„X of Swords: Destruction #1” (2020) – Recenzja
X of Swords: Destruction #1 (2020)
Koniec wieńczy dzieło
Długi, bo rozpisany na 22 zeszyty event z drużyną X-Men w roli głównej dobiega właśnie końca. Zeszyt X of Swords: Destruction to znakomite zwieńczenie monumentalnej sagi Hickmana, o której nie warto nic mówić, a po prostu należy polecić ją z czystym sercem. I szkoda, że to już koniec, bo zabawa z tym komiksowym wydarzeniem była porostu przednia.
The wheel of fortune turns. The unfortunate fall.
A sword against the darkness.
O tym evencie lepiej jest nie czytać nic. Nie wiedzieć, o czym opowiada – chociaż okładki sporo już sugerują – ani co się w nim dzieje. Jeśli cenicie komiksy z serii X-Men i Jonathana Hickmana, powinniście zasiąść do lektury z czystym umysłem. Ja tak zrobiłem i bawiłem się po prostu znakomicie. Owszem, opowieść ta miała swoje słabsze momenty, ale jak zawsze jako całość okazała się bardzo udana. I taki jest też jej finał.
Hickman, tradycyjnie dla siebie, serwuje nam tu popis widowiskowej akcji, klimatycznych scen i całkowitej powagi, która mogłaby ociekać nieznośnym patosem, ale w jego wykonaniu ma wdzięk i siłę wymowy. Dzięki temu czyta się to tak dobrze i tak dobrze się przy tym bawi.
Wszystko to zaś wieńczą znakomite ilustracje. Kreska Pepe Larraza świetnie oddaje zarówno dynamiczne sceny, klimat rodem z dzieł fantasy i wygląd bohaterów. Jest czysta, wyraźna i doskonale pasuje do całości. A jako całość X of Swords: Destruction to satysfakcjonująca lektura z masą intrygujących rzeczy. Są tu bowiem motywy związane ze starożytnym Egiptem, z tamtejszymi mutantami (z którymi związana jest postać Apocalypse’a), z pewnymi mieczami, a także z ich właścicielami… i to właściwie tyle, ile powinniście o X of Swords wiedzieć.
Autor: WKP
Coś mi się wydaje ale mogę się mylić , że te 22 zeszyty z X OF SWORD to tylko wprowadzenie do tego co czeka nas na styczeń z x-menami , zakończenie tego zeszytu jest jeszcze jakby otwarte , pojawił się korpus kapitana brytana (cześć zapewne zginęła) , ale nie powiedziano czy obecna Beetsy Bradock lub po prostu psylocke w roli kapitana brytana przeżyła ostateczne starcie bo została niepokazana.
Oj tak, też mam takie wrażenie. 😀
Zero spoilerowania. To lubię najbardziej.