„Age of X-Man Alpha #1” (2019) – Recenzja
Age of X-Man Alpha #1 (2019)
X-Meni na przemian albo są prześladowani, albo starają się znaleźć swoją utopię na tym świecie. W między czasie obijają gęby wszelkim złym mutantom, wrogom innego pochodzenia, drażniącym kosmitom i im podobnym. A i nie można zapominać, że dużo podróżują w czasie, czym mieszają w kontinuum czasoprzestrzennym, a niekiedy przyciągają do siebie kosmiczną moc Phoenix, która najczęściej przynosi ze sobą albo ludobójstwo na mniejszą bądź większą skalę, albo nadzieję.
Czyżby dla X-Menów nadeszła wreszcie chwila upragnionego spokoju i znalezienia swojego miejsca? Witajcie w erze doskonałości, świecie idealnym, gdzie mutanci nie są już gatunkiem zagrożonym, a sen Xaviera się ziścił. Nie ma już prześladowania obdarowanych, bo wszyscy są obdarowani. Co tu się wydarzyło? Co się dzieje? I kiedy na tej pięknej fasadzie pojawią się pierwsze pęknięcia zwiastujące zmianę wszystkiego?
Age of Apocalypse to zdecydowanie jedna z najważniejszych, największych i najbardziej epickich opowieści o mutantach. Jej wydarzenia nie tylko zostały przeniesione na taśmę filmową, ale też i na lata wpłynęły na serie o X-Menach – i – jak widać po Age of X-Man – wpływać nie przestały. Plany twórców na ten event są rozległe i ambitne; co z tego ostatecznie wyniknie, czas pokaże, ale pierwszy zeszyt prezentuje się naprawdę przyzwoicie, ba, nawet naprawdę dobrze, i jeśli kolejne trzydzieści jeden części zachowa podobny poziom, na miłośników Dzieci Atomu czeka solidna dawka udanej rozrywki.
Bo fabuła jest tu ciekawa, spójna i nieźle poprowadzona. Mamy akcję, mamy spokoje momenty, ulubione postacie (niektóre odświeżone i w nieco innej roli), sporo interesujących pytań i udany klimat – klimat miejsca słonecznego, wesołego, beztroskiego; miejsca, gdzie mutanci mogą czuć się bezpiecznie, a każdy problem da się łatwo rozwiązać. Oczywiście tam gdzie jest słońce, musi być też cień. Jeśli chodzi o wydarzenia, które się nim staną, zostawiam je do odkrycia Wam, natomiast cieniem wiszącym nad tym eventem jest powtarzalność i brak świeżości. Ale na to cierpią już wszystkie współczesne komiksy, więc trzeba się cieszyć, że udało się utrzymać dobry poziom.
Także w warstwie graficznej. Bo jest realistycznie, nastrojowo i naprawdę udanie. Co w połączeniu z niezłą treścią daje nam komiks, który spodoba się miłośnikom mutantów. Tylko tyle i aż tyle.
Autor: WKP