„War of The Realms #1” (Event) – Recenzja

War of The Realms #1
Wojna odgrzewanego kotleta

Swego czasu Marvel zapowiedział, że kończy z eventami – przynajmniej na ponad rok. Nie wierzyłem w te zapowiedzi i w sumie miałem trochę racji, ale w pewnym sensie wydawcy udało się wytrwać w tym postanowieniu, bo przez cały ten czas nie opublikował żadnego wydarzenia, które swym zasięgiem objęłoby całe uniwersum (nie brak było wewnętrznych eventów różnych serii, a także crossoverów). Teraz jednak twórcy wracają do tego, z czego wydawnictwo słynie. War of the Realms, bo taki tytuł nosi najnowsze dzieło tego typu, to jednak opowieść, która nie powala na kolana. Ale czego innego można się było spodziewać po Jasonie Aaronie, scenarzyście popularnym, ale chyba tylko ze względu na jego wtórność i brak ambicji do tworzenia bardziej ważkich i intrygujących opowieści niż stricte rozrywkowe, odświeżane kotlety, czasem przetykane tylko nutą inwencji.

Wszystko sprowadza się do tego, że Malekith zaczyna wielką wojnę między królestwami. Asgard, Alfheim, Heven, Jotunheim, Muspelheim, Niffleheim, Nidavellir, Svartalfheim i Vanaheim upadają – zostaje tylko ostatnie – Midgard, czyli po naszemu Ziemia. Z tym, co jednak nadciąga, nawet najwięksi herosi naszej planety będą mieli spory problem. Świat czeka zagłada. A może jednak nie?

Nie brzmi to zbyt fascynująco, prawda? I zbyt fascynujące nie jest. War of the Realms, przynajmniej po części pierwszej, to poprawny, ale mocno wtórny event. Zresztą Jason Aaron zdołał tylko raz w przypadku Grzechu pierworodnego stworzyć coś naprawdę udanego dla Marvela. Jego Wolverine był albo przepełniony kiepskimi pomysłami, które aż wołały o pomstę do nieba, albo przewidywalnymi rozwiązaniami fabularnymi, których poziom aż raził, albo wtórnością (wystarczy, że wspomnę wątek, gdy z przyszłości zostaje wysłany cyborg, by zabić matkę przyszłego przywódcy ruchu oporu – nie brzmi jak plagiat pewnego hitu kinowego?). Jedynie Thor: Gromowładna okazał się całkiem udany, dlatego miałem nadzieję, że i ten event mnie kupi. Niestety.

Owszem, to niezła opowieść, ale tylko dla nowych czytelników. Ci, którzy świat Marvela znają od lat i są obeznani z największymi jego wydarzeniami, poczują się zawiedzeni. War of the Realms czyta się lekko i szybko, to trzeba całości oddać, ale nic ponad to. Nie czuć tu, by event miał wprowadzić jakieś wielkie zmiany w uniwersum, nie zanosi się też na to, bym jakoś szczególnie go zapamiętał, a to niestety duży zarzut. W skrócie, to po prostu odgrzewany kotlet. Wiele razy mrożono go i podsmażano, panierka dawno odpadła, dano więc nową, całkiem niezłą – szata graficzna jest udana, nawet jeśli nie wybija się ponad inne współczesne dzieła – ale nie zamaskowała ona smaku starego tłuszczu.

Reasumując: War of the Realms to rzecz dla wielbicieli Thora, maniaków Marvela, którzy nie potrafią przejść obojętnie wokół żadnego eventu oraz młodych, niewyrobionych czytelników. I tylko dla nich.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij