„Thor” (Tom 1) – Recenzja
Thor (Tom 1)
W najnowszej odsłonie tomiku zaprezentowanego nam przez wydawnictwo Egmont, Thor staje się prawowitym królem. Dziesięć światów w końcu czeka spokojna i świetlana przyszłość. Jak to jednak w trakcie takiej sielanki bywa, nagle okazuje się, że nic nie trwa wieczne, bowiem do Asgardu wpada nieoczekiwany gość – Galactus. Przy okazji twierdzi on, że nie pochodzi z tej rzeczywistości. Osłabiony Pożeracz Światów majaczy coś o Czarnej Zimie (ang, Black Winter). Wraz z jego upadkiem trzydniowa ulewa oraz zaraza ogarnia cały Asgard poczynając od Drzewa Życia, które toczy zgnilizna. Tym razem bóg piorunów nie będzie miał łatwego zadania, ponieważ musi pomóc samemu Galactusowi odzyskać utracone siły, a jedyną metodą, aby tego dokonać jest pożeranie innych światów. Thor staje przed moralną rozterką – czy wesprzeć Galactusa w jego działaniach (oraz zostać jego przewodnikiem i mieć chociaż cień szansy na wygraną z nadchodzącą mroczną zagładą), czy porwać się sam do walki, wiedząc, że jak wszystko inne czego dotknęła Czarna Zima, zginie.
Dostajemy tu dodatkowo drugą opowieść, wspaniale przeplatającą się z poprzednią na temat Donalda Blake’a, który nie jest już posłusznym i miłym awatarem Thora, ale zamienia się w krwiożerczą bestię, której celem jest wybicie wszystkich wariantów gromowładnego, jakie znajdzie na swojej drodze. Asgard znowu trzęsie się w popłochu, a główny bóg piorunów zostaje uwięziony w rzeczywistości Blake’a, stworzonej niegdyś przez Odyna. Z tym, że nie przypomina ona już sielankowej, zielonej krainy pełnej domków szeregowych, a miejsce rzezi.
Donny Cates po raz kolejny nie dał za wygraną i funduje nam iście królewską rozrywkę, przedstawiając nam nowego kosmicznego przeciwnika. Fabuła całego tomiku jest spowita mrokiem, tajemnicą i śmiercią. Czytając tomik wyczuwa się, że Thor mimo swojego królewskiego pochodzenia i przygotowania, nie koniecznie czuje się dobrze z całą władzą. Zarzucane są mu różne potknięcia oraz problemy przez jego kompanów, a szczególnie Lady Sif i jego brata Lokiego. Całość pokazuje, że mimo ogromnej władzy oraz bycia przygotowanym na miano króla, zdarzają się sytuacje, w których nawet władca jest bezsilny i zostaje postawiony przed dwoma wyborami, niekoniecznie moralnie akceptowalnymi.
Warstwa artystyczna Nica Kleina, Aarona Kudera i Matthewa Wilsona bardzo dobrze spaja się z fabułą, przedstawiając nam zgrozę, z którą musi się zmierzyć Thor. Całość jest fenomenalnie dopieszczona detalami i „umroczniona”, czego jako czytelnik spodziewałam się otrzymując tę lekturę. Same okładki i ich warianty zasługują na oddzielną pochwałę za ich mrok oraz świetne oddanie klimatu historii i połączenie z pokazem mocy Thora, za które jest odpowiedzialny Olivier Coipel, Laura Martin oraz Matthew Wilson.
Całość oceniam bardzo dobrze. Pierwszy tom nowej serii Thor czyta się jednym tchem, dosłownie podziwiając każdą zadrukowaną stronę. Polecam szczególnie fanom Thora. Nie zawiedziecie się!
Autorka: Lynn
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.