„Deadpool Classic” (Tom 7) – Recenzja

Deadpool Classic (Tom 7)

Deadpool – chyba nikomu nie trzeba go przedstawiać. Gość zapisał się bowiem na kartach komiksów Marvela na różne sposoby. Odziany w czerwień najemnik z nawijką, ma gdzieś wszystkie konwenanse i poprawność polityczną. To zdecydowanie jeden z nielicznych bohaterów, łamiący czwartą ścianę, który jest w stanie skrytykować dosłownie wszystko i w dodatku uchodzi mu na sucho.

Deadpool

Dziś przyjrzymy się siódmemu tomowi egmontowego cyklu Deadpool Classic. Składa się on z wcześniej już publikowanych zeszytów #46-56 serii Deadpool oraz #28 tomiku X-Men: Unlimited z roku 1993. Tym razem tytułowy anty-bohater ma bardzo ciężki orzech do zgryzienia, gdyż otrzymuje zlecenie zabicia bardzo niebezpiecznych mafiosów, jednak za niemałą i bardzo zachęcającą kwotę. Kolejnym jego zadaniem będzie załatwienie psychopatycznych bliźniaczek oraz w końcu samego Punishera. W czasie tych wszystkich przygód nie będzie osamotniony, bo przyjdzie mu poznać tajemniczą tatuażystkę, która zawróci mu w głowie. Dodatkowo jego była (zmiennokształtna) dziewczyna, Vanessa (znana również jako Copycat), nie da mu spokoju, a jakby tego było mało, kilka chwil roztargnienia Wilsona spowoduje, że u jego boku pojawi się całkiem nowy kompan i kłopot w jednym – Pool Boy.

Cały tom czyta się doprawdy świetnie. Nieprzewidywalne zwroty akcji oraz humor, który wprost kipi z każdej strony omawianego tu komiksu jest znakiem rozpoznawczym Deadpoola. Dodatkowo odnajdziemy tu też sporą dawkę walk, strzelanin oraz wybuchów. Żadna historia z Wadem w roli głównej nie miałaby racji bytu. Poza tym, nie byłoby to w jego stylu. Chciałam pochwalić też tłumacza, Pana Bartosza Czartoryskiego, który znakomicie uchwycił i oddał ironię, czarny humor, jak i klimat Wilsona, co nie zawsze jest łatwe przy tłumaczeniu różnego rodzaju tekstów.

Styl niektórych rysunków przywodzi na myśl oldschoolowe grafiki, które bardzo dobrze łączą się z nowoczesnymi ilustracjami. To prawdziwa uczta dla fanów starych i dobrze znanych komiksów, a także miłośników współczesnej kreski.

Patrząc na ten wspaniale wydany tomik, ma się wrażenie, że Egmont nie zwalnia tempa i zawsze stawia na jakość. Porządnie wykonana, twarda, a przy tym matowa oprawa jest czymś rzadko spotykanym (no, może nie aż tak, ale wciąż) przy wydaniach tomów zbiorczych. Do gustu przypadła mi również okładka przedstawiająca mierzących do siebie Deadpoola i Punishera na białym tle, co znacznie podkreśla kolorystkę kostiumów postaci. Cały wolumin ma aż 272 strony, więc spędzimy przy nim trochę czasu. Spokojnie, jest na czym zawiesić oko przez tę „chwilę”. Piękny błyszczący, pachnący tuszem papier i żywe kolory są tak samo urzekające, jak uzależniające. Warto w tym miejscu pochwalić wydawnictwo.

Uważam, że jak za 89,99 złotych (bo tyle kosztuje DP Classic #7), dostajemy bardzo dobrze wydaną pozycję, która ucieszy tak fanów Franka, jak i wielbicieli Wade’a. Jeśli chodzi o tego drugiego to jest to absolutny must-have. Tutaj jeszcze mały apel do rodziców – komiks jest przeznaczony dla osób starszych (ze względu na ilość brutalnych scen).


Autorka: Lynn


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Pati2

Jestem fanką Deadpool’a. Mam jeden duży wolumin. Z serii Deadpool Classic. Jest niezwykły. Godny polecenia. Wszystkie części są dobrze napisane, narysowane i przetłumaczone.

Tom.C

Coś nie wierzę w te stare klasyczne serie. Pewnie są one bardzo ale to bardzo zmienione.

2
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x