„Captain America #695-698” (2018) – Recenzja
Captain America #695-698 (2018)
Home of The Brave: Part 1-3 & Out of Time: Part 1
Kapitan Ameryka to jedna z najbardziej ikonicznych postaci w uniwersum Marvela. Pod tym przydomkiem występowali Sam Wilson czy Bucky Barnes, ale najpopularniejszym Kapitanem jest jednak Steve Rogers. Captain America od Marka Waida oraz Chrisa Samnee to pierwszy komiks o solowych przygodach Capa, z jakim przyszło mi się zmierzyć. Wiem, że dość sporo mnie ominęło, ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale. Jak spisuje się nowa seria spod znaku Marvel Legacy?
Steve Rogers a.k.a. Kapitan Ameryka podróżuje po świecie, a jego misją jest unieszkodliwienie tajnej i niebezpiecznej organizacji Rampart. Heros musi się zmierzyć z takimi przeciwnikami jak Swordsman czy Kraven the Hunter. Podczas jednej misji Kapitan zostaje ponownie uśpiony w bryle lodu i budzi się w kompletnie innej Ameryce. Steve znowu zostaje człowiekiem spoza czasu i musi walczyć o ocalenie swojego kraju. Czy wypełni zadanie? Będzie mógł liczyć na pomoc rebeliantów na czele z Liang? Jaką rolę w historii odegra Wolverine?
Kapitan zawsze kojarzy się z patriotyzmem, heroizmem i szeroko pojętym dobrem, honorem. W filmach czułam tę aurę bohaterstwa wokół Capa i teraz mogę powiedzieć, że w komiksach też. Steve jest niesamowicie odważny, gotowy do poświęceń i lojalny wobec swojej ojczyzny. Zawsze myśli o innych, ratuje ludzi w potrzebie i wcale nie ma ochoty zabijać. Bardzo mi się podoba, że kiedy dzieją się złe rzeczy, Kapitan zawsze wspiera maluczkich, uśmiecha się do nich i pomaga im w pierwszej kolejności. Kiedy udziela psychicznego wsparcia, ludzie są gotowi stanąć do walki z własnymi słabościami. Jeden człowiek, a potrafi zdziałać więcej niż cała grupa. Za taką wzorową postawę podziwiam Kapitana Amerykę i daje mi on nadzieję, że na świecie istnieją jeszcze dobrzy ludzie, którzy ponad swoje ego czy chęć sławy stawiają dobro innych.
Za stronę graficzną odpowiada Jesus Saiz, a za kolorystykę Matthew Wilson. Jeśli chodzi o wizualną prezencję to komiks przypomina mi te starsze papierowe wydania. Kreska jest teoretycznie wyraźna i dokładna, chociaż w tle widać bezkształtne figury czy twarze. Kolory bywają jaskrawe i momentami krzykliwe, bardzo kontrastujące ze sobą. Niemniej, i o dziwo, nie przeszkadza mi to w ogóle. Z początku nie byłam przekonana do takiej formy przedstawienia opowiadania, ale wraz z ciągiem dalszym historii stwierdzam, iż był to dobry zabieg. Całość wizualnie wygląda bardzo dobrze i pasuje po prostu do klimatu Kapitana Ameryki. Nieco staroświecki styl rysowania czy nakładania kolorów, a jednak daje przyjemny odbiór.
Jakie są największe plusy i minusy nowej serii? Tak naprawdę to zalety i wady przeplatają się między sobą. W każdym zeszycie jest przedstawiona oddzielna historia. Kapitan zmaga się z różnymi wrogami, co jest plusem, bo akcja szybciej idzie do przodu. Z drugiej strony komiks nieco staje się przewidywalny, bo wiadomo tak naprawdę, kto zwycięży w starciu. Od trzeciego zeszytu dopiero zaczyna być bardziej dramatycznie. Cieszyć mogą easter eggi czy krótkie cameo, tak jak np. ten Wolverina. Brakuje jednak porządnego villaina, którego bym zapamiętała na dłużej.
Podsumowując, Captain America to porządny komiks. Można się pośmiać, trochę zdziwić. Całą historię czyta się błyskawicznie, a treść jest bardzo przyjemna. Opowiadanie akurat w sam raz dla odprężenia umysłu. Ogólnie nie jest to komiks perfekcyjny, ma swoje słabsze strony, ale Kapitan góruje w nim na tyle, aby po tę serię sięgnąć. Polecam!
Autorka: Rose