„Marvel’s Daredevil” [Sezon III, odc. 1-6] – Pierwsze wrażenia

Marvel’s Daredevil [Sezon III, odcinki 1-6]

Już 19 października czeka nas premiera trzeciego sezonu serialu Daredevil. Jednak dzięki uprzejmości platformy Netflix Polska mogłem zobaczyć sześć pierwszych odcinków nowej serii, zanim ta oficjalnie stanie się ogólnodostępna. Muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony. Chociaż najbardziej do gustu przypadł mi sezon pierwszy, a drugi troszkę bardziej wynudził, tak pierwsza połowa trzeciego naprawdę mocno mnie wciągnęła. Wiem, że na podstawie kilku epizodów ciężko oceniać całokształt, ale póki co spokojnie mogę stwierdzić, że twórcy show wzięli pod uwagę wszelką krytykę i zmienili to i owo. Sprawdźmy zatem co. Oczywiście bez spoilerów.

Daredevil

Przede wszystkim mamy tu powrót do korzeni. Matt jest na powrót tym mocno wkurzonym gościem, którego celem nadrzędnym jest obrona miasta przed wszelkiej maści zagrożeniami. Zmianie uległo jednak jego nastawienie do kwestii bohaterstwa oraz samego siebie, motywacje i sposób podejścia do tego wszystkiego, ale tego Wam nie zdradzę. W dodatku, tak jak już zapewne widzieliście na trailerach, mamy powrót do czarnego kostiumu z sezonu pierwszego. Ma to oczywiście swoje uzasadnienie. Warto też pamiętać, że trzeci sezon przygód Diabła z Hell’s Kitchen rozgrywa się po wydarzeniach ukazanych w serialu The Defenders i nawiązuje do niego w dużej mierze.

Wiadomo też, że czarnym charakterem na powrót stanie się Wilson Fisk, czyli Kingpin – król nowojorskiego podziemia. Wszyscy wiemy, do czego jest zdolny. W związku tym miło mi poinformować, że i tu dostaniemy go dużo. Nawet bardzo. Tak bardzo, że widz będzie mógł porządnie przeanalizować jego osobowość oraz to, co nim kieruje. Co do innych postaci – na ekranie po raz kolejny zagoszczą Foggy Nelson i Karen Page, czyli najbliższe Mattowi osoby. Osobiście mogę powiedzieć, że raczej jako anty-fan Karen z góry założyłem, że znów będę miał ochotę „wyciągnąć broń, by zacząć strzelać”. Jednakże pozytywnie się zaskoczyłem, gdyż tym razem nawet jej kibicowałem. Coś na kształt przemiany zaliczy również Foggy. W jakim kierunku to podąży? Będziecie musieli się przekonać sami.

To jednak nie koniec wątku postaci, bo sporą rolę odegra tu ktoś jeszcze. Niejaki Agent (FBI) Poindexter. Za wiele na jego temat Wam nie powiem (specjalnie), bo nie chcę spoilerować. Muszę jednak przyznać, że dawno nie miałem możliwości ujrzenia w serialach Marvela kogoś o tak nieprzewidywalnym, niepokojącym i niestabilnym usposobieniu. Myślę, że porównanie z Kilgravem z Jessici Jones będzie tu całkiem na miejscu i nawet nie przesadzę.

Oczywiście, jeśli ktoś zna komiksy, wie do kogo i czego tu nawiązuję. Cała reszta będzie musiała zobaczyć i odkryć to samemu. Naprawdę warto, bo to, w jakim sposób poznajemy Dexa i jego historię, przyprawia o prawdziwe ciarki. Netflix udowodnił mi, że nadal potrafi budować ciekawych charakterologicznie bohaterów, nieustannie żonglując przy tym ich światopoglądem i nastawieniem względem pewnych kwestii. Wciąż istnieje wszak pewne przysłowie – „tylko krowa nie zmienia zdania” – co w przypadku trzeciego sezonu Daredevila znajduje zastosowanie często. Nawet częściej niż można by się tego spodziewać.

Klimat sezonu trzeciego jest bardzo mroczny. Powiedziałbym nawet, że mroczniejszy niż poprzednie dwa. Nawet pierwszy sezon wydaje się teraz bajeczką o dorastaniu. Teraz na pierwszy plan wysuwają się inne wątki. Kryzys osobowościowy, kryzys wiary, zwątpienie, ogólnie pojęta ciemność, poszukiwanie drogi, którą będzie się podążać, nie wspominając o takich rzeczach jak zemsta czy nieumiejętność radzenia sobie z samym sobą i swoimi problemami.

Wymienione pojęcia nie dotyczą tylko i wyłącznie jednej osoby, a kilku. Widz ma dzięki temu, a raczej przez to, zapewniony prawdziwy emocjonalny rollercoaster (do tego bez trzymanki i bez pasów bezpieczeństwa), z którym wcale nie tak łatwo będzie mu się uporać. Dlaczego? Nie wszyscy mają przecież to samo zdanie i dlatego też nie każdy będzie godził się z decyzjami podejmowanymi przez postaci. Te będą wydawać się czasem nawet absurdalne czy irracjonalne z jakiegoś powodu. Ale czy wszystko wymaga jakiegoś sensownego wytłumaczenia? Każdy będzie musiał sobie na to pytanie odpowiedzieć sam.

O brutalności, fantastycznej choreografii walk, trzasku łamanych kości, ogromie ciał i hektolitrach krwi wspominać chyba nie muszę, prawda? To jedna z tych rzeczy, którymi DD stoi od początku swojej kariery. Wspomnę tylko, że i tutaj dostajemy wyczekiwaną przez wielu kilkuminutową korytarzową nawalankę bez żadnych cięć i… satysfakcjonuje „jak diabli”!

Daredevil

Czy jest zatem na co czekać? Na chwilę obecną mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że TAK. Po tych sześciu epizodach moja ciekawość została tak bardzo rozpalona, że na resztę rzucę się z impetem, jak tylko ujrzy ona światło dzienne. Pierwsza połowa trzeciego sezonu Daredevila kopie. Dosłownie i w przenośni. Mam nadzieję, że gdy Netflix odpali całość, Wy też będziecie pod takim samym (albo i większym) wrażeniem.


Autor: SQ


Za udostępnienie pierwszych odcinków do recenzji przed oficjalną premierą dziękujemy platformie Netflix Polska.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x