„Deadly Hands of Kung-Fu: Gang War” #1 (2023) – Recenzja

Deadly Hands of Kung-Fu: Gang War
Kung Fu i gangi

Po której jesteś stronie, pyta nas oficjalny opis zeszytu Deadly Hands of Kung-Fu. No i już jakoś samo to niezbyt pozytywnie nastraja do tej opowieści, bo po co kopiować kolejny schemat? Już samo Gang War to kopia czegoś, co w Marvelu już kiedyś było, a odnoszenie się do Wojny domowej, która sama w sobie też oryginalna nie była, to już coraz mocniejsze ślizganie się na znanej marce. Ale sam zeszyt całkiem do rzeczy, chociaż nic to, co cokolwiek by rwało.


WHOSE SIDE ARE YOU ON? GANG WAR has thrown the crime lords and super heroes of New York into a deadly conflic,t and as both, Shang-Chi must play each side against each other in a dangerous game of deception! When he became leader of his family’s Five Weapons Society, he promised to use it for good, but friends and foes alike have been unsure of his true intentions. The stakes of Gang War will force his hand as he vows to protect Chinatown and use the opportunity to eliminate the Five Weapon Society’s biggest rivals! He’ll use his world-class fighting skills as well as deceit, calculation and manipulation to navigate the battlefields as he learns the Art of War is all about the shades of gray!


Deadly Hands of Kung-Fu

Greg Pak. No nie do końca moja bajka. Fajnie się nawet czytało jego Wielką Wojnę Hulka, ale to takie wyrugowane intelektualnie naparzanie, z którego niewiele wynikło. A Planety Hulka jakoś nie polubiłem – przeciętniactwo, podlane iście europejskim science fantasy na amerykańskim rynku może było czymś jakby nieco świeżym, ale dla koneserów komiksów już niekoniecznie. No a teraz tam sam Pak wziął i napisał sensacyjne superhero do Wojny gangów i…

Jeśli czytaliście wydanego po polsku Herculesa, którego Pak współtworzył to to jest podobne jakościowo, ale słabsze. Tam podciągał go współscenarzysta, tu Pak leci sam i leci tak trochę nijako. No dzieje się, coś tam opowiada ten zeszyt, ale ogólnie jakoś wszystko wypada z głowy po lekturze. Może dlatego, że sam Shang-Chi jakimś tam szczególnym bohaterem nie jest? No ale o nim też są fajne historie, a ta mi nie siadła – ani graficznie, ani fabularnie. No przeciętniak jakich wiele i tyle.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x