„Ant-Man and The Wasp” – Recenzja (DVD)

Rzut oka na wydanie DVD filmu Ant-Man and The Wasp / Ant-Man i Osa
Ant-Man w lepszej formie

Dla mnie osobiście pierwszy film z Ant-Manem to bezwzględnie najgorszy obraz z całego MCU. Nawet Niesamowity Hulk nie był aż taką porażką. Wszystko przez to, że całość oparta była na sztampowych schematach podpartych tandetnym humorem i kiczowatą stroną obyczajową. I nawet dobre efekty nie były w stanie ocalić tego koszmarka. Próbowałem obejrzeć go po raz drugi, przekonać się – bezskutecznie. Jednakże jako miłośnik kinowego uniwersum Marvela, na półce którego stoją wszystkie wchodzące w jego skład filmy, nie mogłem darować sobie poznania Ant-Mana i Osy, filmu o dość niefortunnie przełożonym tytule. I muszę przyznać, że jest lepiej. Nadal nie jest to poziom Thorów, Wojny bez granic, trzech części Kapitana Ameryki czy Strażników galaktyki niemniej to niezłe widowisko, w którym akcja przyćmiła nieco żartów słownych, oferując naprawdę dobrą zabawę.

Od wydarzeń przedstawionych w Wojnie bohaterów minęły dwa lata. Powoli kończy się areszt domowy Scotta Langa, a zaczyna czas nowych misji. Gdy Hank Pym zaczyna starać się odnaleźć swoją zaginioną od lat w wymiarze kwantowym żonę, Janet van Dyne. Scott zostaje wplątany w te wydarzenia, a u jego boku staje Hope van Dyne, która do akcji rusza, jako Osa. Przed nimi wiele przygód, niebezpieczeństw, niezwykłości i… Duch.

Pierwszy Ant-Man był filmem, który zawiódł, bo chciał powielać schematy kina nowej przygody, które we współczesnych kinowych obrazach nie mają racji bytu. Ich niepowtarzalny klimat i charakter zabiły cyfrowe efekty specjalne, dlatego też to, co zachwycało np. w Kochanie zmniejszyłem dzieciaki, tu wypadało blado, śmiesznie (ale w niezamierzony sposób) i naiwnie. Brakowało w nich klimatu i dziecięcego zachwytu tym, co niezwykłe, zostały tylko niezłe pod względem wykonania, choć niewyróżniające się na tle innych takich efekty. A ponieważ sama fabuła złożona była jedynie z klisz, wypełniona papierowymi bohaterami i pozbawiona większej inwencji, film najzwyczajniej w świecie mnie znudził.

Na szczęście jego kontynuacja, będąca też pierwszą kinową odsłoną MCU po wydarzeniach Wojny bez granic, stawia przede wszystkim na akcję, co wychodzi jej na dobre. Tempo jest szybkie, żartów nie brak, ale mniej jest tak drażniących infantylnością, jak w jedynce. Trafia się też kilka niezłych pomysłów i chociaż całość jest w ostatecznym rozrachunku przewidywalna, widz nie żałuje spędzonego na seansie czasu.

Dobre efekty specjalne, nie najgorsze aktorstwo i niezła akcja sprawiają, że całość ogląda się z przyjemnością. Tym bardziej, że widz doszukuje się przez cały czas ewentualnych nawiązań do Wojny bez granic i tego, jak wydarzenia tu przedstawione mogą wpłynąć na Avengers: Endgame. Seans w domowym zaciszu na DVD, choć siłą rzeczy pozbawiony kinowej monumentalności, nie rozczarowuje. Nawet na małym ekranie i bez dodatków całość jest sympatyczna i dostarcza porcji niezłej rozrywki. Komu podobała się pierwsza część, tą też będzie zachwycony. Ale i ci, którzy tak jak ja byli nią rozczarowani, w Ant-Manie i Osie znajdą coś dla siebie.

Na koniec, wracając do samego wydania DVD, rozczarowani mogą się poczuć ci, którzy liczą na jakikolwiek dodatki – tych bowiem nie ma. Nie znajdziecie tu ani scen wyciętych, ani nawet zwiastunów. Jeśli zaś chodzi o wersje językowe, jak zwykle zabrakło lektora. Mamy dubbing, którego fanem (łagodnie mówiąc) nie jestem, bo dodaje filmom zbyt dużo infantylnej nuty i klimatu produkcji stricte dla najmłodszych. Na szczęście można włączyć oryginalną ścieżkę dźwiękową i napisy i cieszyć się niezłym filmem, który broni się i bez bonusów.

Recenzja wersji kinowej TUTAJ.

Autor: WKP

Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Galapagos Films. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu, więcej informacji na temat polskich wydań filmu znajdziecie tutaj (DVD), a także tutaj (BR).