„What If…?” [Sezon 1 / 2021] – Recenzja
What If…? [Sezon 1 / 2021]
Co by było, gdyby…
Pierwszy sezon serialu What If…? od Marvela dobiegł właśnie końca. Nadszedł wiec czas na jego podsumowanie. Co mogę więc o nim powiedzieć? Chociaż początkowo nie byłem do niego jakoś szczególnie przekonany – wolałbym zamiast animacji dostać produkcję fabularną – w ostatecznym rozrachunku okazał się naprawdę dobrą zabawą. Trochę zbyt szybko poprowadzoną, by dana akcja zmieściła się w konkretnych ramach czasowych, ale nie zmienia to faktu, że każdy miłośnik MCU koniecznie powinien ją obejrzeć.
Jeśli chodzi o fabułę, mamy tu do czynienia z samodzielnymi epizodami, przedstawiającym, jak inaczej potoczyć się mogły wydarzenia znane nam już z kinowych ekranów. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby Steve został ranny, a pierwszym superżołnierzem (a może raczej superżołnierką) została… Peggy Carter. Albo pomyślcie, jak wyglądałyby znane nam wydarzenia, gdyby to młody T’Challa został uprowadzony przez Yondu Udontę. Mało? No to wyobraźcie sobie sytuację, gdzie Hulk przybywa z kosmosu na Ziemię, by ostrzec herosów przed Thanosem, ale odkrywa, że niemal wszyscy na naszej planecie – z bohaterami włącznie – zamienili się w krwiożercze zombie! A to jedynie fragment tego, co dzieje się w serialu! Fragment tego, co Watcher obserwuje, patrząc na różne rzeczywistości alternatywne i odkrywając, co w nich uległo zmianie.
Zanim powstał serial What If…?, istniała seria komiksowa o takim samym tytule. Format też był podobny – każdy zeszyt to jedna lub więcej alternatywnych wersji znanych wydarzeń. Co by było, gdyby Gwen Stacy nie umarła, co by było, gdyby Elektra nie zginęła, co by było, gdyby Thor był kobietą… Możliwości były nieograniczone (ich fragment poznaliśmy w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela i dodatkach do niektórych komiksów Marvela od Egmontu), nic więc dziwnego, że twórcy filmowi postanowili wykorzystać je i stworzyć serial. I to serial całkiem udany.
Żeby w ogóle zabierać się za What If…? trzeba najpierw poznać filmy MCU. Nie twierdzę, że nie da się oglądać serialu bez ich znajomości, ale straci się wtedy zdecydowanie większą część przyjemności, bo ta płynie przecież z wyłapywania smaczków, cieszenia się odmienionymi scenami czy alternatywnym biegiem zdarzeń. Najmocniej widać tu związki z filmami z serii Avengers, mniej z samodzielnymi produkcjami. Najbardziej poszkodowany jest tu chyba Spider-Man, który pojawia się jedynie w odcinku Marvel Zombies, ale jak widać, najważniejsze postacie pojawiają się w serialu tak czy inaczej.
A samo wykonanie? Animacja jest niezła, jednak za dużo tu komputerowych tricków, chociaż taki właściwie był zamysł – całość miała wyglądać jak najbardziej widowiskowo i epicko – wygląd postaci też bywa daleki od aktorów, którzy wcieli się w ich role, ale i tak ogląda się to przyjemnie, akcja wciąga, a poszczególne epizody (w szczególnie ten o zombie i finałowy) potrafią naprawdę urzec. Nie jest to serial idealny, mógł być lepszy i lepiej sprawdziłby się jako fabularna produkcja w stylu WandaVision, ale nadal pozostaje wart obejrzenia i polecenia. I warto też czekać będzie na drugi sezon, bo uniwersum Marvela jest gigantyczne i czeka nas jeszcze całe mnóstwo wartych opowiedzenia historii.
Autor: WKP
Jedna postać z What if…? Miała być tylko alternatywna. A później dostała swój komiks. W rzeczywistym Uniwersum Marvela. Ten alternatywny świat ma swoją moc.