCU. Po doskonałej jedynce i udanej dwójce nadszedł czas na część, która zapowiadała się najlepiej ze wszystkich. Rewelacyjny zwiastun rozbudził apetyt, rzadko jednak które filmy dorównują potem swoim zwiastunom. Na szczęście w tym wypadku twórcy zdołali spełnić pokładane w nich oczekiwania, choć przyznam się szczerze, że obawiałem się, co z tego wyniknie.
Fabuła filmu jest stosunkowo prosta, jak to w produkcja Marvela bywa. Thor dowiaduje się, że Odyna nie ma w Asgardzie. Namawia Lokiego, by pomógł mu odnaleźć ojca. Oczywiście udaje im się to, ale Odyn jest konający. Co więcej ostrzega, że jego śmierć pozwoli Heli, jego pierworodnej, uciec z więzienia. Co wtedy? Ragnarok. Kiedy więc ojciec umiera, na Thora czeka największe wyzwanie w jego karierze…
Nie ma się co oszukiwać, Thor: Ragnarok to nie jest ambitne kino. Nie znajdziecie tu skłaniających do myślenia scen, poruszania ważkich tematów, ani też jakiegokolwiek wyrafinowania. A po Waititim, nowozelandzkim reżyserze, scenarzyście i aktorze można by się było spodziewać podobnych rzeczy. To w końcu on odpowiada za doskonały obraz Orzeł kontra rekin o związku dwójki nieprzystosowanych społecznie, połamanych outsiderów. Zatrudnienie go do hollywoodzkiej superprodukcji wydawać by się mogło dziwnym posunięciem, ale pamiętajmy, że pierwszą część nakręcił specjalista od szekspirowskich adaptacji, Kenneth Branagh, a drugą Alan Taylor, znany choćby z pracy nad serialami Lost – Zagubieni, Gra o tron czy Rodzina Soprano. Taika Waititi wniósł do filmu nieco świeżość, choć nie ma tu śladów charakterystycznej dla niego niszowej dziwności. Za to twórca doskonale odnajduje się w humorze serii.
Bo Thor: Ragnarok to dobra komedia science-fantasy, pełna niegłupich żartów, widowiskowych walk i efektów specjalnych. Ogląda się to naprawdę znakomicie, bo całość ma szybkie tempo, ani przez chwilę nie nuży, a gwarantuje dobrą rozrywkę na poziomie najlepszych filmów z MCU. A tych nie ma zbyt wiele, co tym bardziej trzeba cenić. Dobre jest tu aktorstwo (bezbłędnie obsadzony Chris Hemsworth, świetna Cate Blanchett), efekty jak zwykle nie zawodzą, ale co z fabułą?
Ta oparta została dość luźno na komiksie o tym samym tytule, a także fabule Planet Hulk. Co więcej jednym ze scenarzystów filmu jest Christopher Yost, znany scenarzysta komiksowy, spod którego ręki wyszły takie tytuły, jak Scarlet Spiders, X23 czy Bitewne blizny. On także był współscenarzystą poprzedniej części Thora, doskonale więc czuje materię tak komiksów, jak i tej serii. I to widać na ekranie. Co warto nadmienić, Thor: Ragnarok jest co prawda – jak każdy film z MCU – mocno osadzony w wydarzeniach z innych kinowych obrazów Marvela, nie tylko poprzednich części losów boga piorunów, ale jednocześnie wciąż da się go znakomicie oglądać bez znajomości fabuł tych produkcji, co jest kolejnym plusem.
A jak wypada wydanie DVD? Poza filmem na płycie nie znalazły się żadne dodatki, więc trochę szkoda, niemniej całość prezentuje się bez zarzutu. Przykro tylko, że zamiast wersji z lektorem mamy tu polski dubbing, bo tego akurat nie trawię, ale takie już mamy czasy. Dobrze, że możemy włączyć sobie wersję z napisami – a poza tym to jedynie kwestia gustu, a nie coś, co zaliczyłbym wydaniu in minus. Czy muszę dodawać coś jeszcze? Każdy miłośnik MCU powinien ten film zobaczyć, a najlepiej dołączyć go do swojej filmoteki, bo to obraz, do którego chce się wracać. Idealna rzecz do odprężenia po ciężkim dniu i dobre, filmowe doznanie dla miłośników komiksów.
Autor: WKP
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Galapagos Films. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to film możecie nabyć tutaj (DVD) lub tutaj (BR).