„Tajne wojny – Amazing Spider-Man: Odnowić Śluby” – Recenzja
Tajne wojny – Amazing Spider-Man: Odnowić Śluby
Zawsze kiedy zastanawiam się, jaki komiks by tu przeczytać i kiedy nie mam bladego pojęcia, co by mnie zainteresowało, wtedy na ratunek przychodzi Spider-Man. Według mnie opowiadania o przygodach Pajączka mają coś takiego w sobie, że niezależnie od tego czy mam ochotę, czy nie, lubię sięgać po jego historie. Uważam, że tenże bohater jest na tyle ciekawą i po prostu sympatyczną postacią, że warto czytać komiksy z jego udziałem. Tym razem w moje ręce trafiła historia rysunkowa The Amazing Spider-Man: Renew Your Vows od Dana Slotta. Czy warto było sięgnąć po najnowsze dzieło o Człowieku-Pająku? Z jakim wyzwaniem musi się teraz zmierzyć główny bohater?
Nie żyją wszyscy bohaterowie. Dosłownie. Szaleńczy złoczyńca Regent wymordował wszystkich członków Avengers i X-Men, pochłonął ich moce i stał się najpotężniejszą istotą na Ziemi. Ludzie go uwielbiają, bo, jak sam twierdzi, jest jedynym obrońcą przed Victorem von Doomem. Część bohaterów, którym udało się schronić i ukryć, buduje ruch oporu, na którego czele stoją m.in. Hawkeye, Dagger, Prowler czy Mockingbird. W tym samym czasie Peter Parker, czyli Spider-Man, robi wszystko, by uchronić rodzinę przed mackami Regenta. Sam już nie ubiera kostiumu, pracuje w Daily Bugle i próbuje być wzorowym mężem dla MJ i ojcem dla młodziutkiej Annie. Kłopot w tym, że Annie, podobnie jak tatuś, ma pajęcze zdolności, które niekoniecznie potrafi kontrolować. Peter nie może dopuścić do tego, by Regent ją odnalazł. W związku z tym czeka go wiele przeszkód do pokonania. Czy uda mu się ochronić rodzinę? Będzie mógł liczyć na pomoc ruchu oporu? Czemu Regentowi tak bardzo zależy na zdobyciu pajęczego instynktu?
Spider-Mana po prostu nie da się nie lubić. Peter jest taki ludzki w tym co robi czy mówi, że od razu można się z nim utożsamić. Tym razem Peter jest już starszy, bardziej doświadczony i troszkę zmęczony życiem. Opiekuje się swoją rodziną, pracuje i musi się ukrywać przed Regentem. Nie jest mu łatwo żyć w świecie, który kiedyś pełny był różnych Mścicieli czy mutantów. Czytelnik odczuwa ciężar, jaki na barkach dźwiga Peter i od początku do końca kibicuje Pajączkowi i jego rodzinie.
Mary Jane i Annie to naprawdę wspaniałe kobitki. MJ to silna, uparta bohaterka, która przede wszystkim stawia na rodzinę i jest gotowa na wszystko, żeby ją ochronić. Zdaje sobie sprawę, że mąż nie poradzi sobie sam. A Annie to też sprytna dziewczynka, która dla tatusia zrobi wszystko.
Generalnie to podoba mi się wizja dystopijnego świata, w którym rządzi tyran, mający się za boga. Co prawda ciężko mi to sobie wyobrazić, że najsilniejsi herosi nie byli w stanie powstrzymać jednego człowieka, ale mogę na to przymknąć oko. Regent to typowy megalomaniak, który chce więcej i więcej. Nie jest więc on złoczyńcą, którego motywy czy życiowa historia utkwią mi w pamięci. Zresztą dużo nie było o nim powiedziane w zeszycie.
Za stronę wizualną The Amazing Spider-Man odpowiada Adam Kubert i Scott Hanna, a za kolorystykę Justin Ponsor. Zarówno jeśli chodzi o kreskę, jak i barwy, całość prezentuje się świetnie. Sceny walk czy mimika twarzy bohaterów są ukazane bardzo wyraźnie i dokładnie, a barwy idealnie wpasowują się w całość. Nie przypominam sobie, żeby któryś kadr mi się z wyglądu nie spodobał. Nic się ze sobą nie zlewa, a dzięki estetycznie wykonanej pracy szybciej się czyta opowiadanie.
Obwoluta jest miękka, ale za to bardzo wytrzymała i elastyczna. Dla mnie jest to o tyle ważne, że: po pierwsze, rogi się nie zaginają, a po drugie łatwiej się przewraca strony. Papier z kolei jest twardszy, gruby i śliski. Co prawda momentami miałam wrażenie, że omijam pewne strony, bo kartki są takie grube, że wydaje się, że stron jest więcej, ale generalnie pod tym kątem nie mogę narzekać. Okładka jest bardzo urocza i w sumie widok szczęśliwej rodzinki szczególnie zachęcił mnie do lektury komiksu. Dodatkowo na samym końcu opowiadania znajdują się alternatywne wersje okładek, które wyglądają bardzo ciekawie. Czcionka jest czytelna i wyraźna. Szczególnie to podkreślam, bo czytałam historyjkę mając na nosie zastępcze okulary z apteki! Jako filolog doceniam też tłumaczenie tekstu wykonane przez Piotra W. Cholewę. W dwóch miejscach może nie pasowało mi jakieś wyrażenie, ale całościowo jest to kawał solidnej roboty. Również zwracam na to uwagę, bo jednak tłumaczenie tekstu z języka obcego na ojczysty bywa nie lada wyzwaniem, co wiem z własnego doświadczenia. Jedyna taka techniczna rzecz, która mi się totalnie nie spodobała to fakt, że w zgięciu, w którym zbiegają się kartki, znajdują się często kadry, których nie mogę rozszyfrować. Utrudnia to trochę odbiór i sam proces czytania, kiedy maniakalnie próbujesz odgadnąć co jest tam napisane/pokazane.
Amazing Spider-Man: Odnowić Śluby to naprawdę ciekawa i wciągająca historia rodziny, która musi walczyć o przetrwanie. Cieszą mnie gościnne występy The Sinister Six, Venoma czy członków ruchu oporu. Nie brakuje momentów zabawnych czy wręcz smutnych. W pewnej chwili dostałam ciarek, chociaż spodziewałam się bardziej epickiej końcowej sekwencji. Tak czy siak, komiks jest warty swojej ceny, czyli 39,99 zł.
Autorka: Rose (Vombelka)
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.
To chyba bardzo wiele osób lubi tak czy siak przygody Spidermana. Bo moim zdaniem jest to najbardziej charakterystyczna postać u Marvela. To nie dzieło przypadku, że Spiderman otrzymał pierwszy tom w kolekcji Superbohaterowie Marvela. A obecnie jest też wydawana kolekcja o jego indywidualnych przygodach.